Wystawa „Wrocław. Powódź Tysiąclecia” to kilkadziesiąt kadrów, które starszym mieszkańcom i turystom mają przypomnieć o tragicznej rocznicy, a młodsi mogą zobaczyć, jak w lipcu 1997 roku wyglądało miasto.
Mówię o Wrocławiu jako o mieście, w którym bardzo odważnie myślimy o przyszłości i odważnie tę przyszłość planujemy. O mieście nowoczesnym i europejskim. Ale także o mieście, które nie zapomina o swojej historii. Także tej trudnej. W życiu takich wspólnot jak nasza zdarzają się wydarzenia, które nas zmieniają i trudno o nich zapomniećJacek Sutryk, prezydent Wrocławia
Miasta bronili jego mieszkańcy
Mieszkańcami, którzy w 1997 roku bronili miasta przed żywiołem, kierował ówczesny prezydent Wrocławia, Zdrojewski. To właśnie wrocławianie są głównymi bohaterami tamtych wydarzeń, mówi:
Nie zawsze widać ich wprost, ale są widoczni, jeśli chodzi o ten najistotniejszy efekt, czyli obronę Wrocławia. Ważne dla mnie było to, że mieszkańcy bronili już Bogdanswojego miasta, nie niemieckiego, nie piastowskiej ziemi, ale Wrocławia autentycznego, o złożonej, bogatej i wartościowej historiiBogdan Zdrojewski, były prezydent Wrocławia
W jednej ręce aparat, w drugiej worek z piaskiem
Zdjęcia, które do 16 sierpnia można podziwiać na ul. Świdnickiej, wykonał Mieczysław Michalak. Fotoreporter podczas powodzi pracował dla Gazety Wyborczej i ramię w ramię z mieszkańcami ratował Wrocław przed kataklizmem.
Galeria zdjęć
Byłem wtedy doświadczonym reporterem, po kilkunastu latach pracy. Jedynym problemem było to, że niemożliwym było wyłącznie robienie zdjęć. Kiedy zalało Zacisze i musiałem pokonać półtora kilometra do miejsca, gdzie trwało zasypywanie dziury, oprócz aparatu musiałem wziąć ze sobą worek z piaskiem. Tak było cały czasMieczysław Michalak
Zobacz: