wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

13°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:10

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. „Nigdy nie zabraknie mi wyzwań”. Oto wrocławska wojowniczka z wachlarzem i mistrzowskim stopniem

Potrafi jednym uderzeniem dłoni przełamać cegłę i kopnąć przeciwnika z półobrotu, a jej ulubioną bronią jest… wachlarz. Oto Katarzyna Furdyna z Wrocławia – lekarka, a zarazem pierwsza na świecie kobieta, która uzyskała stopień mistrzowski w koreańskiej sztuce walki Farang Mu Sul.

Reklama

Katarzyna Furdyna jest lekarką i ma dwie specjalizacje: zajmuje się chorobami wewnętrznymi i zakaźnymi. Jak większość ludzi uprawiających ten zawód pracuje bardzo ciężko, na zmiany, średnio 200-220 godzin miesięcznie. Wychowuje także nastoletnią córkę.

Jakim cudem znajduje czas na to, by dwa, trzy razy w tygodniu prowadzić treningi, a oprócz tego ćwiczyć w domu i podczas seminariów, gdzie spotyka się z ludźmi, którzy uprawiają inne sztuki walki?

Łatwo znaleźć czas na to, co się kocha, a Farang Mu Sul to moja pasja. Trening, nawet wyczerpujący, dodaje mi energii i jest odskocznią od codzienności. Wchodząc na salę treningową, do dojang, zostawiam cały świat za drzwiami: jestem tylko ja, to, co już umiem, to, czego chcę się nauczyć, i to, czego uczę innych.
Katarzyna Furdyna

– Zajmuję się tym od ponad 30 lat i na tym etapie bardzo ważne jest dla mnie przekazywanie wiedzy. Zależy mi na tym, by moi uczniowie byli z treningu na trening sprawniejsi, lepiej skoncentrowani i żeby to wszystko, czego ich uczę, pomagało im w życiu. Bo tak właśnie jest ze sztukami walki: pokonywanie kolejnych stopni wtajemniczenia pomaga radzić sobie z lękami, słabościami i stresem, pozwala lepiej kontrolować własny umysł – dodaje.

Farang Mu Sul – droga współczesnych wojowników

Twórcą Farang Mu Sul jest Wielki Mistrz Michael De Alba z USA. Stworzył ten styl, by oddać hołd słynącym z odwagi i wszechstronnych umiejętności koreańskim wojownikom sprzed ponad tysiąca lat – rycerzom Hwa Rang. Rozwinął go i unowocześnił na kanwie tradycyjnego stylu Hwa Rang Do.

Ludzie, którzy uprawiają Farang Mu Sul, mają dwa cele: chodzi nie tylko o to, by uzyskać maksymalną skuteczność (nie mylić z brutalnością) w walce, ale i dążyć do doskonałości wewnętrznej poprzez rozwój duchowy. Credo, o którym muszą pamiętać: „Jeśli coś może pójść źle, pójdzie źle”, bo przeciwnik może być silniejszy, lepiej uzbrojony albo mniej skłonny do przestrzegania zasad fair play.

Szkolenie obejmuje walkę na stojąco (w tym kopnięcia, rzuty, dźwignie, uniki i wiele innych technik), w parterze (z wykorzystaniem mnóstwa technik zapaśniczych) oraz walkę z bronią (np. kijami, liną, nożem).

Ulubioną bronią Katarzyny Furdyny jest wachlarz, którego można użyć zarówno do obrony, jak i do ataku. Rozpostarty może dezorientować przeciwnika, natomiast zamknięty jest po prostu krótkim kijem, którym można uderzać, atakować punkty witalne i stawy oraz wykorzystać do blokowania ataków. Wachlarz bojowy ma też niespodziankę: ukryte ostrze. Lepiej go nie lekceważyć.

Zaczęło się tuż przed maturą

Jak to się stało, że Katarzyna Furdyna – niewysoka (160 cm wzrostu), uśmiechnięta i wyglądająca jak wcielenie łagodności – jest pierwszą kobietą na świecie, która uzyskała stopień mistrzowski w Farang Mu Sul?

Zaczęła trenować w 1992 roku, tuż przed maturą, a więc wtedy, gdy większość jej rówieśników porzucała wszelkie dodatkowe zajęcia, by się uczyć do egzaminów.

– Interesował mnie Daleki Wschód, jego kultura, historia i wszystko, co się z nim wiąże. Chciałam trenować sztuki walki, ale było ich tyle, że nie mogłam się zdecydować. Pomogła mi wrocławska telewizja „Echo”, w której emitowano cykl programów o sztukach walki dostępnych naszym mieście. Najbardziej spodobał mi się dynamiczny styl Hwa Rang Do, a właśnie na nim opiera się Farang Ma Sul – mówi Katarzyna Furdyna.

W 1996 roku w Los Angeles, przed Joo Bang Lee, samym Wielkim Mistrzem Hwa Rang Do, zdobyła czarny pas (to kamień milowy w życiu każdego adepta sztuk walki), a już dwa lata wcześniej zaczęła uczyć innych.

Egzamin mistrzowski zdała w ubiegłym roku w USA, w Hollister, w Kalifornii pod okiem Wielkiego Mistrza Michaela De Alby oraz innych egzaminatorów. Co wtedy czuła?

– Nie potrafię tego opisać słowami, ale to było jedno z najwspanialszych uczuć, jakich może doznać człowiek. Spełnienie marzeń. Coś, do czego dążyłam latami.

Sztuki walki łączą!

Co takiego ma w sobie Farang Mu Sul, że może aż tak pochłonąć?

Czasami jakieś rzeczy po prostu się dzieją, a dzięki nim zaczynają się dziać kolejne. Teraz już nie potrafię żyć bez treningów, a momentem, który mi to uświadomił w całej pełni, był lockdown. Ćwiczyłam w domu, ale to nie było to samo, zwłaszcza, że jako lekarz-zakaźnik miałam wtedy jeszcze więcej pracy niż zwykle.
Katarzyna Furdyna

Na początku najbardziej podobało jej się to, że jest mnóstwo rzeczy, których musi się nauczyć: szpagat, dźwignie, pady, kopnięcia itd. Teraz cieszy się tym, że jest jeszcze mnóstwo technik, które dopiero musi poznać.

– To jedna z rzeczy, które lubię w tym stylu najbardziej: choć zajmuję się tym od wielu lat, wciąż mam przed sobą kolejne wyzwania i nigdy mi ich nie zabraknie – mówi. – Ale nie tylko w tym rzecz. Dzięki Farang Mu Sul poznałam wielu wspaniałych ludzi z całego świata i miałam okazję podróżować. Spotykamy się w Polsce i w różnych punktach globu, na przykład w Korei Południowej i USA, na treningach i seminariach. Przyjeżdżają tam ludzie różnych zawodów, o różnych kolorach skóry, w różnym wieku. Co ciekawe, wszyscy mają pewien wspólny rys charakteru i łatwo im nawiązywać przyjaźnie. To niesamowite, że sztuki walki mogą tak łączyć.

Sztuki walki uczą rzeczy, o których się ludziom nie śniło

Uprawianie tak wymagającej sztuki walki jak Farang Mu Sul, daje pani Katarzynie świadomość, że jest w stanie sobie poradzić w różnych sytuacjach, ale też poczucie, że nie musi się sprawdzać ani niczego sobie lub innym udowadniać. To świetnie, że byłaby w stanie obronić się w razie potrzeby, ale też wie, jak się chronić, by do takich sytuacji nie dochodziło.

Trenując sztuki walki, człowiek uczy się rzeczy, o których mu się nawet nie śniło. Jednym z elementów treningów jest przełamywanie desek i betonowych bloczków gołą dłonią. Trzeba wiedzieć, jak to zrobić, ale najtrudniejsze jest co innego: pokonanie własnego lęku i braku pewności siebie. By to zrobić, trzeba uwierzyć, że jest się w stanie to zrobić.
Katarzyna Furdyna

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl