Od czasów gdy jako 16-latka wygrała poznański Festiwal Młodych Talentów, a potem m.in. zdobyła Grand Prix na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu w 1997 r., Katarzyna Goniec z każdym następnym rokiem swojego życia, a potem profesjonalnej scenicznej kariery udowadniała, że piosenka to jej naturalny żywioł. Żywioł, którym potrafi umiejętnie „manipulować”, nadając mu wyrazistości i głębi w miarę, im bardziej dojrzałą artystką się staje.
Nie jest to jednak jakaś zimna kalkulacja i świadome czarowanie widza i słuchacza „na siłę”. Katarzyna Groniec, mimo wieloletniej wprawy i pewnie także świadomości, że publiczność ją uwielbia, zachowuje bowiem naturalny wdzięk, gdy w swoich interpretacjach łączy ironię z liryzmem, poczucie humoru ze smutnym przesłaniem niejednej piosenki, za każdym razem eksponując jednak swój sceniczny pazur.
I świadkami tego wszystkiego byliśmy podczas wtorkowego koncertu na Dużej Scenie Capitolu.
Napisała, skomponowała, wykonała
Większość zaśpiewanych przez Katarzynę Groniec piosenek – z towarzyszeniem dwuosobowego wokalnego wsparcia oraz muzycznego tria (Łukasz Damrych: instrumenty klawiszowe, Tomasz Pierzchniak: bas, kontrabas i Łukasz Sobolak: perkusja) – pochodziła z jej najnowszej płyty „Ach!” (premiera 16 marca 2018), firmowanej przez Warner Music Poland. Teksty w większości napisała Katarzyna Groniec, oprócz niej także Barbara Wrońska („Na pół”, „Nie kocham”, „Się rozpłacz”), a muzykę skomponowali – Marcin Macuk (Hey), Barbara Wrońska i Katarzyna Groniec.
Ale w całość wydarzeniana deskach Capitolu, które tak naprawdę było minispektalem z wykorzystaniem multimedialnej animacji (w której również „zagrała” Groniec), udało się także sprawnie wpleść już dobrze znane utwory artystki, ze znakomitą „Pin-up Princess” na czele.
Twórcy koncertu zrobili sporo, aby jego oprawa stała się godna zarówno renomy artystki, jak i miejsca jego prezentacji. Świetna animacja z rysunkami Pauliny Korbaczyńskiej (której obraz ilustruje także okładkę alumu „Ach!”), jako swoista „podpora” dla zagranego na scenie przez Groniec słowa, nienachalna, ale dopełniająca całości choreografia, frapująca gra świateł, a nawet sceniczne kostiumy wszystkich wykonawców koncertu – przemyślana artystycznie koncepcja pod okiem Cezarego Studniaka, szefa PPA, zasłużyły na dodatkowe oklaski.
Posłuchaj jednej z piosenek – „Nie kocham” to singel promujący album „Ach!”.
Rzecz o stratach i zyskach i potrzebie uczuć
Na scenie Capitolu Katarzyna Groniec odegrała słowa, które zaświadczają o utracie sensu, nadziei, przywiązania i bliskości z powodu naszych fobii, strachów czy niezrozumienia z jednej strony, a z drugiej o wysiłkach powrotu do „ziemi obiecanej”. Lądu, który – gdy uda się go osiągnąć po raz kolejny – musimy często znowu opuścić, i to w zasadze na własne życzenie.
Wydawałoby się więc, ze smuta wokół i smutą pogania, jednak Groniec nie poddaje się bez walki. Tonąc w swoich piosenkach w strugach deszczu, finalnie wychodzi boso na suchy piasek, naprzeciw niebieskiemu niebu i „baraszkującym” na drzewach ptakom, które prawie zawsze zapowiadają nadchodzącą wiosnę. Nadzieję na nową miłość.
Z takim przesłaniem zostawia swoich słuchaczy Groniec-piosenkarka i Groniec-aktorka, zdając się mówić, że tego trzymać się trzeba. O tym, że robi to za pomocą swojego niesamowitego głosu, który „w rękach” artystki jest tak naprawdę fantastycznie nastrojonym instrumentem, zwłaszcza fanów artystki przekonywać nie trzeba.