Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Między 13 lutego a 6 maja 1945 roku we Wrocławiu trwały gwałtowne walki o miasto. Zarówno to, co działo się w czasie oblężenia, jak i to co nastąpiło po nim, obróciło zabudowę w niemal 20 milionów metrów sześciennych gruzu.
Milczącą ofiarą nalotów, ale również działań powojennych stały się całe ulice. Radzieccy żołnierze wysadzali budynki także po przejęciu miasta i ustaniu walk. Niemal cała zabudowa ulic: Grabiszyńskiej, Legnickiej czy Powstańców Śląskich, przestała istnieć, a ostało się kilka pojedynczych budynków.
Galeria zdjęć
Nie ma mostów, pociągi jeżdżą jak chcą
Jest maj, rok 1945. Pierwsi Polacy - ci, którzy nie mają dokąd wracać w Warszawie, jak i ci wysiedleni z Kresów Wschodnich jadą zobaczyć, co słychać na "kresach zachodnich" - takie nieoficjalne określenie funkcjonowało wśród przyjeżdżających na te ziemie podróżnych.
Część z nich we Wrocławiu zostaje, część od razu szuka pociągu m.in. do Szczecina. Ale by przedostać się z jednego dworca na drugi, w mieście mostów trzeba przekraczać rzeki w bród. Wiele przepraw jest bowiem zerwanych. Nie ma też rozkładów jazdy - pociąg może przyjechać za godzinę. Może i za trzy dni. Trzeba czekać.
Tymczasowe miejsca noclegu i morze gruzu
Oczekujących na pociągi przyjmują tymczasowe miejsca noclegu. Jedno z takich miejsc utworzono w obecnym Centrum Kreatywności Talent (Jedności Narodowej 117). Brama przed budynkiem zamykana jest na gruby łańcuch. Nocami jest tu bardzo niespokojnie - radzieccy żołnierze toczą walki z niemieckimi niedobitkami i często też "niepokoją" Polaków.
Jeśli ktoś chce tu zostać i pracować przy odbudowie miasta, natychmiast dostaje zatrudnienie. Starają się o nie głównie Niemcy, ale to Polakom przydzielane są piękne mieszkania w centrum, m.in. przy ul. Piłsudskiego.
Galeria zdjęć
Część z nich lokowana jest na początku w hotelach - np. Europejskim (nie tak bardzo zniszczonym) - wciąż nie działa i do 1948 roku nie działał będzie zniszczony Hotel Monopol. Przyjezdni nie wiedzą jeszcze, że usuwanie gruzów potrwa kilkadziesiąt lat, a w niektórych gruzowiskach bawić się jeszcze będą ich dzieci i wnuki - w latach 70.
Pierwsze dachy ze zdobycznej blachy
Już za chwilę komunizm przybierze na sile. Miejska Rada Narodowa zacznie szerzyć propagandę o "ziemiach odzyskanych", a z Wrocławia zniknie wszystko, co niemieckie na czele z niemiecką ludnością.
Póki co, wszyscy żyją z dnia na dzień, nie wiedząc, co przyniesie jutro. Nikt tak do końca się nie zadomawia, licząc, że wróci do rodzinnego Lwowa, Stanisławowa czy Tarnopola. Ludzie nie rozpakowują walizek, choć ci bardziej obrotni zapełniają je wyszabrowanymi rzeczami.
Poza rozbiórką wciąż dobrych jakościowo budynków i masową wywózką cegieł, trwają remonty. Dachy łatane są m.in. blachą, na przykład pochodzącą ze zniszczonego czołgu.
Szaber kwitnie, wkrótce przeżyje renesans
Paczki z UNRRA to za mało. Niemcy trzymali w domach jedzenie na czarną godzinę. Ale nie tylko to wynosi się z opuszczonych posiadłości. Z niepilnowanych willi np. na Krzykach wynoszone są: alkohol, kołdry, węgiel, sztućce, małe elektryczne piecyki. Idzie zima - wkrótce staną się potrzebne.
W 1945 roku handluje się pod dworcem Nadodrze, potem również na Matthiasplatz, (bo plac św. Macieja nie ma jeszcze oficjalnie polskiej nazwy). Już wkrótce miejsca zacznie braknąć, a "mydłem i powidłem" handlować się będzie na największym we Wrocławiu placu - o kształcie ulicy, ciągnącym się od mostu Szczytnickiego, do Grunwaldzkiego - placu Grunwaldzkim.
Galeria zdjęć
Póki co, miasto "leży"
Gruzowe pustynie, okopy, góry sięgające drugiego piętra. Tak teraz wygląda Wrocław. Przechadzanie się w gruzowych labiryntach jest niebezpieczne, bo do Wrocławia przyjechało sporo przestępców.
Tak wyglądało nasze miasto w drugiej połowie lat 40. XX wieku. Zobaczcie je na zdjęciach Krystyny Gorazdowskiej, pochodzących z bogatej i niezwykle ciekawej kolekcji Muzeum Architektury we Wrocławiu, do którego odwiedzania gorąco namawiamy.
| Wspomnienia o Wrocławiu przekazały autorce osoby, które dotarły do Wrocławia w pierwszych latach, a nawet dniach po wojnie - Józef Baran i Maria Motyl. |