W 2021 r. z powodu chorób serca zmarło ponad 54 proc. więcej mieszkańców Dolnego Śląska niż przewidywano. Ten sam współczynnik dla całej Polskie wynosi 12,8 proc. Dane pochodzą z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
Kobiety także umierają na serce
Specjaliści-kardiolodzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu zwracają uwagę na odwrócenie tendencji, jeśli chodzi o przyczyny zgonów. W ostatnich latach medycy szacowali, że najczęstszą przyczyną śmierci są (i będą przez najbliższe lata) choroby nowotworowe. Tymczasem za aż 40 proc. zgonów Polaków w 2021 r. odpowiadają choroby układu krążenia.
– Przyczynami zgonów nie są tylko zawały, ale także inne choroby układu krążenia, na przykład niewydolność serca, nadciśnienie i arytmia – wylicza prof. Ponikowski, i zwraca uwagę, że wbrew popularnym opiniom, choroby układu krążenia dotyczą także kobiet.
Prof. Wiktor Kuliczkowski, konsultant wojewódzki ds. kardiologii, wskazując na gwałtowny wzrost liczby zgonów wspomina z obawami o pacjentach, którzy w okresie pandemii koronawirusa unikali kontaktów z placówkami systemu zdrowia.
– Jedną z przyczyn nadumieralności jest także utrudniony dostęp do specjalistów w zakresie kardiologii. Pacjent ze skierowaniem do poradni kardiologicznej czeka na wizytę 140 dni. Wielu chorych po prostu tych wizyt nie doczekuje – mówi prof. Kuliczkowski.
Powstanie sieć kardiologiczna, lecz potrzeba pieniędzy
Specjaliści z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego akcentują konieczność natychmiastowej reakcji na wzrost zgonów z powodu chorób układu krążenia.
Jednym z rozwiązań jest udział województwa dolnośląskiego w pilotażu krajowej sieci kardiologicznej. – Powstanie sieci może poprawić dostęp do specjalistów większej liczbie pacjentów. Jednak niezbędny jest wzrost dofinansowania na pracownie kardiologiczne – mówi prof. Piotr Ponikowski.