Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Barszcz Sosnowskiego to podstępna roślina: w każdej jej części (włącznie z włoskami rosnącymi na łodydze i liściach) jest olejek eteryczny zawierający związki kumarynowe, które powodują oparzenia II i III stopnia wraz z ich wszystkimi konsekwencjami: podrażnieniem skóry, pęcherzami, a nawet stanem zapalnym i przebarwieniami.
Dr Kita wycina barszcz, gdy go gdzieś znajdzie, jednak nie powinien tego robić samodzielnie ktoś, kto nie wie, jak się za to zabrać.
Gdzie zgłosić barszcz Sosnowskiego i kto powinien usunąć roślinę?
Co w takim razie trzeba zrobić, jeśli się natkniemy na barszcz Sosnowskiego? Trzeba zgłosić to straży miejskiej (tel. 986 lub e-mail: interwencje[at]strazmiejska.wroclaw.pl), która przyjedzie na miejsce, otoczy roślinę taśmą z ostrzeżeniami i zawiadomi zarządcę terenu, który powinien usunąć roślinę.
Jak wygląda barszcz Sosnowskiego?
Dr Włodzimierz Kita opisuje go tak:
– Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, są rozmiary rośliny, która może mieć nawet 5 metrów wysokości, choć bywa i tak, że nie przekracza metra (wszystko zależy od warunków, w jakich rośnie). Ma pokrytą czerwonymi plamkami i porośniętą włoskami łodygę, która jest pusta wewnątrz, bardzo krucha i łatwa do ścięcia. Barszcz ma także spore liście, podobne do liści rabarbaru, i białe kwiaty zebrane w baldachy, które mogą mieć nawet 60, 70 cm średnicy. Kwitnie już od miesiąca, więc teraz na jednej roślinie są i kwiaty, i nasiona, które już zaczynają się rozsiewać.
Skąd barszcz Sosnowskiego wziął się w Polsce?
Barszcz Sosnowskiego – nazywany też zemstą Stalina, bo został sprowadzony z Kaukazu w głąb ZSRR tuż przed jego śmiercią (podajemy za Wikipedią) – jest dalekim krewnym… selera. Ściągnięto go do Polski w latach 50. XX wieku jako roślinę pastewną: jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki miał rozwiązać wszelkie problemy z niedoborami paszy dla zwierząt, bo szybko rósł, niewiele wymagał i był odporny na mróz.
Nic z tego nie wyszło, bo parzył, więc trudno go było uprawiać i zbierać, a poza tym karmione nim krowy dawały mleko o posmaku anyżu, jednak na tym kłopoty z barszczem się nie skończyły: jako roślina inwazyjna szybko się wymknął spod kontroli i rozprzestrzenił w całej Polsce.
Rozrasta się do dziś i robi to bez trudu: wytwarza gigantyczne ilości nasion, które mogą czekać w ziemi na sprzyjające warunki nawet kilka lat.