- Pokrzyżować plany mogły tym razem: utrudnienia na drodze, weekendowe korki a do tego planowane protesty. Dlatego też koordynator ds. transplantacji serca wrocławskiego szpitala Mateusz Rakowski zwrócił się do policji i wojska o pomoc - mówi insp. pil. Robert Sitek, naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP i dodaje:
- Inne możliwości nie pozwalały zrealizować transportu w tym bardzo określonym limicie czasowym. Gdy tylko zapadła decyzja kierownictwa, że możemy realizować tę misję, natychmiast wyznaczyłem załogę policyjnego śmigłowca Bell-407GXi.
Jej dowódca był cały czas w kontakcie z koordynatorem, a ten z dowódcą wojskowej Bryzy. Zaplanowano wszystko co do minuty.
Bo i o te właśnie minuty chodzi, gdy realizowany jest transport serca. Trzeba wyeliminować wszystkie możliwe czynniki, które mogą potencjalnie wydłużyć czas transportu cennego organu.
Galeria zdjęć
- Tuż po 13.00 policyjna załoga wystartowała z warszawskiej bazy Lotnictwa Policji na Bemowie. Po wylądowaniu przy szpitalu na Mazurach oczekiwała zaledwie kilka minut na zespół transplantacyjny wraz z sercem do przeszczepu. Chwilę później policyjny śmigłowiec był już w drodze na lotnisko w Szymanach, gdzie czekała wojskowa Bryza - opowiada insp. pil. Robert Sitek i dodaje:
- Lotnicy natychmiast przekazali sobie cenny ładunek i bezpiecznie przymocowali go w samolocie. 1 h i 15 minut później wojskowa Bryza wylądowała na wrocławskim lotnisku Wrocław-Strachowice, a serce dla 62-letniej pacjentki przetransportowano następnie karetką do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Wszystko przebiegło sprawnie i zgodnie z planem. Pacjentka jest już po operacji i czuje się dobrze.
- To dla naszego szpitala już 7. transplantacja serca w tym roku. Dla tej 62-letniej pacjentki nowe serce miało niezwykłe znaczenie. Bez współpracy służb nie byłoby szans na dostarczenie cennego organu na czas. Ponad 500 km z województwa warmińsko-mazurskiego do wrocławskiego szpitala zajęłoby drogą lądową ponad 5 godzin. Drogą powietrzną cały transport zajął niecałe 2 godziny - mówi Mateusz Rakowski, koordynator ds. transplantacji serca wrocławskiego szpitala i dodaje:
- Koordynacja tej transplantacji dostarczyła nam niemałych emocji, ponieważ pacjentka, która miała otrzymać ten narząd, oczekiwała w szpitalu na przeszczepienie dwunarządowe: serce i nerkę.
Niestety, w trakcie przygotowań lekarze otrzymali informację, że jest pewna niezgodność immunologiczna i dla bezpieczeństwa pacjentki nie mogą przeprowadzić operacji.
- Wybraliśmy pacjentkę, która była najbardziej zgodna anatomicznie, czekała w domu na otrzymanie narządu od dwóch tygodni. To dość krótki czas, biorąc pod uwagę liczbę oczekujących. Ale w tym przypadku był to najbardziej zgodny pacjent kwalifikowany do transplantacji serca - mówi Mateusz Rakowski i dodaje:
- Ta decyzja dawała największą szansę powodzenia. Cieszę się, że operacja przebiegła pomyślnie. Pacjentka jest przytomna i powoli wraca do zdrowia pod okiem zespołu pielęgniarsko-lekarskiego. Bez pomocy policyjnych i wojskowych lotników to by się nie udało.