O tym, że w różnych rejonach Polski coś niedobrego dzieje się z kotami, powiadomiła 19 czerwca na Facebooku sieć Specjalistycznych Przychodni Weterynaryjnych SpecVet. Odnotowano wówczas kilkanaście przypadków zachorowań. Teraz jest już ich znacznie więcej, w tym co najmniej kolejnych kilkanaście tylko we Wrocławiu i okolicach.
Objawy dziwnej choroby kotów
Objawy tajemniczej choroby kotów, o której w ciągu kilku dni zrobiło się bardzo głośno, to m.in.:
- otępienie
- sztywność kończyn
- duszność
- nierówno rozszerzone, niereagujące na światło źrenice
- drgawki
- ataki padaczkowe
Są także inne - takie, które może stwierdzić tylko lekarz weterynarii po badaniach laboratoryjnych.
Kot powinien zostać w domu
Weterynarze apelują o zachowanie szczególnej ostrożności: zatrzymanie kotów w domu, ograniczenie ich kontaktu z surowym mięsem wieprzowym i drobiowym, nie dopuszczanie do kontaktu z dzikimi ptakami, a także ostrzegają, że żadne zastosowane dotąd leczenie nie przynosi rezultatu.
„Jest duża śmiertelność, a chorują zarówno zwierzęta młode i zdrowe jak i stare czy chore.” - czytamy na profilu sieci lecznic na Facebooku.
Co już wiadomo?
Jak czytamy na stronie sieci lecznic:
- Zachorowania u kotów wystąpiły w krótkim czasie w wielu rejonach Polski.
- Zaczęto o nich mówić 18 czerwca w grupie dyskusyjnej zrzeszającej ponad 8 tysięcy lekarzy weterynarii. Kota, od którego zaczęła się dyskusja, nie udało się uratować. Szybko pojawiły się doniesienia o podobnych przypadkach.
- Uczestnicy dyskusji zaczęli zbierać informacje na temat podobnych zachorowań. Z tych ustaleń wynika, że na początku chorowały tylko koty w zachodniej Polsce, teraz problem dotyczy większości województw.
- Możliwe są trzy przyczyny choroby: środowiskowa (opryski, skażenie wody, gleby i roślin, kontakt z padłymi zwierzętami, zanieczyszczonym ubraniem, butami), zakaźna (choroby wirusowe kotów, zarówno te klasyczne jak i takie, na które koty mogą chorować, ale dotychczas ich przebieg nie był tak dramatyczny w obrazie klinicznym, choroby bakteryjne, pasożytnicze), żywieniowa (zatrucie substancjami toksycznymi, neurotoksynami lub zakażenia bakteryjne/wirusowe/pierwotniacze pochodzące z surowych produktów np. mięsa)
- W lecznicach, w których pojawiają się przypadki tajemniczej choroby, przeprowadzane są sekcje zwierząt, próbki wysyła się do dalszych badań. Problem: choroba nie jest zakwalifikowana jako ta, którą zwalcza się z urzędu, a więc o sekcji i badaniach dodatkowych decyduje właściciel zwierzęcia (a nie zawsze musi tego chcieć).
- Z doniesień lekarzy wynika, że zachorować mogą także koty niewychodzące, choć brak precyzyjnych informacji na ten temat (nie wiadomo, czy chorujące zwierzęta korzystały np. z balkonu). Nie wiadomo także, czy choroba może się przenieść na ludzi lub np. psy. Do tej pory nie było żadnych sygnałów, które sugerowałyby takie ryzyko.
Choroba dotarła już do naszego miasta i okolic. Trwa ustalanie przyczyn
– Nie wiemy dokładnie, ile zwierząt choruje, wiemy jedynie, że we Wrocławiu i okolicy mamy kilkanaście udokumentowanych przypadków – mówi prof. Krzysztof Rypuła z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. – Po sieci krąży mnóstwo domysłów na temat przyczyn tej choroby, ale prawda jest taka, że jeszcze jej nie znamy. Badamy to. Wraz z Uniwersytetem Przyrodniczym w Lublinie i Państwowym Instytutem Weterynaryjnym w Puławach gromadzimy i badamy materiały pozyskane od chorych zwierząt (np. pobraną od nich krew, a także tkanki tych, których nie udał się uratować). Analizujemy też informacje zebrane od ich właścicieli: to, w jakich warunkach żyły, co jadły, czy wychodziły na zewnątrz.
Komunikat Głównego Lekarza Weterynarii
Komunikat Głównego Lekarza Weterynarii w tej sprawie został ogłoszony 20 czerwca na stronie Głównego Inspektoratu Weterynarii.
Czytamy w nim, że nie ma na razie żadnych dowodów (zwłaszcza w postaci wyników badań laboratoryjnych), na podstawie których można by uznać, że obserwowane u kotów objawy „wynikają z zakażenia wirusem grypy ptaków i nastąpiły po zjedzeniu surowego mięsa jakiegokolwiek gatunku zwierzęcia rzeźnego, znajdującego się w legalnym obrocie, a pozyskanego w zatwierdzonych rzeźniach, w których przeszły badania przed - i poubojowe.”
W komunikacie jest mowa także o tym, że zgodnie z obecnym stanem wiedzy wirus grypy ptaków nie stanowi zagrożenia dla kotów, jednak GLW wraz z placówkami naukowymi i organami Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej wyjaśnia sytuację.