wroclaw.pl strona główna
wroclaw.pl strona główna Wydarzenia we Wrocławiu. Sprawdź aktualny kalendarz imprez Wydarzenia - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 01:30

wroclaw.pl strona główna

FILTRUJ

RODZAJ

OPIS Pokaz filmu: Kartoteka rozrzucona

We Wrocławskim Teatrze Polskim Tadeusz Różewicz reżyseruje swój głośny dramat „Kartoteka". Zburzył pierwotną konstrukcję utworu i próbuje złożyć go na nowo.

Przybyły nowe teksty, „Kartoteka" nie istnie już w swej dawnej formie. O tym niezwykłym wydarzeniu pisze, specjalnie dla „Życia", Maria Dębicz.

„Długo w teatrze nie bywałem... dorastały nowe pokolenia... od piętnastu lat myślałem o nowej wersji, o Kartotece II" – powiedział Tadeusz Różewicz na pierwszym spotkaniu z grupą aktorów Teatru Polskiego we Wrocławiu, z którymi od 17 listopada pracuje nad Kartoteką rozrzuconą.

Od prapremiery „Kartoteki" w warszawskim Teatrze Dramatycznym z marca 1960 roku minęło ponad 30 lat. Krytyka uznała sztukę znanego już wówczas dobrze poety za przełomową w powojennej literaturze dramatycznej. Doceniono też utwór za granicą, skoro już w roku prapremier grano „Kartotekę" w Nowym Jorku, Berlinie Zachodnim, Sztokholmie.

W następnych latach odbyło się kilkadziesiąt realizacji w teatrach zawodowych, studenckich i alternatywnych nawet w miastach tak od siebie odległych jak Ateny i Lima.

Z dziejów scenicznych „Kartoteki" w Polsce związane są nazwiskami wybitnych reżyserów, jak Konrad Swinarski czy Krzysztof Kieślowski, i wybitnych aktorów, jak Tadeusz Łomnicki czy Gustaw Holoubek. Tu właśnie Konrad Swinarski zrealizował po raz pierwszy „Kartotekę" dla Teatru TV w 1967 r., a jeszcze wcześniej wystawił ją w Tel Awiwie. W wywiadzie udzielonym jednemu z warszawskich pism kulturalnych powiedział, że w „Kartotece" jest wszystko, co, jako reżyser, najbardziej ceni sobie w dramacie: piękny język, kultura literacka i tradycja, "jest ona i zmysłowa, i polityczna", i... powinna być pisana nadal.

Po dziesiątkach przedstawień w kraju i za granicą, których twórcy rozmaicie realizowali Różewiczowskie założenia "dramaturgii otwartej", sam autor podjął wreszcie wyzwanie Konrada Swinarskiego.

„Zaczynamy od redukowania, uszczuplania starego tekstu – mówi do aktorów Różewicz – Bohater budzi się po trzydziestu latach i nadsłuchuje, co się w tej „Kartotece dzieje. Jest już nowy, młodszy Bohater i nowa rzeczywistość. To nie będzie satyra na współczesność. tylko osadzenie sztuki w czasie. Postacie są jeszcze płynne, zajmują mi miejsce w wyobraźni, odchodzą i nikną".

I znowu, jak zawsze u Różewicza, jesteśmy w teatrze poetyckim i realistycznym jednocześnie. Spod powierzchni krótkich, improwizowanych scenek: na bazarze, czytanie gazet, w Sejmie, wyłaniają się ukryte, głębsze sensy. Stara "Kartoteka" została rękami autora dokładnie rozrzucona. Przybyły nowe teksty. Nie istnieje już w swojej dawnej formie Bohater-anonim, rówieśnik Różewicza, przedstawiciel pokolenia, dla którego najistotniejsze ,było doświadczenie II wojny światowej.

„Bohater jest znakiem świata, w jakim występuje, znakiem czasów, w jakich przyszło mu żyć". Dawny Bohater (Igor Przegrodzki) jest drzemiącym w fotelu na kółkach staruszkiem. Nowy - trzydziestolatek (Wojciech Dąbrowski) zajmuje teraz słynne kartotekowe łóżko na środku sceny.

Odwiedzają go wprawdzie postacie z tamtej sztuki, na przykład wracający z pielgrzymki do Częstochowy Wujek-Wiarus, ale nowy Bohater żyje już w innych realiach: szumu informacyjnego, AIDS, teczek, wideo. Z postaciami. sztuki dzieje się podobnie jak z tekstem: ulegają redukcji lub przybywają nowe. Pojawia się ksiądz Skarga, upozowany jak na Matejkowym obrazie i po raz pierwszy słyszymy ze sceny fragmenty jego „Kazań" (wygłasza je Igor Przegrodzki).

Myśliciel (Tomasz Lulek) w pozie z rzeźby Rodina - milczący komentator scen, odgrywa rolę sumienia, częściowo zastępuje Chór. Różewicz niezwykle wyczulony na słowo i formę słyszy i zauważa każdy fałsz. „Widzę teraz, jak się idea deformuje w zetknięciu z rzeczywistością. Sprawdzam czy język dialogów jest jeszcze żywy" – mówi. Dwunastoosobowy zespól aktorów Teatru Polskiego dobrze wyczuwa intencje niezwykłego reżysera-debiutanta. „Proszę o cierpliwość, jestem tak speszony, że piję wodę z pustej szklanki" - mówi poeta, proponując tematy do improwizacji. Na tych próbach nie ma gadulstwa.

Są jasno formułowane intencje, a pomysły od razu weryfikowane. Po raz pierwszy Różewicz swój teatr, tworzony dotąd na papierze (jest autorem 15 sztuk, kilkunastu miniatur dramatycznych i scenariuszy filmowych), buduje na scenie. Wspomina, że kiedy w końcu lat 50. pisał „Kartotekę", nie miał uczucia oczekiwania na realizację, a potem - w dniu premiery próbował „zdezerterować".

Dawna „Kartoteka" była próbą destrukcji teatru zastanego, formą otwartą bez wyraźnego początku i końca. Teraz - we Wrocławiu – autor zburzył tamtą konstrukcję i próbuje złożyć „Kartotekę" na nowo, czyli stworzyć nową konstrukcję. Są to próby ze słowem, próby kształtowania form w czasie.

Założeniem autorskim jest sam proces powstawania zdarzenia teatralnego. Nie dojdzie jednak do premiery, nie będzie "normalnego przedstawienia", czyli finalnego efektu prób teatralnych.

„Nie chcę przysparzać wydatków teatrowi, więc proszę do tej mojej „Kartoteki rozrzuconej" o stare albo nie wykorzystane w innych przedstawieniach rekwizyty. Ja mówię poważnie" – zastrzega się Tadeusz Różewicz.