1. Bestie z Wrocławia
Dorian R. z Wrocławia był bezlitosny i nie miał skrupułów. Otoczył się podobnymi sobie bandytami i założył nielegalny i niemoralny interes. Poznane przypadkowo dziewczyny kusił ciekawą pracą za granicą i wywoził do Niemiec. Na miejscu okazywało się, że wymarzona praca to dom publiczny. Kilkanaście dziewczyn trafiło tam bez możliwości powrotu, bo Dorian R. i jego szajka zabierała porwanym paszporty. Był marzec 2001 roku. Dorian R. Mariusz N. i Marcin P. poszli do jednej z wrocławskich dyskotek.
Polowanie
Chcieli się zabawić, ale i szukali też kolejnych ofiar. W klubie poznali młodziutką studentkę Dorotę J. Po wspólnej zabawie zaproponowali, że zawiozą ją do jej domu. Po wyjściu z klubu pojechali jednak do domu Doriana. Z uprzejmych i miłych imprezowiczów zamienili się w okrutne bestie. Dziewczyna została wielokrotnie zgwałcona, pobita i pocięta szkłem. Okazała się jednak zbyt harda, bo próbowała uciekać. Skorzystała z nieuwagi swoich oprawców i wyskoczyła przez okno. Oprawcy złapali ją i postanowili ukarać. Przypalali papierosami, nacinali nożem i szkłem z rozbitego okna. W końcu stwierdzili, że tak oszpecona nie nadaje się do domu publicznego, więc postanowili się jej pozbyć. Zadali jej kilka ciosów nożem w szyję i klatkę piersiową. Ciało studentki wrzucili do pobliskiego stawu. Dzień po zabójstwie zajęli się usuwaniem śladów przestępstwa: zrywali tapety, czyścili chlorem ściany, okna i dywany. Później wyjechali do Niemiec, gdzie zostali zatrzymani.
Bez skruchy
Podczas procesu wielokrotnie obrażał matkę zamordowanej, nie pokazał pokory ani wyrzutów sumienia. Sąd skazał Doriana R. na karę dożywocia, a Marcina P. na 25 lat więzienia. W uzasadnieniu wyroku sędzia mówił, że R. zasłużył na orzeczenie najwyższego wymiaru kary, jaki obowiązuje w kodeksie karnym. O demoralizacji świadczy też fakt, że w kilkanaście godzin po dokonaniu zabójstwa poszedł na egzamin na prawo jazdy i bez problemów go zdał.
Ukarał sam siebie
Sąd dopatrzył się okoliczności łagodzących w stosunku do Marcina P. Ten oskarżony przyznał się do winy i opowiedział o mordzie. Trzeci oskarżony Mariusz N. popełnił samobójstwo w więzieniu w Niemczech, po tym jak dowiedział się, że polskie organy ścigania wystąpiły z wnioskiem ekstradycyjnym i będzie odpowiadał za zabójstwo Doroty J.
2. Morderstwo z książki
O tej zbrodni mówił cały świat. Do dzisiaj producenci filmowi z USA i… Japonii zastanawiają się nad ekranizacją tego morderstwa. Był listopad 2000 roku. Dariusz J., wrocławski przedsiębiorca, wyszedł z firmy pod pretekstem załatwienia jakiejś pilnej sprawy. I wszelki ślad po nim zaginął. Po kilku dniach jego skrępowane ciało znaleziono w Odrze. Śledztwo było długie i bardzo trudne. Nie było żadnych śladów wskazujących sprawców mordu. Wreszcie śledczy zatrzymali Krystiana B., wrocławskiego pisarza. Motywem zbrodni miała być chorobliwa zazdrość zatrzymanego o żonę, Stanisławę B., której domniemanym kochankiem miał być Dariusz J.
Tylko poszlaki
W trakcie procesu prokuratura przedstawiła 14 dowodów poszlakowych, mających wskazywać na to, że sprawcą zbrodni był właśnie B. Ostatecznie sąd uznał, że 10 poszlak tworzyło ciąg logiczny, wskazujący na winę oskarżonego. Wśród tych dowodów znalazły się m.in. zeznania świadków, karta magnetyczna, przez którą kontaktowano się z ofiarą i jego rodziną, oraz długopis z logo firmy ofiary, jaki znaleziono w mieszkaniu Bali. Dowodem pośrednim stały się też logowania na stronie policyjnej 997, gdzie opublikowane były kolejne szczegóły dotyczące zabójstwa Dariusza J., z różnych miejsc na świecie, w których aktualnie przebywał Krystian B.
Opisał, jak zabił
Najgłośniejszą poszlaką był wreszcie fragment książki „Amok”, w której B. opisał zbrodnię. Zgadzały się nawet takie szczegóły, jak węzły, jakimi skrępował ofiarę. Sam Krystian B. nigdy nie przyznał się do winy, podczas procesu cieszył się zainteresowaniem mediów. Chętnie udzielał wywiadów. Jego jedyna książka, która nigdy nie miała dobrych recenzji krytyków, zdobyła wreszcie popularność. Pisarz został skazany na 25 lat. Karę odbywa we wrocławskim więzieniu przy ulicy Kleczkowskiej. Nadal chętnie udziela wywiadów. Jednak zainteresowanie nim z roku na rok maleje.
3. Zabójstwo sióstr
Ciała dwóch nastoletnich sióstr, 17-letniej Natalii i 13-letniej Moniki Ś., odnalazła w mieszkaniu przy ulicy Suchardy ich mama. Do zbrodni tej doszło w kwietniu 2004. Dziewczyny były w domu same. Ich matka pracowała na nocną zmianę, jako kelnerka w jednym z wrocławskich klubów. Natalia miała problemy wychowawcze. Dziewczyna wpadła w złe towarzystwo. Od swojego przyszłego oprawcy, Sebastiana G., kupowała narkotyki. Gdy dowiedział się, że tego dnia siostry nocują w domu same, zaproponował Natalii, żeby zorganizować w ich mieszkaniu alkoholową i narkotykową imprezę.
Przyszli, żeby rabować
Młodzi bandyci zjawili się pod drzwiami mieszkania sióstr nie po to, aby się zabawić, ale aby obrabować je. I z góry zakładali, że jeśli nastolatki nie będą chciały współpracować, trzeba będzie je uciszyć. Nie skończyło się na groźbach. Sebastian G. wraz ze wspólnikiem Grzegorzem A. urządzili nastolatkom prawdziwe piekło. Znęcali się nad nimi, zadali im po kilkadziesiąt ciosów różnymi narzędziami, m.in. siedmioma różnymi nożami i butelkami. Gdy dziewczyny były nieprzytomne od ran, przy pomocy reszty bandy wynieśli trochę cennych rzeczy. Zamordowaną Natalię i konającą Monikę matka znalazła nad ranem, gdy wróciła z pracy. W trakcie śledztwa zabójcy najpierw przyznali się do winy, potem odwołali te zeznania i odmówili składania wyjaśnień. Dwóch głównych sprawców dostało kary dożywocia. Pozostali zostali skazani na 8-letnie wyroki za rozbój. W tej sprawie bulwersujące było dodatkowo to, że sąsiedzi słyszeli krzyki i wołanie o pomoc, jednak nikt nie wezwał policji ani nie sprawdził, co dzieje się w mieszkaniu nastolatek.
4. Śmierć najpiękniejszej
Wrocławianka Agnieszka Kotlarska Miss Polski 1991 była pierwszą Polką, która zdobyła tytuł Miss International. Kariera stała przed nią otworem. Pracowała z najlepszymi markami. Jednak jej drogę na wyżyny świata mody przerwała tragiczna śmierć. W 1996 roku zamordował ją psychofan.
Początki kariery
Urodziła się 15 sierpnia 1972 roku we Wrocławiu. Modelingiem zainteresowała się w wieku 17 lat. Dwa lata później wystartowała w konkursie Miss Polski. Udało jej się zdobyć koronę. Jako reprezentantka naszego kraju wyjechała na konkurs Miss International. Była pierwszą Polką, której udało się zdobyć ten zaszczytny tytuł. Jej kariera potoczyła się błyskawicznie. Szybko pojawiły się propozycje współpracy od najlepszych marek.
Wyrwała się śmierci
Od chwili gdy zyskała sławę, Agnieszka stała się celem psychofana – informatyka Jerzego L. Nachodził ją i zadręczał wyznaniami miłości. Kobieta miała już męża i nie była zainteresowana znajomością z mężczyzną. Na szczęście wyjazd do USA w celach zawodowych uwolnił ją od psychopaty. W lipcu 1996 roku miała wylecieć na sesję fotograficzną z Nowego Jorku do Paryża. W ostatniej chwili sesję przesunięto i kobieta zrezygnowała z podróży. Samolot rozbił się 11 minut po starcie, a wszyscy pasażerowie zginęli. Wyrwała się śmierci. Niestety jedynie na kilka tygodni.
Atak szaleńca
W sierpniu 1996 roku przyleciała do rodzinnego Wrocławia. O obecności modelki w kraju z mediów dowiedział się dawny prześladowca. Późnym popołudniem 27 sierpnia była miss wyszła z domu razem z mężem i dwuipółletnią córeczką, wtedy Jerzy L. poprosił ją o rozmowę. Gdy odmówiła, wyciągnął nóż. Mąż Agnieszki, broniąc rodziny przed szaleńcem, został raniony w udo. Na pomoc ukochanemu rzuciła się żona. Otrzymała trzy ciosy w klatkę piersiową. Jeden okazał się śmiertelny. Jej oprawca trafił do więzienia na 14 lat.
5. Sprawa Skorpiona
- Gdyby Kodeks karny przewidywał karę śmierci, taki wyrok by pan dzisiaj usłyszał - te słowa powiedział w 2002 roku, sędzia Wiesław Rodziewicz do Krzysztofa Gawlika, jedynego seryjnego zabójcy, który działał w powojennym Wrocławiu. Miał na sumieniu 5 osób. Wszystkie zastrzelił z pistoletu typu Skorpion, stąd też wziął się jego pseudonim. Ofiary wyszukiwał w ogłoszeniach z prasy. Pierwszą była, niespełna 18-letnia, poznańska prostytutka Sylwia L. Kolejne zbrodnie miały miejsce już we Wrocławiu. Była to ukraińska prostytutka Lesia H. oraz jej towarzysz Tomasz S. Zamordował także wrocławskie małżeństwo, od którego miał wynająć mieszkanie.
Lubił zabijać
Komendant policji we Wrocławiu powołał specjalną grupę, która miała dopaść seryjnego zabójcę. Skorpion wpadł przypadkiem. Został złapany, gdy pod wpływem alkoholu spowodował wypadek i próbował uciekać. Policjanci z drogówki myśleli, że zatrzymali kolejnego pirata drogowego. Jednak gdy ze schowka w samochodzie wypadł pistolet maszynowy, domyślili się, że zatrzymali najbardziej poszukiwanego bandytę w mieście. Gawlik przyznał się jeszcze do trzech innych zabójstw z 1998 roku. Twierdził, że na zlecenie miał zastrzelić Zbigniewa M. (pseudonim Carrington) oraz dwóch obywateli Białorusi w Zgorzelcu. Otwarcie mówił, że zabijał, bo lubił patrzeć, jak ludzie umierają. Otrzymał najsurowszą karę w powojennym Wrocławiu – pięciokrotne dożywocie. Gawlik wyjdzie na wolność nie wcześniej niż w 2051 roku. Będzie miał wtedy ponad 90 lat.