wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

11°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: dobra

Dane z godz. 21:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Odwiedziła 57 krajów, kocha karate. Seniorka z Wrocławia

Beata Turska: Co oznaczają te japońskie znaki na pani przedramieniu?

Małgorzata Kołodziej: „Tu i teraz”. Ten tatuaż codziennie mi przypomina, że nie warto żyć przeszłością, ani odkładać niczego „na kiedyś”. Trzeba żyć właśnie tu i teraz, uważnie. To wcale nie jest takie oczywiste, bo często przemykamy przez życie, tak naprawdę nie widząc ani ptaków, ani ludzi, a czasem nawet siebie.

Jest pani wrocławianką od urodzenia?

Tak, ale ponad dwie dekady mieszkałam z mężem w Toruniu. Po rozwodzie wróciłam do Wrocławia i musiałam na nowo odnaleźć tu swoje miejsce. Potrzebowałam czasu, żeby znów zachwycić się życiem, ale gdy z pomocą rodziny i przyjaciół już się nim zachwyciłam, to od razu na całego (śmiech).

Karate także dla seniorów

Robi pani mnóstwo rzeczy, o których większość z nas może tylko pomarzyć, np. zdobyła pani zielony pas w karate. Jak ta sztuka walki pojawiła się w pani życiu?

Wszystko zaczęło się jeszcze w Toruniu, od spotkania z sensei Anną Kulczyńską, która ma tam swój Klub Karate Tradycyjnego „Kumade”. Rozkochałam się w karate nie tylko jako sztuce walki, ale i filozofii. Najpierw trenowałam, z czasem zaczęłam trenować dzieci w wieku przedszkolnym, a potem razem z Anną wymyśliłyśmy zajęcia z elementami karate dla seniorów 60+. Przygotowywałyśmy się do tego dość długo, bo chodziło nam o to, by tych naszych seniorów zarazić pasją i usprawnić, a nie żeby zrobić im krzywdę. Najstarszy z nich miał 78 lat! Stworzona wtedy grupa istnieje do dziś.

Zamierza pani założyć podobną grupę we Wrocławiu?

Bardzo bym chciała. Karate to coś, co angażuje ciało, umysł i ducha. Ludzie, którzy je trenują, są nie tylko sprawniejsi i lepiej skoordynowani, ale też odważniejsi, bardziej pewni siebie. To ważne zwłaszcza w starszym wieku, gdy tak wielu seniorom wydaje się, że są już niepotrzebni, bo przestali pracować. Dzięki tej dyscyplinie znów są wśród innych, rozwijają się, spełniają. 

Jak to w praktyce wygląda? Seniorzy ze sobą walczą, kopią przeciwnika i rzucają go na matę?

Nie, nie, nie! (śmiech). Przede wszystkim uczą się podstawowych technik, np. ciosów w powietrze oraz kata, czyli sekwencji technik ataku i obrony, połączonych z przyjęciem określonej pozycji i sposobu oddychania. To nie tylko poprawia koordynację, uczy precyzji i płynności ruchu, ale też trenuje pamięć.

Stulatkowie z Okinawy

Zainteresowanie karate przerodziło się u pani w zainteresowanie Japonią. Była tam pani?

Tak, spędziłam w Japonii 6 tygodni. Brałam udział w seminariach prowadzonych przez mistrzów i przy okazji zakochałam się w kobudo. To stara sztuka walki powstała z użyciem broni, głównie dawnych narzędzi rolniczych, w tym nunczaku.

Małgorzata Kołodziej w podróży Z archiwum Małgorzaty Kołodziej
Małgorzata Kołodziej w podróży

Podczas tego wyjazdu przyglądałam się też japońskiemu stylowi życia, podglądałam, jak żyją tam starsi ludzie. To właśnie w Japonii, zwłaszcza na Okinawie, mieszka najwięcej stulatków.

Z czego wynika ich długowieczność?

Myślę, że m.in. z filozofii Ikigai, co po polsku oznacza „powód do życia”, „sens istnienia”.  Chodzi o to, by mieć cel, źródło motywacji, coś, z czego można czerpać radość. Pasja jest ważna, ale ważni są także przyjaciele, rozmowy, umiejętność cieszenia się życiem, zdrowia dieta. Wielu japońskich emerytów pracuje. Jeden z przykładów: w lesie bambusowym w Kioto rozmawialiśmy przez tłumacza w smartfonie z panem, który jako wolontariusz pomaga turystom. Zaprowadził nas w parę fajnych miejsc, zrobił nam cudowne zdjęcia, opowiadał ciekawe rzeczy. Nie zarabia na tym, ale ma pasjonujące zajęcie i cały czas jest wśród ludzi.

Małgorzata w podróży

Była pani nie tylko w Japonii. Jak zaczęły się pani podróże?

Jeszcze w głębokim PRL-u oglądałam programy podróżnicze, a w nich np. Chiński Mur. Myślałam sobie „Mój Boże, wspaniale byłoby to zobaczyć”, ale wtedy było to równie realne jak podróż na Księżyc. Tuż po upadku komuny, w 1990 roku, okazało się, że się da: wraz z grupą znajomych i zaledwie 200 dolarami w kieszeni wyruszyłam właśnie do Chin. Potem były kolejne wyjazdy. Ostatnio policzyłam, że byłam łącznie w 57 krajach w Afryce, Południowej Ameryce, Azji.

Małgorzata Kołodziej w podróży Z archiwum Małgorzaty Kołodziej
Małgorzata Kołodziej w podróży
 

Co pani lubi w podróżowaniu najbardziej?

Wszystko. Uwielbiam organizować przejazdy i noclegi, poznawać zwyczaje i historię nowego miejsca, odkrywać. Lubię też wyzwania. Mając pięćdziesiątkę, weszłam z przyjaciółmi na Kilimandżaro i to nie była najłatwiejsza trasa, czyli tzw. Coca Cola, ale Machame. Wchodziliśmy nocą, a wschód słońca obserwowaliśmy już ze szczytu. Przepiękne lodowce, zimno i brak tlenu - tego nie da się opisać słowami, więc powiem tylko tyle, że to ogromne przeżycie, z którym nie da się niczego porównać. Lubię też nieoczywiste miejsca, takie jak ulubiony bar naszego przewodnika, w dzielnicy, do której nie zaglądają turyści.

Dokąd teraz się pani wybiera?

Pod koniec roku zamierzam polecieć do Nowej Zelandii, marzę też o Peru, a w czerwcu wybieram się do Grecji trenować karate pod okiem senseia z Okinawy.

Pewnie trzeba mieć walizkę pieniędzy, żeby tyle podróżować…

Przede wszystkim potrzebna jest pasja i determinacja. Nie twierdzę, że podróżowanie kosztuje grosze, ale jeśli o czymś marzymy, możemy na to odkładać. To także kwestia wyboru, czy chce się mieć bilet na samolot czy powiedzmy wielki telewizor, super odkurzacz, auto.

Galeria zdjęć

Tańce w kręgu: ruch, wspólnota, endorfiny

Pani kolejna pasja: tańce w kręgu. Jak to się stało, że założyła pani we Wrocławiu dwie grupy taneczne?

Doprowadził do tego cały ciąg zdarzeń uruchomiony przez przypadkowy drobiazg:  gdy już trochę ochłonęłam po przeprowadzce do Wrocławia, zobaczyłam w kinie ulotkę Wrocławskiego Centrum Seniora o castingu na warsztaty teatralne ze Zbigniewem Szymczykiem. Wzięłam w nich udział, potem zagrałam w spektaklu „Miasto kobiet”.  Po nim były warsztaty Teatru Ruchu Kasi Polniewskiej, następnie spektakle oleśnickiego Teatru Momentum Magdy Dolaty:  „Oblicza natury- przemiany”, a teraz ,,Efekt Motyla”. Premiera będzie w czerwcu. Było też mnóstwo innych aktywności, które sprawiły, że w końcu odważyłam się zaproponować stworzenie grup tanecznych we Wrocławiu. Teraz prowadzę dwie: w klubie osiedlowym „Anka” przy ul. Zielińskiego i w Żółtym Parasolu.

Tańce w kręgu to coś innego niż powiedzmy tango czy walc…

Zdecydowanie. Takie tańce są znane od tysięcy lat chyba w każdym zakątku świata. Jedne są proste, inne trudniejsze, każdy ma swoją historię, ale łączy je to, że tańczy się razem, czerpiąc radość z poczucia wspólnoty. To emocje, endorfiny, ruch, a nawet rodzaj transu, który sprawia, że kłopoty gdzieś znikają. Ćwiczymy układy i wkładamy w to serce, ale zawsze powtarzam, że tu nie chodzi o perfekcję, bo nie jesteśmy z „Mazowsza”. Robimy to przede wszystkim dla siebie i jest w tym dużo zabawy. Dziewczyny mówią, że przychodzą tańczyć, a w bonusie mają śmiechoterapię.

Byle nie utknąć na kanapie

Robi pani także wiele innych rzeczy, np. bierze pani udział w imprezach biegowych, a więc nie brakuje pani energii. Czy jest coś, co chciałaby pani powiedzieć wrocławskim seniorom?

Może to, co powtarzam znajomym: jeśli po przejściu na emeryturę rozsiądziemy się na kanapie z pilotem w dłoni, możemy utknąć tam na zawsze. Coraz trudniej będzie nam gdzieś wyjść, poznać kogoś nowego i za coś się zabrać. 

A jeśli ktoś nie ma pomysłu, co robić na emeryturze?

Kiedyś wpadły mi w ręce książka Julii Cameron „Droga artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę”. Bardzo mnie zainspirowała, pomogła odnaleźć uśpione zamiłowania, zaniedbane talenty. Wie pani, że ja nawet zaczęłam malować mandale? Ale przede wszystkim zajęłam się tańcem współczesnym, do którego – jak sądziłam wcześniej – nie miałam predyspozycji.  Na szczęście im człowiek jest starszy, tym ma w sobie więcej luzu. To świetny punkt wyjścia, by bez długich rozważań w stylu „a może się jednak do tego nie nadaję”, włożyć na głowę beret, wyjść z domu i zacząć żyć pełnią życia.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama