Po co zrujnowanemu miastu i odbudowującej się Polsce była wystawa przygotowana z tak wielkim rozmachem?
„W zamyśle organizatorów miała ona ukazywać sukcesy nowych, ludowych władz na terytoriach odzyskanych po II wojnie światowej. Słowem – władza pragnęła legitymizacji swych działań. Światowego mandatu” – czytamy na stronie Hali Stulecia.
A tak o wystawie opowiadała Polska Kronika Filmowa.
1,5 - 2 mln zwiedzających
Wystawa trwała do końca października i odwiedziło ją 1,5-2 mln osób, w tym uczestnicy zorganizowanego w sierpniu tego roku Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju, którzy przyjechali z 46 krajów świata.
Blisko 50 pawilonów, gigantyczny koszt
Wystawa była ogromna: obejmowała Halę Stulecia i plac przed nią (to właśnie z okazji tego wydarzenia ustawiono tam wysoką na 106 m Iglicę, a także wieżę z ocynkowanych wiader), Pawilon Czterech Kopuł i tereny należące obecnie do zoo.
Miejsce, w którym ustawiono blisko 50 pawilonów, trzeba było najpierw oczyścić z zapór przeciwczołgowych i rozminować, zasiać trawę, posadzić tysiące kwiatów.
„Gigantyczny koszt przedsięwzięcia, wynoszący 715 milionów ówczesnych złotych, został pokryty jedynie w około jednej trzeciej – czytamy na stronie Hali Stulecia. – Wrocław jednak zyskał – organizacja Wystawy przyspieszyła porządkowanie miasta i renowację niektórych obiektów.”
Co można było zobaczyć na Wystawie Ziem Odzyskanych? Wszystko, włącznie z ulami i prosiakami! Zresztą sami zobaczcie na zdjęciach zgromadzonych przez Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Zobaczcie też jakie zdjęcia z wystawy przypomina Muzeum Architektury we Wrocławiu: