Niezwykłe losy miniatury z wrocławskiego muzeum
Na razie miniaturę francuskiej artystki Aimée Zoe Lizinki de Mirbel (1796-1849) można oglądać w specjalnie wyeksponowanym miejscu w kawiarni Muzeum Narodowego, docelowo jednak praca przedstawiająca damę zostanie umieszczona w innym miejscu. Dzieło od 1900, czyli od momentu podarowania go przez pannę Frank, aż do 1942 roku znajdowało się w zbiorach Schlesisches Museum für Kunstgewerbe und Altertümer (Śląskie Muzeum Przemysłu Artystycznego i Starożytności). Potem przewieziono je, wraz z innymi dziełami, do składnicy w miejscowości Grodziec, następnie do repozytorium w Nowym Kościele, które strawił ogień. Miniatura zaginęła (podejrzewano także jej zniszczenie w płomieniach), a odnalazła się, niespodziewanie, trzy lata temu w amerykańskiej kolekcji prywatnej. Rozmowy nie były owocne, wreszcie pomogło m.in. FBI, a amerykański ambasador Paul W. Jones deklaruje, że zawsze będzie gotów prowadzić negocjacje w sprawach dotyczących zwrotu dzieł sztuki.
Prezentacja „Portretu damy” w Muzeum Narodowym
Dama wraca do domu
Odzyskanie „Portretu damy” jest wielkim sukcesem. – W ostatnich latach przywrócono kilka znakomitych dzieł sztuki, działania podejmowane od pewnego czasu przynoszą skutki – podkreśla profesor Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego, chwaląc współpracę m.in. z departamentem strat wojennych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Po wojnie do polskich muzeów nie wróciło 63 tysiące dzieł. – Skalę strat muzeów wrocławskich także trudno sobie wyobrazić – dodaje prof. Oszczanowski. Powrót „Portretu damy” to dowód na to, że proces odzyskiwania dóbr kultury przynosi wymierne efekty. Dwa lata temu muzeum odzyskało obrazy – „Św. Iwo wspomaga biednych” Jacoba Jordaensa (przedstawiciela Złotego Wieku malarstwa flamandzkiego) oraz płótno XVII-wiecznego artysty Pietera Muliera mł. zwanego Cavaliere Tempesta zatytułowane „Spokojne morze przy skalistym brzegu”.
Portret francuskiej miniaturzystki?
Na czym polega niezwykłość miniatury wykonanej akwarelami na kości słoniowej w 1833 roku? – To nie tylko bezsporna wartość artystyczna, bo malatura znamionuje wprawną rękę artystki, nadwornej malarki Ludwika XVIII, ale i historia – wyjaśnia prof. Piotr Oszczanowski. Sportretowana została tu niezwykłej urody kobieta z chrakterystycznym trójpalczastym kokiem, w sukni i z szyją owiniętą puszkiem piórkowym. Kim była? Według dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu bohaterką miniatury mogła się okazać sama autorka – Aimée Zoe Lizinka de Mirbel. – Świadczy o tym oprawa oczu, usta, nos, ale też podpis i data, które zostały umieszczone na miniaturze – dodaje prof. Oszczanowski. To ostrożna hipoteza, niemniej porównanie kilku istniejących wizerunków francuskiej miniaturzystki pozwala snuć takie przypuszczenia.
Miniatura i podobizny Aimée Zoe Lizinki de Mirbel moga być dowodem, że autorka namalowała autoportret
Słynna artystka na dworze Ludwika
Aimée Zoe Lizinka de Mirbel była jedną z najciekawszych artystek francuskich I połowy XIX wieku, a jej prace (wysokiej klasy miniatury) posiadają dziś w swoich zbiorach zarówno paryski Luwr, jak i prestiżowa londyńska Wallace Collection. – Sama Aimée Zoe Lizinka miała wysoką społecznie pozycję, a król Ludwik XVIII wydał ją za mąż za wybitnego botanika Charlesa-Françoisa Brisseau de Mirbel – zwraca uwagę Ewa Houszka, kurator galerii sztuki XVI-XIX wieku we wrocławskim Muzeum Narodowym.