Jesień sprzyja spacerom. We Wrocławiu mamy do wyboru kilkanaście parków, bulwary, ale też wiele miejsc z ciekawą architekturą. Gdzie zobaczymy niezwykłe domy? Podpowiadamy.
Igloo wśród zieleni
Dom jednorodzinny przypominający igloo stanął w 1963 r. przy ul. Moniuszki 33 na Zalesiu. Zaprojektował go i właściwie samodzielnie wzniósł dla swojej rodziny prof. Witold Lipiński, wrocławski architekt. Jak opowiadają na YouTube w filmie o domu Igloo na kanale Domokrążcy architekci Beata Stobiecka i Zbigniew Maćków, taka forma domu była podyktowana warunkami technologicznymi, ekonomicznymi, a dopiero na końcu chęcią stworzenia awangardy.
– Jego wyjątkowość wynikała z czasu i okoliczności, w jakich powstawał. Wpływ na to miała też historia osobista profesora, jego doświadczenia w partyzantce. Pierwszą motywacją do stworzenia takiej formuły było poszukiwanie domu dostępnego – możliwość budowy z recyklingu, która po wojnie była koniecznością, brak ekip i konieczność samodzielnego budowania, a w końcu dostępność ekonomiczna – wyjaśniał w filmie Zbigniew Maćków.
Jego wyjątkowość wynikała z czasu i okoliczności, w jakich powstawał.Zbigniew Maćków
Parterowy budynek ma kształt półkuli o rozpiętości 10 metrów. Dołączony jest do niego łukowaty garaż. Elewację pokrywają trójkątne kawałki blachy. Powstał z cegły odzyskanej po rozbiórce okolicznych poniemieckich willi bez użycia podpór (tzw. szalunków używanych tradycyjnie w budownictwie). Nie ma też stropu, a jedynie antresolę, na którą prowadzą schody. Wykonano je z dębu, który został wycięty w ramach prac pielęgnacyjnych w pobliskim parku Szczytnickim.
W domu jest 5 pomieszczeń (zajmują ok. 75 mkw.) i antresola (ok. 35 mkw.), którą doświetla przeszklenie w dachu. Okna o łukowatym kształcie wpuszczają światło do wnętrz pokoju dziennego i dwóch sypialni, a prostokątne – do kuchni i łazienki. Do domu dobudowano oranżerię, która wychodzi na ogród pełen roślin. Przez całą wysokość budynku pnie się także 5-metrowy fikus, który wyrasta z posadzki parteru, przechodzi przez otwór w antresoli i pnie się ku oknu w dachu. Przyroda pełni tu ważną rolę.
Profesor od eksperymentów
Witold Lipiński (1923-2005) w czasie wojny działał w AK. W 1946 przyjechał do Wrocławia i rozpoczął studia na wydziale architektury politechniki. Po ich ukończeniu podjął pracę w Miastoprojekcie. Był projektantem eksperymentatorem, badał nowe rozwiązania techniczne.
We Wrocławiu stoją jeszcze dwa niezwykłe domy prof. Lipińskiego: przy ul. Szramka 3 i tzw. grzybek przy ul. Wyścigowej 5. Prof. Lipiński był także zaangażowany w powstanie we Wrocławiu Kościuszkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, ale najsłynniejszym jego dziełem są spodki na Śnieżce, czyli obserwatorium wysokogórskie.
Artystom różnych dziedzin
Po śmierci Witolda Lipińskiego dom zamieszkiwała wdowa po profesorze Bożena Lipińska. W 2019 r. kupił go od niej Zbigniew Maćków. Nowy właściciel ma w planach stworzenie fundacji mającej za zadanie ratowanie Igloo, ale i popularyzację jego wartości architektonicznych.
Chcemy, by dom służył artystom różnych dziedzin i był otwarty dla adeptów architektury.Zbigniew Maćków
Po inwentaryzacji budynku, wykonaniu oceny jego stanu technicznego, przejdzie on gruntowny remont. – Prace prowadzone są przy pomocy najnowocześniejszej technologii, bo dom kopułę trudno zmierzyć przy pomocy zwykłej miarki, a nawet lasera – opowiadał architekt. – Chcemy, aby budynek wszedł do obiegu publicznego. Już odbywały się tu sesje zdjęciowe, kręcone były filmy i teledyski. Ale docelowo chcemy, aby dom służył artystom różnych dziedzin i był otwarty dla adeptów architektury – mówił w filmie o Igloo Maćków.
Blaszane kamieniczki
Wzdłuż parku i rzeki Ślęzy na Klecinie stoi szereg blaszanych kamieniczek o nieregularnych kształtach. To domki mieszkalne MikMak zaprojektowane i wybudowane przez firmę ARC2. Oddano je do użytku w 2013 r. Osiedle tworzy 16 segmentów o powierzchni od 106 do 160 mkw. W środku na parterze mieści się salon, jadalnia i kuchnia, na piętrze sypialnie, łazienki i garderoby. Niektóre domy mają także poddasze użytkowe – wszystko zależy od kształtu. Każdy ma pod ziemią garaż i pomieszczenia gospodarcze. Od wschodu znajdują się przydomowe ogródki.
Domy wyglądają jakby nie miały kominów – to dlatego, że zastosowano tu wentylację mechaniczną, ukrytą pod blachą. Blaszana elewacja chowa wiele innych elementów konstrukcji budynku. Projekt jest dzięki temu odporny na niekontrolowane przeróbki. MikMak wyrasta z ziemi, rozwija się w nieregularną linię dachów i ponownie wbija w grunt, a wszystko na tle zmieniającego kolory parku.
Dom na głowie...
Trzonolinowiec, pieszczotliwie przez mieszkańców zwany wisielcem, ma 12 pięter i 40 mieszkań. Wybudowano go w latach 1961-1967 u zbiegu dzisiejszych ulic Kościuszki i Dworcowej. Za ten niezwykły projekt odpowiadali Andrzej Skorupa i Jacek Burzyński. To oni wymyślili wieżowiec, którego budowę zaczęto od postawienia betonowego trzonu, a na niego za pomocą lin naciągnięto platformy stanowiące kolejne piętra.
Ewenementem jest to, że nie powstawał on – jak tradycyjny budynek – od fundamentów, a od góry. Choć w 1967 został okrzyknięty budynkiem roku, to potem jego konstrukcja musiała zostać wzmocniona. Nie powstało więcej tego typu budynków we Wrocławiu. Złośliwi mówią, że dlatego właśnie kwaterowano tam głównie artystów, bo nie do końca było wiadomo, jak budynek się zachowa podczas wichury. Faktem jest, że mieszkali w nim: Bogusław Linda, rodzina Królikowskich, Mariusz Kilian i Halina Skoczyńska.
...w bloku i na wodzie
Francuskie słowo maisonnette oznacza domek, a mezonetowiec to rodzaj bloku, w którym każde mieszkanie ma dwa poziomy. Niby teraz nic dziwnego, ale w latach 1958-1960, gdy budynek przy ul. Kołłątaja 9-10 powstawał, nie było to w Polsce popularne rozwiązanie, ba! – był pierwszy w PRL.
Zaprojektowali go Jadwiga Grabowska-Hawrylak, Edmund Frąckiewicz oraz Igor i Maria Tawryczewscy. To tzw. galeriowiec z punktami usługowymi na parterze (od strony ulicy) i wejściami do mieszkań przez galerie, na które prowadzą przeszklone klatki schodowe (od podwórza). Na 6 kondygnacjach mieści się 56 dwupoziomowych mieszkań, które na dole mają strefę dzienną z kuchnią, a na górze nocną z łazienką. Siódma kondygnacja to jednopoziomowe mieszkania z tarasami na dachu. Budynek w 2017 roku wpisano do rejestru zabytków i gruntownie wyremontowano.
We Wrocławiu można także zamieszkać... na wodzie. Szlaki przetarł grafik i fotograf Kamil Zaremba, który po długich bojach wybudował pierwszy taki dom w Polsce. Rzekę pokochał tak mocno, że założył fundację OnWater, która prowadzi ośrodek edukacyjno-kulturalny Odra Centrum, także na wodzie. Dom zacumowany jest przy Wybrzeżu Słowackiego. Jego konstrukcję stanowią metalowe ramy wypełnione styropianowymi panelami, całość unosi się na betonowym pływaku o wadze 130 ton. Wszystkie ściany 200-metrowego budynku 9 osób postawiło w 3 dni. W środku jest przestronny salon z jadalnią, pięć pokoi, dwie łazienki, a na dachu taras.