wroclaw.pl strona główna

WROCŁAW Drugie ćwiczenia z obrony ludności dla wrocławian

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. 80 lat polskiego Wrocławia [ROZMOWA]

– W pionierskim okresie na Ziemiach Zachodnich duchowni pełnią funkcję liderów lokalnych społeczności. Sekretarze PPR piszą podania do wojewodów o przysłanie księdza, bo to ważne dla lokalnej społeczności – o trudnych początkach polskiej administracji kościelnej we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku po 1945 roku mówi prof. Wojciech Kucharski, historyk, zastępca dyrektora Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” we Wrocławiu.

Reklama

Wysiedlenie Polaków z Kresów: z wiernymi wyjeżdżają księża

W 1945 roku Sowieci zmuszają Polaków do wyjazdu z Kresów: ze Lwowa i z Wileńszczyzny, które w Jałcie przypadły Związkowi Radzieckiemu. A jak zachowywali się duchowni?

Wyjeżdżali – przynajmniej duża ich część - ze swoimi parafianami. Już po spotkaniu Stalina, Roosevelta i Churchilla w Jałcie było wiadomo, że Polska zmieni swoje granice, mimo protestów władz emigracyjnych w Londynie. Podczas konferencji w Poczdamie latem 1945 roku to ustalenie stało się faktem. Ale jeszcze zanim je ogłoszono, polskie władze postępujące za linią frontu, przygotowywały się do objęcia terenów poniemieckich.

Jednocześnie podjęto decyzję o przesiedleniu ludności polskiej z tzw. Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej. Władze sowieckie zmusiły do wyjazdu tysiące ludzi, w tym setki księży. Tylko w przypadku archidiecezji lwowskiej było ich ponad 450. Biskupi także byli zmuszani do opuszczenia terytorium Związku Radzieckiego. Diecezje, których fragmenty znajdowały się w obrębie przedwojennej Polski, przenosiły swoje stolice. Największa, archidiecezja lwowska do Lubaczowa, wileńska do Białegostoku, zaś diecezja pińska do Drohiczyna.

Polscy duchowni, przybywający na Ziemie Zachodnie i Północne tworzyli tymczasowe struktury przede wszystkim na terenach diecezji niemieckich. Chociaż w przypadku administracji apostolskiej Dolnego Śląska Polacy zajmowali fragmenty archidiecezji praskiej, ołomunieckiej, wrocławskiej, miśnieńskiej i diecezji berlińskiej.

Papież Pius XII zgodził się na takie działanie?

Papież Pius XII znał sytuację polskiego Kościoła. Pod koniec wojny prymas August Hlond przebywał jeszcze na terytorium Francji i po uwolnieniu w kwietniu 1945 r. pojechał do Rzymu, gdzie uzyskał pełnomocnictwa papieża do zorganizowania nowych struktur kościelnych.

Kardynał August Hlond Wikimedia Commons
Kardynał August Hlond

Dokument papieski zawierający faculta specialissime dawał prawo do stworzenie organizacji tymczasowej w obrębie polskiego Kościoła, właśnie w obrębie nowych granic państwa. Historycy mają z tym dokumentem pewne trudności. Bowiem zapisano w nim, że pełnomocnictwa działają „il tutto in territorio polaco” („na całym terytorium Polski”). Lecz nie było wiadomo, czy to jest całe terytorium Polski z 1939 roku, czy z 1945 roku, ale jeszcze sprzed Poczdamu, czy też już w nowych granicach.

Hlond zachował się racjonalnie. Uznał, że obejmuje to aktualne terytorium Polski, czyli w granicach z 1945 roku. Na bazie tych pełnomocnictw 15 sierpnia 1945 roku mianował pięciu administratorów apostolskich i administratury, czyli tymczasowe jednostki kościelne dla Śląska Opolskiego, Dolnego Śląska, Pomorza Zachodniego i Ziemi Lubuskiej, Warmii i Gdańska.

Dlaczego od razu nie powołano diecezji?

Ponieważ w sensie prawno-kanonicznym te terytoria były istniejącymi diecezjami niemieckimi. Żeby papież zmienił je w polskie diecezje, musiałoby dojść do ostatecznego uznania nowych granic.

Tymczasem w 1945 roku na konferencji w Poczdamie przekazano te terytorium Polsce tylko w zarząd. Definitywne decyzje miały zapaść podczas konferencji pokojowej z Niemcami. A jak wiadomo, traktatu pokojowego z Niemcami nigdy nie podpisano. Więc funkcjonował ten stan tymczasowości.

Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny na Piasku, 1946 Fotopolska.Eu
Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny na Piasku, 1946

Dla Watykanu to nie była nadzwyczajna sytuacja. Stosuje takie tymczasowe rozwiązania w regionach, które mają nieuregulowany status prawny, podobnie postąpiono w rejonie Triestu na pograniczu Włoch, Jugosławii i Austrii.

Co się działo z niemieckimi biskupami i szeregowymi księżmi?

Skoro niemieccy obywatele byli wysiedlani, to niemieccy księża nie mieliby komu służyć. Zresztą Polacy nie pozwoliliby im zostać.

Kardynał Hlond do niemieckiego biskupa: Powinien ksiądz wyjechać

Prymas Hlond objechał nowe terytorium, spotkał się z przedstawicielami niemieckiego Kościoła i informował o przejęciu władzy przez polskie duchowieństwo.

Archidiecezją wrocławską rządził kardynał Adolf Bertram, czołowa postać niemieckiego Kościoła katolickiego i z dużymi wpływami w Watykanie, który jednak zmarł w lipcu 1945 roku. Gdyby żył, to proces przejmowania władzy przez polskich duchownych byłby trudniejszy.

Stawiałby opór?

Stałby na stanowisku, że prawo kanoniczne powinno być przestrzegane. Biorąc pod uwagę przeszłość kardynała Bertrama: negatywny stosunek do diecezji śląskiej w Katowicach, która została wydzielona z terytorium archidiecezji wrocławskiej, lub jego reakcję na powstania śląskie, można zakładać, że stawiałby poważny opór wobec polskich hierarchów i nowych władz państwowych na tym terenie.

To wynikało z niechęci wobec Polaków?

Trudno stawiać tak jednoznaczny osąd. Przed wojną w obrębie archidiecezji wrocławskiej żyło bardzo dużo autochtonów, którzy mówili po polsku. W seminarium duchownym w Breslau uczono polskiego, spora część niemieckich duchownych pracujących na Dolnym Śląsku, czy Śląsku Opolskim znała język polski. Dlatego po 1945 roku wielu z nich chciało zostać, nie mieli zamiaru wyjeżdżać za Odrę.

Kardynał Adolf Bertram Wikimedia Commons
Kardynał Adolf Bertram

Postawa kardynała Bertrama wynikałaby z jego głębokiego poczucia legalizmu, przekonania, że to on jest legalnym metropolitą, zapewne wpływ na jego postawę miałyby też jego zapatrywania polityczne. Kardynał Bertram był niemieckim patriotą, co udowodnił w okresie powstań śląskich.

Myślę, że Stolica Apostolska miałaby bardzo poważne trudności, by go usunąć, za to nowe polskie władze nie pozwoliłyby sprawować żadnej funkcji. Zatem trwałby na stanowisku, chociaż miałby nikłe możliwości działania. Być może powstawałaby jakaś forma równoległej polskiej administracji.

Kardynał August Hlond nie musiał negocjować z kardynałem Bertramem, ani z gdańskim biskupem Carlem Marią Splettem, który trafił do polskiego więzienia.

Za to spotkał się z biskupem warmińskim Maximilianem Kallerem. I miał go przekonać – takie są relacje, że nie będzie miał z kim pracować i sugerował opuszczenie Warmii. Pod wpływem tej presji Kaller wyjechał do Niemiec.

Kardynał Hlond działał szybko. Uznał, że jeśli Kościół nie zacznie natychmiast się organizować, to odda pole komunistom, którzy na przejętych terenach tak czy inaczej utworzą polskie struktury, lecz już bez miejsca dla Kościoła.

Prof. Wojciech Kucharski www.wroclaw.pl
Prof. Wojciech Kucharski

Już 15 sierpnia ustanowił pięciu administratorów apostolskich, którzy 1 września objęli jurysdykcję na przypisanym im terenach: Bolesław Kominek w Opolu, Karol Milik we Wrocławiu, Edmund Nowicki w Gorzowie, Andrzej Wronka w Gdańsku, Teodor Bensch w Olsztynie.

Wszędzie mieli problem z brakiem duchownych, bo na nowo objęte tereny przyjeżdżały tysiące ludzi. Nie tylko z Kresów, chociaż w pierwszych trzech miesiącach funkcjonowania wrocławskiej administracji kościelnej 80 procent księży to duchowni przybyli z archidiecezji lwowskiej. Ale też ludzie z centralnej Polski i innych rejonów. Często przyjeżdżali z duchownymi, którzy zostawali na dłużej, lub na krócej.

To bardzo dynamiczny okres. Przed administratorami apostolskimi jest kilka podstawowych wyzwań.

Po pierwsze, zorganizowanie normalnych kurii biskupich. Po drugie, stworzenie i uruchomienie sieci duszpasterskiej, parafii, dekanatów. Po trzecie, zapewnienie opieki duszpasterskiej dla przybywającej ludności. Po czwarte, zabezpieczenie mienia kościelnego.

Majątku Kościoła katolickiego, czy także obiektów należących dotąd do protestantów?

Zgodnie z obowiązującym wówczas prawem, Kościół katolicki przejmował mienie po Kościele katolickim, był jego następcą prawnym. Lecz trzeba pamiętać, że przed II wojną na Dolnym Śląsku dominowali protestanci. Tymczasem, jeśli przed wojną protestantów było około 60 procent, a 33 procent katolików, to po wojnie aż 95 procent mieszkańców stanowili katolicy.

Czyli naturalną koleją rzeczy katolicy przejmowali opustoszałe kościoły protestanckie?

To wątek, który wymagałby szerokiego omówienia, aby nie popaść w stereotyp, że Kościół katolicki po prostu zajął mienie protestanckie. Prowadzę badania na ten temat, opracowuję listę wszystkich kościołów protestanckich przyjętych na Dolnym Śląsku.

W większości przypadków konsystorz ewangelicko-augsburski wyrażał zgodę na przyjęcie danego kościoła, bo nie było wiernych, ani nie było duchownych. Ewangelickich pastorów było dosłownie kilku, wiernych kilkadziesiąt tysięcy, a Polaków półtora miliona.
prof. Wojciech Kucharski

Bywało tak, że jeśli we wsi były dwa kościoły: katolicki i protestancki, ten pierwszy mały, a drugi wielki, to po wojnie katolicy zajmowali większą świątynię. Poza tym przejmowanie kościołów protestanckich spowodowało, że one w ogóle przetrwały. Kiedy stały opuszczone to niszczały, były okradane.

Władze komunistyczne vs. Kościół katolicki na Ziemiach Zachodnich

Jak wyglądały relacje przedstawicieli Kościoła na Ziemiach Zachodnich z władzami komunistycznymi?

To też jest skomplikowane. 12 września 1945 roku polskie władze ogłaszają, że konkordat, czyli umowa ze Stolicą Apostolską regulującą relacje państwa z Kościołem katolickim, już nie obowiązuje. Stwierdzono, że skoro Watykan nie uznał dotąd polskiego rządu, to nie miał prawa mianować administratorów apostolskich na nowo przejętych terenach. I tym samym nie będą oni uznawani przez przedstawicieli miejscowych władz.

To oznaczało zakaz działania, czy też po prostu władze ich nie uznawały, lecz tolerowały?

Ogłoszono, co ogłoszono, lecz de facto uznawano ich jurysdykcję. Na przykład, wrocławski wojewoda Stanisław Piaskowski stale korespondował z księdzem Karolem Milikiem. Tak jak i pozostali wojewodowie. Potrzebowali Kościoła, bo starostowie pisali do urzędu wojewódzkiego: „potrzebujemy księdza”, „ludzie żądają księdza”, „potrzebujemy, aby ktoś zabezpieczył nam kościół”.

Bolesław Bierut Wikimedia Commons
Bolesław Bierut

Z czasem sytuacja po prostu okrzepła i życie toczyło się swoim torem: działały parafie, dekanaty, kuria biskupia, funkcjonowało seminarium. Do końca lat czterdziestych, czyli w najbardziej pionierskim okresie zmian, Kościół na Ziemiach Zachodnich jest bardzo potrzebny.

Duchowni pełnią funkcję liderów lokalnych społeczności, w gromadach, czy w starostwach powiatowych odgrywają istotną rolę. Ich postawa patriotyczna jest niezwykle pozytywna, co wpływa na stabilizację sytuacji, osiedlanie się ludzi, co było korzystne także dla władz.

Jednak pod koniec lat 40. komuniści pod wodzą Bolesława Bieruta wprowadzają ostrą antykościelną politykę, prowadzone są procesy księży, szykany wobec działaczy katolickich.

Kościół staje się głównym wrogiem rządzących. Jeśli chodzi o Ziemie Zachodnie władze komunistyczne zaczęły zwracać uwagę na tymczasowość administracji kościelnej. Przede wszystkim na to, że Stolica Apostolska nie uznaje granicy na Odrze i Nysie. Zaczęto wywierać presję na administratorów apostolskich i na Episkopat: „Ustanówcie tutaj biskupów i diecezje”.

Tymczasem tylko papież może ustanowić nowe diecezje i mianować biskupów. W 1951 roku władze komunistyczne siłą usuwają wszystkich administratorów apostolskich z tak zwanych ziem odzyskanych.

Zatrzymajmy się na chwilę, bo w 1948 roku dochodzi do istotnej zmiany w polskim Kościele. Umiera kardynał August Hlond i prymasem zostaje młody biskup Stefan Wyszyński. Jaki ma on pomysł na funkcjonowanie Kościoła na Ziemiach Zachodnich? Staje do konfrontacji z władzami komunistycznymi?

Wyszyński uznaje, że Ziemie Zachodnie należy zagospodarować, dokonać ich rekatolizacji i repolonizacji. I że to jest zadanie dla polskiego Kościoła. W tym sensie Kościół wpisuje się w politykę, której państwo oczekuje.

Zarazem - po sfałszowanych wyborach do Sejmu, i wobec tego, że podziemie niepodległościowe zostaje w dużym stopniu przez władze rozbite, to Kościół staje się jedynym silnym, niezależnym podmiotem społecznym w Polsce i - powtórzę, głównym wrogiem rządzącej partii.

Wśród komunistów trwa spór, czy przyjąć podstawę pragmatyczną, czy podstawę ideologiczną. Pragmatyczna oznacza akceptację dla faktu, że Kościół w polskim społeczeństwie ma dużą rolę, trzeba jakoś się z nim porozumieć, dogadać, okiełznać go. Natomiast postawa ideologiczna zakłada, że Polska ma być państwem w pełni ateistycznym, a Kościół trzeba zniszczyć, zaorać.
prof. Wojciech Kucharski

Ostatecznie zwycięża pogląd, że nie można po prostu zlikwidować Kościoła, bo pozycja duchownych w społeczeństwie jest bardzo silna. Mam mnóstwo dokumentów, na przykład podań od sekretarzy PPR o przekazanie kościoła parafii katolickiej albo o przysłanie księdza, bo to ważne dla lokalnej społeczności.

Ludzie na tym poziomie struktur administracyjnych i politycznych nie byli często przekonanymi komunistami. Jedni z nich są bliżej struktur ściśle partyjnych, a inni po prostu angażują się w życie społeczne i dopiero rozpoznają jakie reguły w nim panują w państwie rządzonym przez komunistów.

Kościół pw. św. Maurycego we Wrocławiu, 1945 Fotopolska.Eu
Kościół pw. św. Maurycego we Wrocławiu, 1945

Władze postanawiają ułożyć się z Kościołem. W kwietniu 1950 roku podpisują słynne porozumienie, w którym jest zbudowany jakiś modus vivendi funkcjonowania Kościoła w Polsce.

Trzeba zaznaczyć, że obie strony porozumienia patrzą na ten dokument inaczej. Dla biskupów to narzędzie prawne, które ma zagwarantować im możliwość działania, dla władz to otwarcie procesu przejmowania kontroli nad Kościołem, a docelowo oderwanie go od Stolicy Apostolskiej.

Obie strony się myliły. Dokument nie zagwarantował biskupom praw, na które umówili się z rządem, a komunistom nie udało się stworzyć Kościoła państwowego.

Jednak idzie za tym cała fala działań antykościelnych. Zmiany w prawie cywilnym, polegają na przykład, na wprowadzeniu ślubów cywilnych, kontrola państwa w zakresie rejestracji majątku i przychodów kościelnych, likwidacji, a w zasadzie przejecie przez państwo Caritasu oraz instytucji społecznych prowadzonych przez Kościół, wyprowadzaniu religii ze szkół, utrudnieniach dla kapelanów w szpitalach, w więziennictwie, w wojsku.

W 1950 roku powstaje Urząd do Spraw Wyznań, który na poziomie deklaratywnym ma za zadanie układanie relacji z Kościołem, ale tak naprawdę jest instytucją antykościelną. Równolegle powstają struktury aparatu bezpieczeństwa nastawione na walkę z duchowieństwem. Jednym z narzędzi do podważenia pozycji Kościoła jest ruch księży patriotów, w którym uczestniczą duchowni lojalni wobec władz komunistycznych. To inicjatywa wyrosła z idei stworzenia kościoła państwowego podległego partii.
prof. Wojciech Kucharski

Jedną z szykan jest również usunięcie funkcjonujących na Ziemiach Zachodnich administratorów apostolskich i wybranie w ich miejsce wikariuszy kapitulnych, którzy będą gotowi współpracować z władzami.

Czyli komuniści sami wskazali duchownych, z którymi będą rozmawiać o funkcjonowaniu Kościoła?

W dużym stopniu tak było. Przy czym wymuszono, żeby ten wybór miał charakter quasi legalny. We Wrocławiu wikariuszem kapitulnym zostaje Kazimierz Lagosz. To ksiądz niezwykle zasłużony w pionierskim okresie Wrocławia, później zostaje aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, a w więzieniu złamany i zobowiązany do współpracy. Z perspektywy władz komunistycznych jest to „ich” człowiek.

Takie działania dotyczą wszystkich wikariuszy kapitulnych, choć jeden wybór okazał się chybiony z perspektywy komunistów. Chodzi o Wojciecha Zinka, wikariusza kapitulnego z terenu Warmii i Mazur, który zresztą krótko pełnił tę funkcję. Wspomniał o nim prymas Stefan Wyszyński w opisie sceny aresztowania w 1953 roku. Napisał: „W mojej obronie stanął jedynie pies i Niemiec”. Chodziło o to, że na funkcjonariuszy, którzy przyszli aresztować prymasa, rzucił się jego pies Baca, w obronie kardynała Wyszyńskiego stanął także ksiądz Zink. Prymas napisał o nim „Niemiec”, chociaż Zink był autochtonem.

Wracając. Pokazowy proces biskupa Kaczmarka oraz księży kurii krakowskiej, aresztowanie i brutalne śledztwo wobec biskupa Antoniego Baraniaka, usunięcie biskupów z terenu diecezji katowickiej i wiele innych działań pokazuje, że władze komunistyczne nie wahają się używać drastycznych rozwiązań w walce z Kościołem.

Procesja Bożego Ciała we Wrocławiu, 1946 Fotopolska.Eu / P.A.Biedka
Procesja Bożego Ciała we Wrocławiu, 1946

Prymas współpracował z duchownymi, których wskazali komuniści?

Prymas Wyszyński mógł ich nie zaakceptować, ale musiał brać pod uwagę, że efektem byłoby ryzyko schizmy i powstanie kościoła państwowego na Ziemiach Zachodnich. Dlatego nie tylko autoryzuje ich wybór, ale nawet mianuje wszystkich wikariuszami generalnymi. I część z nich normalnie funkcjonuje.

Jaką postawę przyjął ksiądz Kazimierz Lagosz? Czy zachował minimum lojalności wobec prymasa Wyszyńskiego?

Usilnie zabiegał o uzyskanie sakry biskupiej. Doprowadził do odnowienia kapituły katedralnej, która ma prawa do wskazywania biskupa, chociaż ostatecznie nominację daje papież.

Prowadzi szeroko zakrojone działania w zakresie odbudowy zniszczonych kościołów. Kończy dzieło ks. Milika w zakresie regulacji kościelnych struktur administracyjnych. Formalnie wobec prymasa jest lojalny, ale jest mocno zależny od władz komunistycznych.

Uroczystości kościelne z udziałem kard. Bolesława Kominka Archiwum Fundacji Obserwatorium Społeczne
Uroczystości kościelne z udziałem kard. Bolesława Kominka

W tym czasie prymas dokonuje istotnej zmiany na poziomie parafii, to znaczy umożliwia mianowanie Polaków normalnymi proboszczami, do tego czasu byli jedynie administratorami parafii.

Prymas - jeszcze zanim został aresztowany, jedzie do Rzymu, gdzie przedstawia papieżowi sytuację na Ziemiach Zachodnich. Opisuje, dlaczego musiał usankcjonować nominację wikariuszy kapitulnych. Wówczas Pius XII podejmuje decyzję o mianowaniu biskupami część administratorów apostolskich – tych usuniętych przez komunistów, i przypisuje im konkretne diecezje. Jednak w tym gronie nie ma Karola Milika.

Za to jest ksiądz Bolesław Kominek – wcześniej administrator apostolski w Opolu, który w tajemnicy otrzymuje sakrę biskupią i będzie biskupem we Wrocławiu. Ważne: wszyscy mianowani są biskupami tytularnymi, z władzą na tym terenie, ale nie z powołaniem jednostek kościelnych. Czyli są biskupi, lecz nie ma diecezji.

Papież Pius XII odmawia powołania nowych diecezji

To dlaczego papież ciągle nie chce ustanowić polskich diecezji?

Głównym powodem był brak międzynarodowych porozumień o granicy zachodniej Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Wprawdzie w roku 1950 Polska podpisuje z Niemiecką Republiką Demokratyczną, tak zwany układ zgorzelecki, uznający nową granicę, lecz porozumienie nie jest akceptowane poza blokiem wschodnim. Niemcy zachodnie cały czas roszczą sobie pretensje do terenów przejętych przez Polaków w 1945 roku.

Tymczasem w konkordacie podpisanym z Niemcami w 1933 roku Stolica Apostolska zobowiązała się, że bez zgody rządu Niemiec nie dokona żadnej zmiany granicy diecezji niemieckiej. Przecież przez kilka powojennych lat terytorium Niemiec jest podzielone na strefy okupacyjne. Niemcy nie istnieją jako państwo, nie mają rządu. Dopiero w 1949 roku powstaje Republika Federalna Niemiec i jej rząd, pod przewodnictwem Konrada Adenauera, przyjmuje się jako prawnego spadkobiercę wcześniejszych władz niemieckich.

Enerdowska ekipa Wilhelma Piecka w ogóle nie była brana pod uwagę?

Absolutnie nie. Watykan nie ma żadnych relacji z rządem NRD.

Uroczystości z udziałem kardynałów Bolesława Kominka, Stefana Wyszyńskiego i Karola Wojtyły (od lewej) Archiwum Fundacji Obserwatorium Społeczne
Uroczystości z udziałem kardynałów Bolesława Kominka, Stefana Wyszyńskiego i Karola Wojtyły (od lewej)

Skoro RFN jest spadkobiercą prawnym wcześniejszego państwa niemieckiego, to Stolicę Apostolską nadal obowiązuje konkordat z 1933 roku. Zatem formalnie nadal na tym terenie istnieje archidiecezja wrocławska, berlińska. Zarazem, tuż za mostem w Goerlitz, powstaje kuria szczątkowej diecezji wrocławskiej z wikariuszem generalnym, który ma zarządzać tą częścią archidiecezji wrocławskiej, która znajduje się w terytorium Niemiec.

W 1956 roku władzę w Polsce przejmuje nowy sekretarz partii Władysław Gomułka, z internowania wypuszczono prymasa Stefana Wyszyńskiego.

Kardynał Wyszyński, korzystając z politycznej odwilży, naciska na władzę, aby wyraziły zgodę na powrót administratorów apostolskich na Ziemię Zachodnią. Tyle że wracają już nie jako administratorzy apostolscy, lecz biskupi i wikariusze prymasa Polski.

Do Wrocławia przyjeżdża Bolesław Kominek, funkcjonuje struktura diecezjalna, działają parafie. Natomiast na formalne powołanie nowych diecezji trzeba poczekać aż do lat 70, kiedy zostaje zawarty układ Brandt - Cyrankiewicz o uznaniu granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej przez Republikę Federalną Niemiec.

Kościół w Niemczech – od uznania granic po ziomkostwa

Jakie było stanowisko Kościoła katolickiego w Niemczech wobec powołania na Ziemiach Zachodnich polskiej administracji kościelnej?

Po pierwsze, to stanowisko zmienia się w czasie. Po drugie, nie jest monolityczne.

Uroczystości kościelne we Wrocławiu Fotopolska.Eu
Uroczystości kościelne we Wrocławiu

W 1945 roku niemiecki Kościół katolicki stoi na stanowisku ściśle legalnym: to jest cały czas nasze terytorium, nawet jeśli funkcjonują tam polscy księża i tymczasowa struktura kościelna.

Kościół katolicki przyjmuje tę narrację i perspektywę wysiedlonych Niemców. Widzimy to w słynnym liście Piusa XII z marca 1948 roku, który dotyczy sytuacji wysiedlonych. Papież mówi w nim, że to co się wydarzyło z wysiedleniem Niemców, jest wielką niesprawiedliwością. I gdyby można było cofnąć decyzje dotyczące wysiedlenia Niemców, to należy zrobić wszystko, aby je cofnąć.

Dokument został przygotowany przez Episkopat Niemiec.

To wystąpienie miało skrajnie antypolski wymiar.

To po pierwsze. Po drugie, było wyrazem niezrozumienia, że to, co się wydarzyło w kontekście zmiany granic, jest nie do odwrócenia.

Taka postawa papieża to efekt jego wieloletniego pobytu w Niemczech? Jeszcze jako Eugenio Pacelli, watykański dyplomata, był nuncjuszem w Monachium, a potem – w latach 20. w Berlinie. To on, jako sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, negocjował z Hitlerem warunki konkordatu zawartego z Niemcami w 1933 roku.

Nie można ukrywać, że Pius XII miał wielki sentyment do Niemiec, dla niego czas spędzony w Niemczech miał bardzo istotne znaczenie. Ale nieprawdziwe będzie twierdzenie, że był przyjacielem, czy zwolennikiem Hitlera. To kardynał Pacelli, już po powrocie z Niemiec, miał wpływ na ogłoszenie przez Piusa XI w 1937 roku encykliki „Mit brennender Sorge”, w której papież wskazywał na niebezpieczeństwo totalitaryzmu nazistowskiego.
prof. Wojciech Kucharski

Natomiast po wojnie kierował się przede wszystkim legalizmem, który sugerował Kościół niemiecki.

Poza tym dla Kościoła katolickiego w Niemczech zaakceptowanie granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej było niezwykle trudne. W Niemczech sytuacja wyznaniowa jest inna niż w Polsce. Tam mamy ewangelików, rola Kościoła katolickiego wśród Niemców nie jest tak silna ze względu na to, że nie ma on monopolu na budowanie świata wartości. Oraz dlatego, że niemieckie społeczeństwo było znacznie bardziej laickie.

Wspomniał pan, że w temacie przynależności Ziem Zachodnich do Polski Kościół w Niemczech nie był monolitem.

Na przykład, w 1960 roku biskup Berlina Julius Döpfner wygłosił na święto świętej Jadwigi słynne kazanie, w którym nawoływał do przyjęcia przez Niemcy odpowiedzialności za II wojnę światową i pogodzenia się z jej konsekwencjami, w tym granicą na Odrze i Nysie. To wystąpienie było głośne, ale i spotkało się to z bardzo krytycznymi reakcjami w Niemczech.

Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich

W listopadzie 1965 roku ogłoszone zostało Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich. To ważny, przełomowy dokument w powojennych relacjach Polski i Niemiec. Zawiera słynną frazę „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Autorem listu był biskup wrocławski Bolesław Kominek. Jak wyglądały prace nad tekstem Orędzia?

Wielkie znaczenie miał Sobór Watykański II. To był pierwszy moment, kiedy polscy i niemieccy biskupi spotkali się, mogli ze sobą rozmawiać.

Arcybiskup Kominek współpracował z biskupami, w niemieckim episkopacie miał w partnerów, którzy byli skłonni przyjąć jego punkt widzenia. Obok wspomnianego biskupa Juliusa Döpfnera, to był biskup Franz Hengsbach z Essen, biskup Gerhard Schaffran z Görlitz, biskup Otto Spülbeck z Miśni, biskup Alfred Bengsch z Berlina, ale cała reszta episkopatu była - eufemistycznie ujmując, bardzo ostrożna. A nawet pojawiała się na spotkaniach ziomkostw i traktowała wysiedlenia za absolutne niesprawiedliwe działanie.

Arcybiskup Kominek, wysyłając tekst Orędzia do biskupów niemieckich, dołączył list. Zaczyna go od takiego sformułowania: „Fecimus, quod potuimus” (Zrobiliśmy co mogliśmy). Parafrazując, w tym liście pisze: Nie odrzucajcie naszej ręki, nie odrzucajcie tej inicjatywy, ona może bardzo wiele zmienić.

Papież Paweł VI i kardynał Bolesław Kominek Archiwum Fundacji Obserwatorium Społeczne
Papież Paweł VI i kardynał Bolesław Kominek

Kominek napisał Orędzie sam w miejscowości Fiuggi pod Rzymem w drugim tygodniu października 1965 r., później wielokrotnie omawiał jego treść z prymasem Wyszyńskim, wprowadzał jego sugestie.

14 marca 1974 , Pogrzeb kardynała Bolesława Kominka. Obok kardynała Karola Wojtyły kardynał Julius August Dopfner z Monachium i kardynał Alfred Bengch z Berlina., Fotopolska.Eu / Kavikvs
14 marca 1974 , Pogrzeb kardynała Bolesława Kominka. Obok kardynała Karola Wojtyły kardynał Julius August Dopfner z Monachium i kardynał Alfred Bengch z Berlina.,

Pewne drobne, ale ważne uwagi dotyczące II wojny światowej dodał biskup Kazimierz Kowalski. Pozostali biskupi nie mieli wpływu na tekst. Kominek od razu pisał po niemiecku, znał ten język doskonale.

Gdy pod koniec października wysłał Orędzie do konsultacji biskupom niemieckim, ci zgłosili jedynie kilka uwag ściśle językowych. 18 listopada 1965 r. polscy biskupi podpisali Orędzie do biskupów niemieckich jako jeden z wielu listów, które wówczas wysyłano do różnych episkopatów świata.

Odpowiedź biskupów niemieckich jest przez historyków uznawana za rozczarowującą.

To prawda, ale trzeba zastrzec, że biskupi niemieccy też nie byli monolitem. Prace nad odpowiedzią także były burzliwe i wywoływały dyskusje w episkopacie Niemiec, ale finalna odpowiedź jest bardzo dyplomatyczna.

Pomnik Kardynała Bolesława Kominka na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu Maciej Rajfur / materiały prasowe Archidiecezji Wrocławskiej
Pomnik Kardynała Bolesława Kominka na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu

Mimo to w Niemczech rodzi się oddolna inicjatywa katolików związanych z Bensberger Kreis, która jest reakcją na Orędzie. Te środowiska wywierają presję na władze niemieckie, aby wreszcie przyjąć odpowiedzialność za II wojnę światową, rozwiązać problem granicy oraz funkcjonowania polskiego Kościoła na dawnych niemieckich terenach. Miała ona niemały wpływ na kanclerza Willy’ego Brandta, aby rozpoczął negocjacje z Polską.
prof. Wojciech Kucharski

Ostatecznie w grudniu 1970 roku zawarto układ Brandt – Cyrankiewicz. Nowe granice diecezji wrocławskiej papież Paweł VI ogłosił dwa lata później, ogłaszając konstytucję Episcoporum Poloniae coetus. Po wydaniu tego dokumentu Kominek napisał tekst zatytułowany: Roma locuta.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama