„Rękopis” zaklęty w ceramice – pierwszy taki projekt w Polsce
Projekt – pierwszy taki przykład w Polsce, kiedy dzieło filmowe i literackie zostaje przeniesione na język dekoracji ceramicznej – Tomasz Broda, rysownik, karykaturzysta, wykładowca ASP, wymyślił sam i pozyskał na niego stypendium marszałka województwa dolnośląskiego.
Najpierw był list artysty do Spółdzielni Rękodzieła „Ceramika Artystyczna” w Bolesławcu z opisem przedsięwzięcia, a – po pozytywnej odpowiedzi – w lipcu tego roku wizyta w słynnej manufakturze.
Uzbrojony w tekę z własnymi grafikami na temat powieściowej i filmowej wersji „Rękopisu znalezionego w Saragossie” (możemy je zobaczyć jeszcze do końca grudnia w Muzeum Teatru) Tomasz Broda zadeklarował, że bardzo chciałby je przenieść na formy ceramiczne.
– Dodałem, że nie mam pojęcia o ceramice, ale potrafię rysować, a że właśnie obchodzimy Rok Wojciecha Jerzego Hasa, reżysera „Rękopisu znalezionego w Saragossie”, chciałbym go upamiętnić. I mam pomysł, aby połączyć tradycje ceramiczne z Hiszpanii (słynne niebieskie kafle zwane azulejos) z dolnośląskimi tradycjami rzemiosła.
W obydwu przypadkach kolorem dominującym jest kobaltowy, czyli odcień niebieskiego, który znamy z wyrobów bolesławieckiej ceramiki, ale i z fasad domów w Madrycie, czy budynków w Lizbonie – wyjaśnia.
Kobaltowe kafle z Lizbony i nasz Bolesławiec
Co ciekawe, inspiracją dla ceramicznych prac Tomasza Brody była wizyta w Museu National do Azulejo w Lizbonie.
– Tam zobaczyłem po raz pierwszy przeogromne kompozycje złożone z kafli ceramicznych, które zdobiły wnętrza pałacu, a przeniesiono je potem do muzeum. Zachwyciła mnie też panorama Lizbony zrobiona z kafli, a wykonana jeszcze przed trzęsieniem ziemi, które w XVIII wieku zniszczyło całe centrum Lizbony – mówi Tomasz Broda.
Wrocławianin zwiedzał muzeum kilkanaście lat temu, ale wrażenie pozostało.
– Po latach już wiedziałem, że też chcę coś takiego zrobić, a gdzie, jeśli nie w Bolesławcu, bo ceramika bolesławiecka jest naszym flagowym polskim produktem eksportowym – dodaje Tomasz Broda.
Każdy talerz i każdy kubek będzie inny
Jeszcze przed pierwszą listopadową wizytą Tomasza Brody w pracowni unikatu Spółdzielni Rękodzieła „Ceramika Artystyczna” w Bolesławcu jej prezes Helena Smoleńska zastanawiała się, jak zespół może przygotować odpowiednią farbę ceramiczną dostosowaną do charakterystycznej kreski artysty.
– Kiedy Pan Tomasz pokazał pierwsze wzory, już po jedenastogodzinnym wypaleniu w temperaturze 1250 stopni, oniemiałam z wrażenia. Były idealne, wszystko wyszło w sposób perfekcyjny, a autor był szczęśliwy, niemal nie do opisania – podkreśla prezes „Ceramiki Artystycznej
I dodaje, że projekt bardzo podobał się wielu pracującym w bolesławieckiej spółdzielni artystkom i projektantkom. – Jesteśmy pod dużym wrażeniem poziomu artystycznego i końcowego efektu. Powstały fantastyczne prace – nie ma wątpliwości prezes Helena Smoleńska.
Tomasz Broda zwraca uwagę, że powodzenie projektu nie byłoby możliwe, gdyby nie bardzo profesjonalna i życzliwa pomoc specjalistek z „Ceramiki Artystycznej”.
Pył kobaltowy i brudny odcisk kciuka
Pracownia, w której tworzył Tomasz Broda, jest skupiona wokół unikatów, czyli malowanych ręcznie wzorów autorskich, które przenosi się za pomocą pędzla na formę ceramiczną (m.in. na talerze, kubki, wazony, miseczki). Dlatego żaden ozdobiony talerz czy kubek nie będzie identyczny.
– Wszystko zależy od ruchów pędzla, które zawsze są inne, a po wypale widać jeszcze różnice w pokryciu kolorem wzoru – tłumaczy Tomasz Broda.
Swoje grafiki z „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Tomasz Broda przenosił na talerze za pomocą ołówka (rysunek znikał w procesie wypalenia), potem wypełniał krawędzie farbą kobaltową.
– Trzeba jej używać w odpowiedni sposób, uzyskać właściwą gęstość, a malując i tak nie wiemy, jaki będzie efekt. Widzimy go dopiero po wypale – wyjaśnia wrocławski artysta.
Dodaje, że przed malowaniem nie wiedział, że znaczenie ma nawet sposób trzymania talerza.
– Jeśli przyciśniemy palec do powierzchni talerza, a pozostanie na nim pył kobaltowy, którego nie widać gołym okiem, można zabrudzić kompozycje i zobaczymy to, niestety, dopiero po wyjęciu z pieca jako brudny odcisk. Na to szczególnie uczulały mnie panie w malarni unikatu artystycznego – podkreśla Tomasz Broda.
W razie błędu, można poprawić usterkę, czyli…wyskrobać specjalnym skalpelem do korygowania, ale tak, aby nie robić dziur, tylko ścierać powierzchnię.
„Rękopis znaleziony w Saragossie” – bohaterowie na talerzach
W bolesławieckiej spółdzielni „Ceramika Artystyczna” wrocławski artysta ozdobił 15 płaskich dużych talerzy, malując na każdym postaci z filmowej wersji „Rękopisu znalezionego w Saragossie”.
Jest Zbyszek Cybulski na koniu jako kapitan gwardii walońskiej Alfons van Worden, jest Leon Niemczyk z gitarą jako Don Avadoro.
Spory zachwyt wzbudza też książkowy bankier Moro (defekuje...monetami), ojciec donny Inez. W filmie grał go Jerzy Przybylski, ale tu podobieństwo dotyczy raczej powieściowej postaci.
A Tomasz Broda jest zafascynowany zarówno tomem Jana Potockiego, jak i filmem Wojciecha Jerzego Hasa.
– Jestem bardzo wrażliwy na formę, a w tym arcydziele wrażenie zrobiła na mnie właśnie ta przedziwna, groteskowa, barokowa forma, projektowane przez Jerzego Skarżyńskiego kostiumy i scenografia, którą przygotowywano m.in. we Wrocławiu. Lech Janerka napisał mi niedawno, że jako dziecko bawił się w resztkach tej scenografii na Morskim Oku – mówi.
Teraz bohaterowie „Rękopisu” zostali utrwaleni na ceramice. Tomasz Broda marzy, aby całą kolekcję talerzy kupiła jedna osoba. – Dobrze byłoby, aby nie rozdzielać cyklu i bohaterów „Rękopisu znalezionego w Saragossie” – dodaje.
Na razie są już chętni na poszczególne talerze. Można je kupić u samego autora, pisząc na profilu FB.
Jeden z ozdobionych przez Tomasza Brodę talerzy pozostanie w „Ceramice Artystycznej”.
– To był piękny gest spółdzielni, ponieważ korzystałem z farb, zaplecza technicznego, pieców Ceramiki Artystycznej – dodaje.
Zbyszek Cybulski stempelkowany na kubkach
Do sprzedaży w sklepie stacjonarnym „Ceramiki Artystycznej” (przy ulicy Kościuszki 23 w Bolesławcu) trafią już wkrótce kubki z autorskim wzorem Zbyszka Cybulskiego jako Alfonsa van Wordena w limitowanej serii 100 egzemplarzy, w rewelacyjnej cenie 45,50 zł.
Każdy wykonany metodą stempelkową przez specjalistki z malarni unikatu artystycznego.
Wzór (w tym przypadku postać van Wordena, ale też tło i napis) wypala się laserem w specjalnym gąbkowym stempelku. Potem odciska się go ręcznie na naczyniu.
Warto dodać, że formę kubka zaprojektował Bronisław Wolanin, wybitny artysta z Wrocławia, który przez lata był kierownikiem artystycznym Ceramiki Artystycznej i gwarantował jej wysoki poziom.
– Nie ma dwóch takich samych kubków, każdy jest inny. Mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu będzie można je kupować w sklepie „Ceramiki Artystycznej”, choćby jako prezent świąteczny – zachęca Tomasz Broda.