Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
— Dzień dobry, tu Wisława Szymborska. Chciałabym zamówić kubełek.
— Oczywiście. Jaki?
— Ten największy. Jak nie zjem, to zamrożę.
— Wysłać tego samego dostawcę co zwykle?
Zmyślone, mało poetyckie i prawdopodobne. Kurczaki z KFC były ponoć ulubionymi przysmakami Wisławy Szymborskiej. Pewnie nie każdy o tym wie, podobnie jak o tym, że poetka ceniła małpy. W pozostawionym przez nią domu do dziś mieszka pluszowy osobnik. Są tam inne przedmioty, których obecność może zaskoczyć. Z nimi wiąże się kolejny zwyczaj noblistki, o którym nie wszystkim wiadomo.
Wisława Szymborska wysyłała przyjaciołom karty pocztowe, najczęściej w okresie świątecznym. Banał, gdyby nie to, że wykonywała je własnoręcznie. — Przez kilkadziesiąt lat każdego roku zamykała się na dwa tygodnie, żeby nad nimi pracować — opowiada dr Agnieszka Kłos, pisarka, krytyk sztuki i adiunkt w Katedrze Historii Sztuki i Filozofii we wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. — Bardzo niewiele osób wie, że robiła wyklejanki — dodaje.
Dużo z tych niedużych wyklejanek przyjechało w ubiegłym roku do Wrocławia na wystawę, której Agnieszka Kłos była kuratorką. Opiszemy jedną z nich, bo pasuje do zwyczaju żywienia się kurczaczkami na dowóz. Jest na niej gruba kobieta leżąca na boku, zajmująca prawie całą płaszczyznę karty, a na dole napis: „dostawa prosto do domu”. Agnieszka Kłos: — Te kolaże są zabawne, inteligentne, dowcipne, komentujące rzeczy bieżące. Były w łazience, kuchni, w toalecie, w każdym pokoju. Patrząc na nie, uświadomiłam sobie, że Szymborska była osobą wykorzystującą różne środki artystyczne. Mówiła słowem i obrazem.
Niezwykła czystość i siła poetyckiego spojrzenia
To naturalnie ze słowa znana jest i doceniania najbardziej. Debiutowała w roku 1945 wierszem „Szukam słowa”. Wydała 13 tomików (ostatni ukazał się już po jej śmierci). Jej poezja przetłumaczona została na ponad 40 języków. Otrzymała nagrody Goethego i Herdera, tytuł doktora honorowego Uniwersytetu Poznańskiego, a przede wszystkim literacką nagrodę Nobla w roku 1996.
Pisane dzieła sztuki czynią autora nieśmiertelnym, a nagroda Nobla rozgłasza jego imię po całym świecie. Do Szymborskiej wraca się często, a w tym roku ze wzmożonym sentymentem, ponieważ poetka jest jego patronką i obchodziłaby setne urodziny 2 lipca. Piękny jubileusz.
W prezencie dla wszystkich fundacja im. Szymborskiej przygotowuje, wraz partnerami, wydarzenia rozplanowane na cały rok, nie tylko w miastach polskich, ale także w Rzymie, Mediolanie, Genui i Bolonii. Aby być z nimi na bieżąco, proszę śledzić kalendarz, który jest tutaj. Najbliższa okazja wrocławska to rozpoczynająca się 30 marca wystawa malarstwa Soni Ruciak z naszej Akademii Sztuk Pięknych (galeria Neon, budynek ASP przy Traugutta).
Fundacja powstała 11 lat temu na mocy testamentu noblistki. „Opiekuje się spuścizną literacką poetki oraz przyznaje nagrodę jej imienia, a także prowadzi programy stypendialne i rezydencjalne dla ludzi pióra” — czytamy w autoprezentacji. W lutym w domu Szymborskiej w Krakowie mieszkała ukraińska pisarka – Oksana Zabużko. Agnieszka Kłos też tam była, we wrześniu 2021 roku. Miesięczny pobyt był formą nagrody za pierwsze miejsce w konkursie. — Rezydencje to pomysł fundacji i Wrocławskiego Domu Literatury. Dzięki nim mieszkanie Szymborskiej po raz pierwszy od jej śmierci otworzyło się dla artystów, a właściwie artystek i poetek, ponieważ to był ukłon w stronę kobiet. Wraz ze mną do Krakowa pojechały dwie dolnośląskie poetki — wspomina Agnieszka Kłos.
Bibeloty, figurki i pamiątki
Natchniona aurą miejsca tworzyła więcej niż jeden wiersz dziennie. W sumie sześćdziesiąt. Są zebrane w tomik pod tytułem „Ciało poetyckie”. — Podczas pisania kontaktowałam się z jej duchem poetyckim za pomocą swojej wrażliwości. Wierzyłam, że jakaś jej część nadal tam przebywa. Opisywałam aurę, zapach, czytałam księgozbiór noblistki. Podczas całego pobytu najważniejsze było obcowanie z nią — przyznaje pisarka.
Mieszkanie jest na drugim piętrze w bloku przy ul. Piastowskiej (to ulica, która zaczyna się prawie pod Kopcem Kościuszki, biegnie przy błoniach i przez miasteczko AGH). Plomba, prawdopodobnie z lat dziewięćdziesiątych. Przed budynkiem rosną drzewa, z drugiej strony są ogródki działkowe. Dużym walorem mieszkania są balkony i tarasy, umieszczone z każdej strony. — To świadczy o upodobaniach gospodyni. O tęsknocie za kawałkiem zieleni, bliskością ptaków, ciszą. Tak to rozumiem — tłumaczy Agnieszka Kłos.
Mieszkanie jest nowoczesne, przestronne i wygodne. Wyremontowała je fundacja pod funkcję hotelową, ale salon pozostał nietknięty. Do dziś zostały w nim rzeczy gospodyni: meble, dywan, lampy, meblościanka, książki, bibeloty, figurki, pamiątki. — Miała skłonność do gromadzenia rzeczy. To największy pokój w mieszkaniu i jedyny zachowany. Wszystkie inne pomieszczenia zostały zmienione — opisuje Agnieszka Kłos.
Salon noblistki nie jest dostępny dla publiczności. Ta swoista komnata wspomnień otwiera się tylko przed rezydentami literackimi. — Zresztą na prośbę samej Szymborskiej. To była jej wola i piękny gest, dzięki któremu dane mi było tam zamieszkać. Byłam jej gościem, brałam udział w jej pośmiertnym życiu. To było bardzo wzruszające dla mnie jako pisarki, czytelniczki i badacza — przyznaje rezydentka z Wrocławia.
Agnieszka Kłos lubiła słuchać tego mieszkania. Ma ponoć wewnętrzny rytm, przerywany głosem fortepianu dobiegającym zza ściany. Muzykalnych sąsiadów, notabene zaprzyjaźnionych z panią Wisławą, nigdy jednak nie spotkała, podobnie jak innych lokatorów bloku. — Dzięki temu mieszkanie jest wyizolowane, spokojne. Bardzo dobre miejsce do pracy i myślenia — ocenia.
Zbiór wierszy autorstwa Agnieszki Kłos nigdy by nie powstał, gdyby nie pobyt w tym domu. — Nie zdobyłabym takiego klucza do zrozumienia tamtej rzeczywistości. Nie weszłabym w tak głęboki dialog z artystką, z którą mogłam zbudować nowy świat. Tomik zawdzięczam wyłącznie Szymborskiej i jej woli otworzenia tego mieszkania dla pisarzy — wyjaśnia.
Gdy wrocławianka spotyka krakowiankę
W mieszkaniu przy Piastowskiej spotkały się w wymiarze metafizycznym dwie poetki z innych światów: wrocławianka, awangardowa i eksperymentująca z plastyką języka oraz przedstawicielka nobliwej tradycji krakowskiej. — Przecież w Krakowie swój dom miała nie tylko Szymborska, ale też inni giganci literaccy, tacy tak Miłosz, Ewa Lipska czy Stanisław Lem. Tam polska tradycja nigdy nie została przerwana. W przeciwieństwie do wrocławskiej żadna wojna jej nie przecięła — zauważa Agnieszka Kłos.
Jaką Wisławę Szymborską poznała wtedy rezydentka? — Skrupulatną, pracowitą i oddaną rzemiosłu — przedstawia. — Jej wielka dbałość o pracę i zawód mogły wynikać z pochodzenia. Urodziła się w Wielkopolsce, regionie o niemieckiej kulturze obowiązku. Była oczytana, bardzo dowcipna, głęboko oddana poezji, niczym mniszka.
Dodaje, że Szymborską charakteryzowała olbrzymia solidność oraz pracowitość wyniesiona z wielkopolskiej tradycji poniemieckiej. — Te cechy kultywowała w odniesieniu do codziennej pracy intelektualnej, która jest bardzo wymagająca, ciężka i musi opierać się na systematyczności — podkreśla Agnieszka Kłos.
Dla niej rezydencja w mieszkaniu, które Wisława Szymborska kupiła po otrzymaniu Nobla i w którym spędziła ostatnie lata życia, była czymś szczególnym, i pewnie jedynym, bo – jak pisała noblistka – nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy.
„Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś a więc musisz minąć.
Miniesz, a więc to jest piękne.”
PS. W lutym na półki w księgarniach trafił tom „Wiersze wszystkie”. Zbiór zawiera całą twórczość poetycką Szymborskiej – od debiutanckiego „Szukam słowa” z 1945 roku po utwory dotąd niepublikowane. Komentarzem opatrzył je prof. Wojciech Ligęza. Jego posłowie ma ułatwić poruszanie się po wielości możliwych kontekstów tej poezji.
PPS. Wisława Szymborska jest w gronie 10 patronów roku 2023 wybranych osobno przez posłów i senatorów. Do tej pory w cyklu „Patroni 2023” ukazały się:
- „Praca zdalna w renesansie!? O geniuszu, który zmienił świat, i jego związkach z Wrocławiem” – o Mikołajku Koperniku;
- „Wyjątkowe ikony, niezwykłe witraże. Dzieła Jerzego Nowosielskiego we wrocławskich świątyniach”.
PPPS. Zacytowany wyżej „Nic dwa razy” to bodaj najbardziej znany wiesz Szymborskiej. W ubiegłym roku niezwykle czule wyśpiewała go Sanah, ale nie ona pierwsza podjęła się jego muzycznej interpretacji. Przed nią zrobiła to Kora Jackowska, a jeszcze wcześniej, w 1965 roku, Łucja Prus. Z tych trzech w odczuciu subiektywnym wygrywa Sanah, czyli Zuzanna Irena Grabowska.