Andrzej Gaszewski jest bardzo zapracowanym mikołajem. Np. w piątek, w dniu rozświetlenia wrocławskiej choinki, biegał po mieście przez cały dzień.
Rano byłem w przedszkolu na Nowym Dworze, potem ze Śnieżynką, Krystyną Setą, na pl. Solidarności w Przestrzeni Trzeciego Wieku. Stamtąd poszliśmy na ul. Kazimierza Wielkiego do Domu Seniora i na pl. Dominikański do Centrum Seniora WCRS. Wpadliśmy jeszcze do Muzeum Poczty i Telekomunikacji. Potem Śnieżynka pojechała do domu, a ja na Psie Pole do kolejnego przedszkola i zaprzyjaźnionej cukierni. Stamtąd pojechałem do Rynku i na pl. Wolności.Andrzej Gaszewski, aktor i kolekcjoner strojów
Zaczęło się od… snu
Gdy pan Andrzej był osiemnastolatkiem, przyśniło mu się, że rozdaje dzieciom prezenty. Nie miał wtedy stroju mikołaja, więc go uszył samodzielnie, choć nie było to proste: w sklepach nie było czerwonych materiałów.
– „Pożyczyłem” sobie dwie czerwone flagi, a brodę zrobiłem z pakuł, które drapały tak niemiłosiernie, że krótko potem zmajstrowałem nową, z rudego futerka, które dostałem od znajomych – opowiadał nam kiedyś, przy okazji tekstu o jego kolekcji strojów.
W tym samodzielnie zrobionym stroju przez lata rozdawał kupione za własne pieniądze cukierki. Robi to do dziś, choć już nie w tym samym kostiumie.
Co roku w mikołajki można go spotkać m.in. na jarmarku bożonarodzeniowym. Pojawi się tam jeszcze przed samymi świętami. Bierze też udział w różnych akcjach charytatywnych.
„Z nieba mi pan spadł!”
Przez lata zdarzyło mu się mnóstwo przygód. Na przykład taka:
– Któregoś roku wracam wieczorem do domu po całym dniu rozdawania cukierków. Jest ciemno, pada śnieg, a tu nagle ostro hamuje mijająca mnie taksówka. Zapalają się wsteczne, auto cofa i z impetem wyskakuje z niego taksówkarz, krzycząc „Z nieba mi pan spadł! Pojedzie pan ze mną do moich dzieci?”. Waham się, bo noc, a ja nie znam człowieka, ale otwiera bagażnik, pokazuje zabawki, więc wsiadam i jedziemy. Zatrzymujemy się pod domem, każe mi zadzwonić do drzwi. Otwiera jego żona, mówi, że żadnego mikołaja nie zamawiała, ale ostatecznie mnie wpuszcza. Rozdaję dzieciom prezenty i słyszę, jak kobieta zmywa taksówkarzowi głowę, że jej nie uprzedził, a ona w szlafroku, nieuczesana.
„Ludzie dają mi energię”
Taka reakcja to wyjątek, większość ludzi reaguje na Mikołaja z entuzjazmem.
– Gdy jeżdżę po mieście, ludzie machają do mnie, witają się, proszą o zdjęcia, zagadują – mówi pan Andrzej. – Wszyscy są przyjaźni, nawet podchmieleni panowie, którzy z marszu przyznają, że nie byli zbyt grzeczni. To wszystko daje mi energię. Zdarza się, że ktoś mnie wynajmuje albo próbuje mi wcisnąć jakieś drobne pieniądze za zdjęcie, ale generalnie raczej do tego dokładam. Ja po prostu to kocham.
Bywa także piratem, a nawet papieżem
Andrzej Gaszewski jest nie tylko mikołajem. Bywa piratem, sędzią, a czasem nawet papieżem. To dlatego, że jest aktorem epizodystą. Można go zobaczyć m.in. w serialu „Pierwsza miłość”, w „Policjantach i policjantkach”, „Gliniarzach”, „Wydziale kryminalnym. Grał też epizody w filmie „Botoks” i „25 lat niewinności”.
Korzysta także z każdej okazji, by przywdziać któryś ze strojów ze swojej kolekcji, np. wkłada je na bale seniorów. Więcej o jego pasji przeczytacie w tekście Czasem pirat, czasem papież. 50 (albo więcej) wcieleń Andrzeja Gaszewskiego, który opublikowaliśmy w portalu w ubiegłym roku.