Zgeometryzowane formy, jaskrawe zielenie i fiolety, płyty ceramiczne, szklane tafle w witrynach. A teraz? Sterta gruzu i ostatni kawałek ściany, który właśnie wali się pod uciskiem maszyny wyburzeniowej. Niebawem przy ulicy Świdnickiej nie będzie widać, co stało tam przez niemal trzydzieści lat.
A może jednak ślad pozostanie? Właściciel – Noho Investment – pisze o jednej ze swoich inwestycji (w Krakowie), że jest ona połączeniem historycznej tkanki miejskiej z nowoczesnością. Odnosi się to do rewitalizacji budynków poprzemysłowych i nadania im nowej funkcji. To daje pewną nadzieję, że w planowany na miejscu po Solpolu budynek projektanci wkomponują jakąś pamiątkę po domu handlowym, który zapoczątkował nurt postmodernizmu w architekturze Wrocławia.
Solpol: kiedyś sklepy i biura, w przyszłości mieszkania
Pewne jest, że będzie to budynek mieszkalny z usługami. Prawdopodobnie z dodatkami w rodzaju pokoju klubowego, sali kinowej, pomieszczenia do pracy wspólnej lub strefy sportowej i wypoczynkowej. O wstępnych planach Noho Investment pisaliśmy tutaj.
Solpol oddano do użytku w 1993 roku. Był pierwszym domem handlowym we Wrocławiu po komunie. Zbudowano go według projektu Wojciecha Jarząbka i jego zespołu.
W ekstrawaganckim domu handlowym był sklep spożywczy, wyżej stoiska z ubraniami, butami, zabawkami, sprzętem elektronicznym itd. Na ostatnim piętrze mieściły się biura. Wrocławianie odwiedzali go niemal codziennie.
Koniec Solpolu nastąpił dużo wcześniej
Tak naprawdę koniec lubianego domu handlowego z ulicy Świdnickiej nastąpił na długo przed decyzją o jego wyburzeniu. Gdy w mieście otwierano duże sklepy i pierwsze galerie, odwiedzało go coraz mniej klientów. W 2019 roku w Solpolu działały jedynie dwa sklepy, magazyn i kilka biur. Lata świetności przeminęły bezpowrotnie. Nie pomógł nawet telewizyjny rozgłos na początku XXI wieku, kiedy we wnętrzach Solpolu kręcono program „Bar” prowadzony przez Krzysztofa Ibisza.
Życie w Solpolu zamarło, a budynek wzbudzał coraz większe kontrowersje. Wielu podważało sens jego istnienia, uważając go za brzydką pomyłkę, całkowicie niepasującą do pięknych sąsiadów. Inni bronili go, twierdząc, że jest symbolem nie tylko zjawiska architektonicznego, ale także nowoczesnego Wrocławia – miasta odważnego i nonkonformistycznego. Ale to już tylko historia.