Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Wyburzony Solpol był pierwszym domem handlowym wybudowanym we Wrocławiu po 1989 roku. Wzniesiono go na projekcie kilkuosobowej grupy, której architektem głównym był Wojciech Jarząbek. Jak głosi „Leksykon architektury Wrocławia": ten budynek zapoczątkował nurt postmodernizmu w architekturze stolicy Dolnego Śląska.
Zasada kształtowania bryły i elewacji polega na zestawieniu zgeometryzowanych form i zastosowania jaskrawych kolorów (fiolet i zieleń) podkreślających dynamikę kompozycji i nadających budynkowi ekspresyjny wyraz. Duże płaszczyzny gładkich ścian, licowane płytami ceramicznymi, przełamane są szklanymi taflami zastosowanymi głównie w witrynach, w oknach umieszczonych od ulicy, doświetlających schody łączące wszystkie kondygnacje, oraz w narożnej wieży, która jest dominującym akcentem budowli, podkreślającym główne wejście.Maja Kowalska, Leksykon architektury Wrocławia, str. 363, Via Nova, Wrocław 2011
Nurt wypływający z krytyki i transformacji
Wrocławski postmodernizm powstawał po transformacji ustrojowej. Jego założenia były w Polsce znane wcześniej, ale ich wprowadzenie nie było łatwe ze względu na system polityczny i gospodarczy peerelu. U schyłku komunizmu otworzyły się drzwi przed architektami z odważnymi pomysłami.
— Wolnorynkowa gospodarka spowodowała rozkwit nowych form architektury: domów handlowych, banków, a budownictwo zyskało inwestorów prywatnych. Wydarzenia te zbiegły się z krytyką modernizmu, podejmowaną już od lat siedemdziesiątych, a także szarych osiedli budowanych z wielkiej płyty — opowiada dr inż. arch. Joanna Majczyk z Muzeum Architektury we Wrocławiu, która pracuje także na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej. — Architekci i urbaniści zaczęli głośno postulować tak zwany powrót do śródmieścia. Nowa, postmodernistyczna architektura wyróżniała się na tle dzieł minionej epoki, a budynki zyskiwały często charakterystyczne, indywidualne formy — wspomina.
Krytyka modernizmu, na której umacniały się idee postmodernistyczne, wynikała z przemian społecznych, najwyraźniej widocznych w Stanach Zjednoczonych.
— Poważna, maszynowa, heroiczna, szczera i konsekwentna architektura powojennego modernizmu, która kształtowała się w trakcie tak zwanej rewolucji naukowo-technicznej i w czasie wielkich zakładów przemysłowych — tłumaczy dr hab. inż. arch. Łukasz Wojciechowski z Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej — zaczęła tracić wraz z zachodzącymi zmianami spowodowanymi między innymi rewolucją obyczajową, wzrostem świadomości ekologicznej, zmianami pokoleniowymi i powstawaniem kontrkultur, a także wraz z krytyką systemu politycznego, którego słabości ukazała chociażby przeciągająca się wojna w Wietnamie i kryzys paliwowy w 1973 roku.
Łukasz Wojciechowski twierdzi, że krytyka modernizmu, utożsamianego przede wszystkim z prefabrykacją, była krytyką totalitaryzmu. — Natomiast postmodernizm przynosił nadzieję na tak zwaną humanizację powtarzalnej, szarej architektury — zauważa doktor.
Postmodernizm jako obietnica wolności
Większa swoboda pojawiła się już przed zmianą ustrojową, wraz z powoływaniem spółdzielni mieszkaniowych i zakładaniem przez architektów autorskich pracowni. — W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych na wrocławskich osiedlach zaczęto wznosić kościoły, których realizacja często trwała jeszcze w następnej dekadzie — przypomina dr Joanna Majczyk z muzeum i PWr.
To właśnie kościoły katolickie były początkowo najbardziej reprezentatywnymi przedstawicielami postmodernizmu w Polsce. Łukasz Wojciechowski wyjaśnia, że architekci bardzo chętnie projektowali świątynie w duchu postmodernizmu, ponieważ przy takich zleceniach nie byli skrępowani normatywami i ograniczeniami państwowymi. Przeciwnie, mogli wyzwolić zduszoną kreatywność.
Mówiąc o postmodernistycznych kościołach znów trzeba spojrzeć na Stany Zjednoczone, a konkretnie na pewne frywolne miasto w Nevadzie. — Paradoksalnie postmodernizm zrodził się z fascynacji Denise Scott-Brown i Roberta Venturiego zabudową Las Vegas — zauważa dr Wojciechowski. — Kościoły te powstawały niemal symbolicznie przy blokowiskach na zasadzie bardzo silnego kontrastu względem szarych powtarzalnych ścian. Czy nam się one dziś podobają czy nie, należy pamiętać, że ich architektura była obietnicą wolności — podkreśla architekt.
Podobnie pewne grupy, w tym projektanci, mówiły o domie handlowym z ulicy Świdnickiej, kiedy starały się o jego zachowanie. Solpol określały jako symbol zmiany, wolności i nowoczesności. Sympatycy uważali, że ten budynek opowiadał o ówczesnym Wrocławiu – mieście zaskakującym, idącym pod prąd, wyprzedzającym swój czas.
Solpol wyróżniał się wieloma cechami, w tym niekonwencjonalną formą bryły. Tak samo jak postmodernistyczne świątynie.
— Mimo że są pełne formalnych wariacji, których nie udało się w większości wypadków wykonać dobrze i konsekwentnie, obiekty te świadczą o istotnej przemianie systemowej — utrzymuje architekt Wojciechowski. — Ale postmodernizm lat osiemdziesiątych to nie tylko nieskrępowane formy, ale też powrót myślenia o ulicy miejskiej. Wrocławscy architekci wpisujący się w ten nurt starali się spoić tkankę podziurawionego przez wojnę miasta z powojenną zabudową o charakterze wolnych bloków. Stąd liczne plomby i odtworzenia dawnych ulic — tłumaczy.
Przykładem są budynki stojące w okolicach placu Bema, autorstwa Leszka Konarzewskiego i jego zespołu, który odtworzył zabudowę przedwojenną. — Tworzą kwartały, w ich parterach zaprojektowano usługi oraz strefy wejściowe w bramach. Co ciekawe, zespół ten zrealizowano w dużej części z prefabrykatów Wrocławskiej Wielkiej Płyty, której podziały częściowo ukryto na elewacjach za elementami murowanymi — wskazuje Łukasz Wojciechowski.
Cechy, przykłady i ikona postmodernizmu
Jednym przykładów tego nurtu, które darzę jakąś sympatią, jest Hotel Park Plaza projektu Studia EL. Ten budynek, powstały tuż po powodzi tysiąclecia, to jakby kawałek Miami w jeszcze dość ponurym Wrocławiu. Oczywiście pierwsze skojarzenie to serial Miami Vice, w którego czołówce pojawia się Atlantis Condominium, którego elewacje wykonane są z refleksyjnego szkła, podobnie jak w naszym hotelu. Pastelowe kolory na elewacji z kwadratowymi oknami kojarzą się ze słynnym Portland Building Michaela Gravesa.dr Łukasz Wojciechowski z PWr
Hotel Plaza i inne przykłady wrocławskiego postmodernizmu (wybraliśmy dziesięć spośród propozycji nadesłanych przez parę ekspertów) pokazujemy w galerii zdjęć.
Jak rozpoznać w mieście inne budynki i wnętrza postmodernistyczne? Kluczem niech będzie zestaw cech tego nurtu przygotowany przed dwójkę specjalistów.
Joanna Majczyk wymienia:
- nawiązania do form historycznych,
- ekspresyjne formy i kolory,
- nowe materiały elewacyjne,
- zmiana paradygmatów urbanistycznych – powrót do kwartałów i zabudowy obrzeżnej,
- tworzenie nowych dominant wysokościowych i przestrzennych,
- przywrócenie doktryny konserwatorskiej zakładającej rekonstrukcję zabytków (niepraktykowana w Polsce od połowy lat 50. XX w.).
Łukasz Wojciechowski:
- powrót do ulicy miejskiej,
- uzupełnianie tkanki miasta,
- luźne nawiązania i skojarzenia historyczne,
- swobodne formy niewynikające z funkcji,
- projektowa licentia poetica,
- kolor (często pstrokaty) i forma jako kontrast dla szarej prefabrykacji,
- przykuwająca uwagę architektura komercyjna.
Architektura postmodernizmu ma pewnie tylu przeciwników co zwolenników. Doktor Majczyk podkreśla, że jak każda inna wymaga oceny subiektywnej, uwzględniającej jej walory użytkowe i funkcjonalne oraz kontekst przestrzenny i społeczny. Pisze, że obecnie budynki ją reprezentujące zaczynają zyskiwać w oczach krytyków, a wybrane otrzymują nawet status ikony. — Kolejne lata pokażą, które z nich przetrwają próbę czasu — zapowiada.
Za ikonę uważany był Solpol. On nie przetrwał tej próby, ale reprezentantów postmodernizmu w mieście nie brakuje.