Andrzej Gaszewski, ubiegłoroczny król wrocławskich seniorów, ma tyle pasji, że mógłby obdzielić nimi pułk wojska: interesuje go kultura, bilard, jazda konna, kolarstwo, fotografia, nurkowanie… Można tak wymieniać w nieskończoność, jednak tym, co pochłania go najbardziej, jest wcielanie się w różne postaci. Robi to, grając w filmach, serialach, teatrze i kabarecie, a także wówczas, gdy przy różnych okazjach wkłada stroje ze swojej kolekcji.
– Dyrekcja Przestrzeni Trzeciego Wieku, w której działam, zrobiła mi kiedyś prezent urodzinowo-imieninowy: kolaż ze zdjęć moich postaci filmowych z napisem „50 twarzy Andrzeja” – śmieje się kolekcjoner.
Bo ja lubię rzeczy niespotykane
Andrzej Gaszewski ma w domu dwie pękające w szwach szafy i choć część kostiumów rozdał znajomym, musi sobie sprawić kolejną, bo fraków, surdutów, kamizelek i najróżniejszych przebrań wciąż przybywa. Po co mu one? – Na scenie i planie filmowym nosiłem kostiumy tak często, że w końcu zapragnąłem mieć własne – wyjaśnia.
Niektóre z nich kupił na pchlich targach i przez internet, ale wiele z nich uszył samodzielnie na zwykłej walizkowej maszynie. Ma w tym wprawę: robił to już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
W PRL-u niewiele dało się znaleźć w sklepach, więc jeśli ktoś chciał mieć coś niebanalnego, jakoś się wyróżnić z tłumu, musiał zadbać o to samodzielnie: przerobić coś, uszyć od zera. A ja zawsze chciałem się wyróżniać. Bo ja lubię rzeczy niespotykane, rzadkie, nawet nieco udziwnione. No i kocham kolory, wszystkie, poza brązem. Brązu nie znoszę, kojarzy mi się ze smutkiem i starością.Andrzej Gaszewski
Rudy Mikołaj w kostiumie z flagi
Pierwszym kostiumem, jaki uszył, był strój Świętego Mikołaja.
– Miałem osiemnaście lat i przyśniło mi się, że rozdaję dzieciom prezenty. Tylko skąd wziąć kostium albo chociaż czerwony materiał, z którego dałoby się go uszyć? „Pożyczyłem” sobie dwie czerwone flagi, a brodę zrobiłem z pakuł, które drapały tak niemiłosiernie, że krótko potem zmajstrowałem nową, z rudego futerka, które dostałem od znajomych. W tym samodzielnie zrobionym stroju przez lata rozdawałem kupione za własne pieniądze cukierki i robię to do dziś, choć oczywiście kostiumy się zmieniały. Można mnie spotkać na jarmarku bożonarodzeniowym, w domach seniora, w przedszkolach. Lubię sprawiać radość innym.
Służbowa koszula z własnoręcznie wyszytym tygrysem
Na stroju Mikołaja się nie skończyło. Jako młody chłopak organizował z kolegą dyskoteki w domach kultury, a że królowały wówczas przeboje ABBY, uszył sobie „służbowy” strój w stylu członków zespołu: z rozszerzanymi nogawkami, cekinami. Miał też bardzo wyjątkową koszulę.
– Na topie był wtedy serial „Sandokan. Tygrys z Malezji”, więc kupiłem mulinę w wielu kolorach i wyszyłem na plecach ogromną głowę tygrysa. Nikt takiej nie miał – wspomina. – Ludzie mnie zaczepiali, pytali, skąd ją wziąłem.
Papkin, pirat, papież
I tak jest do dziś. Ostatnio zrobił sobie strój pirata na rejs statkiem po Odrze, niedawno w Przestrzeni Trzeciego Wieku grał Papkina w kostiumie, który sam zmajstrował, a teraz chce uszyć surdut z czarno-złotej tkaniny.
W kolekcji pana Andrzeja jest nawet strój papieski, który uszył, gdy chciał zrobić córce znajomych niespodziankę na weselu. I zrobił. Poprosił DJ-a żeby zapowiedział wyjątkowego gościa, złożył życzenia, a potem w stroju głowy Kościoła… zatańczył z panną młodą.
Buty, laseczki, kapelusze, muszki
Pan Andrzej ma także kolekcję butów we wszystkich możliwych kolorach. Poza brązowym, oczywiście.
– Białe, czerwone, srebrne. Mokasyny, lakierki, sztyblety – wylicza. – Zgromadziłem też najróżniejsze dodatki: cylindry i inne nakrycia głowy, muszki, krawaty, poszetki, broszki do fraka, laseczki.
No właśnie: laseczki. Ma trzy i każdą z nich zrobił własnoręcznie.
– Kupiłem na bazarze kijki narciarskie, odciąłem końcówki, polakierowałem, dopasowałem główki. Kryształową zrobiłem z końcówki karnisza, a ceramiczną z uchwytu do szafki. Ale wyglądają bardzo estetycznie – zastrzega.
Kostium pomaga mi się wcielić w postać
Okazji do noszenia niebanalnych strojów panu Andrzejowi nie brakuje. Może je nosić choćby na balach seniorów albo przy różnych prywatnych okazjach. Ale przydają się też na scenie.
– Kostium pomaga mi się wcielić w postać. Łatwiej mi być Papkinem w stroju z epoki. I mówię nie tylko o przeszłości. Niedawno grałem w przedstawieniu o świecie z roku 2222. Wyszedłem na scenę w srebrnym garniturze, srebrnej koszuli, butach, okularach.
Nie noszę tych wszystkich strojów po to, by zrobić z siebie dziwowisko. Ja po prostu dobrze się w nich czuję i żałuję, że nie żyję w czasach, kiedy niesztampowe elementy ubrań i najróżniejsze ozdoby były codziennością. Idzie człowiek ulicą, a tam sam banał: kurteczka, czepeczka, buty. Nic szczególnego. I tak ze wszystkim, choćby z architekturą. Dopiero gdy się przyjdzie na stare miasto, jest na czym oko zawiesić. A gdzie indziej nuda: szkło, stal, beton.Andrzej Gaszewski
Światła, kamera, akcja!
Bywa, że stroje, które pan Andrzej ma w domu, są wykorzystywane także na planie filmowym. Ma zagrać bankowca w „Lombardzie”? Może przyjść w garniturze z własnej kolekcji, wystarczy ustalić kolor.
Andrzej Gaszewski gra epizody w filmach i serialach, zarówno w polskich, jak i w zagranicznych. Występuje w teatrze, pojawia się w reklamach, teledyskach, bierze udział sesjach zdjęciowych. Można go zobaczyć m.in. w serialu „Pierwsza miłość”, „Policjantach i policjantkach”, „Gliniarzach”, „Wydziale kryminalnym. Grał też epizody w filmie „Botoks”, „25 lat niewinności”.
– Grałem u różnych reżyserów, na przykład u Spielberga i u Majewskiego, ale dla mnie najważniejsza rola to ta w filmie dokumentalnym „Kuchnia Papieska”. Wcieliłem się w postać Karola Wojtyły.
Bo ja lubię być w ruchu
Jak często gra? Nie ma reguły. Czasem raz w miesiącu, a czasem dzieje się wszystko na raz. Np. w marcu zagrał w filmie „Szachiści”, potem u Patryka Vegi, dwa dni później w „Lombardzie”, a w międzyczasie brał udział w przygotowywaniu programu kabaretu „Skoczylaski”. Poza tym działa społecznie.
Jak mu się udaje znaleźć na to wszystko czas?
Nie lubię siedzieć bezczynnie. Staram się wykorzystywać każdą chwilę, jak najwięcej z siebie dawać. Jeśli mogę sprawić komuś trochę radości, to staram się to zrobić, nawet jeśli sam muszę zacisnąć zęby, bo zdrowie trochę szwankuje. Chcę działać, dopóki wystarczy mi sił.Andrzej Gaszewski