wroclaw.pl strona główna Zielony Wrocław – środowisko we Wrocławiu Zielony Wrocław - strona główna

Infolinia 71 777 7777

10°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Zielony Wrocław
  3. Aktualności
  4. Oto IO z Dolnego Śląska. Osiołek zagrał w filmie nominowanym do Oscara. „Palma mu nie odbiła” (ZDJĘCIA, WIDEO)

Mimo sławy, nie zadziera nosa. IO, a właściwie Kubuś, to pogodny osiołek z malowniczo położonej wsi Lubachów. Zagrał tytułową rolę w nominowanym do Oscara filmie „IO” Jerzego Skolimowskiego, który na koncie ma już nagrodę festiwalu w Cannes. – Świetnie sprawdził się w roli zdołowanego osiołka – oceniają jego właściciele. W „IO” „zagrały” też okolice Lubachowa oraz słynna zapora wodna na Bystrzycy. Film był współfinansowany przez miasto Wrocław.

Reklama

Lubachów, niewielka, pięknie położona wieś na Dolnym Śląsku, w pobliżu Świdnicy, ok. godziny drogi samochodem od Wrocławia. To m.in. tu wiosną 2021 roku Jerzy Skolimowski kręcił swój film „IO”, który w tym roku powalczy o Oscara (zobacz, gdzie obejrzeć transmisję z gali). To przejmująca, pełna symbolicznych scen opowieść o wędrówce po świecie przygnębionego osiołka, który szuka miłości, przyjaźni i domu. Tytułowy, bezbronny IO (zagrał go Kuba z Lubachowa i jeszcze pięciu innych dublerów) jest tu uosobieniem niszczonego przez człowieka świata zwierząt i natury.

„IO” przełamuje stereotyp osła

Betonowo - drewniany dom z szyldem „Mariaż” i datą 1921, adres: Lubachów 3. Tuż przy nim zjazd na słynną zaporę wodną, która znajduje się 500 m dalej. Katarzyna i Krzysztof Słupscy prowadzą w „Mariażu” agroturystykę, hodowlę osłów oraz warsztaty onoterapii (z udziałem osiołków oraz dzieci i osób z niepełnosprawnościami).

Po wejściu do środka od razu widać, że mieszkają tu miłośnicy zwierząt. Półki uginają się od figurek osiołków z różnych stron świata, na ścianach wiszą obrazki z osiołkami, a przy kominku plakat z filmu Jerzego Skolimowskiego z IO na tle zapory wodnej.

- Wcześniej przez 20 lat prowadziliśmy restaurację, organizowaliśmy tu wesela, przyjęcia, teraz stawiamy na agroturystykę i zwierzęta. Osiołki otworzyły nam oczy – mówi Katarzyna Słupska i woła do środka swoich podopiecznych – Kubę, gwiazdę filmu „IO” oraz Lunę (bo lubi tu zaglądać). Osiołki tulą się do nas, nastawiają grzbiet do głaskania i ze smakiem pałaszują dorodne marchewki.

- „IO” to niezwykły film. Cieszę się, że Jerzemu Skolimowskiemu udało się przełamać stereotypowy obraz osła - jako zwierzęcia upartego i niezbyt rozgarniętego, żeby nie powiedzieć głupiego. Bo to po prostu nie jest prawda. Osły nie są uparte. My ludzie bardzo lubimy upraszczać różne rzeczy. Łatwiej jest nam przyznać, że to osioł jest uparty, niż że tak naprawdę, to my jesteśmy uparci, bo za wszelką cenę próbujemy coś na nim wymusić. Osioł jest inteligentnym zwierzęciem i w ten sposób pokazuje nam, że na coś się nie zgadza. Że czegoś się boi albo coś mu zagraża. To nie jest upór, tylko mądrość.
Katarzyna Słupska, właścicielka osiołka

- Przede wszystkim one mają na wszystko wywalone. To cudowna cecha – dodaje mąż pani Katarzyny - Krzysztof, który sam zagrał epizod w „IO” Skolimowskiego.

- O tak – kontynuuje ze śmiechem jego żona. – Mąż był wcześniej strasznym nerwusem, a odkąd mamy osiołki, stał się dużo bardziej zrelaksowany i wyluzowany. Wychodzi do nich na kilka godzin, a potem wraca do domu szczęśliwy i pozytywnie nastawiony do życia. One naprawdę mogą czynić cuda – dodaje specjalistka od onoterapii i animaloterapii.

Kuba lubi być w centrum uwagi

Dziś wiele osób kojarzy dolnośląski Lubachów i stado państwa Słupskich z nominowanego do Oscara filmu Skolimowskiego, który zdobywa uznanie na świecie. – Interesują się nami media, ludzie robią sobie zdjęcia z osiołkami albo pytają o zaporę na Bystrzycy, która zagrała w filmie. Spacer z Kubą był też licytowany na aukcji WOŚP – mówi pani Katarzyna. A na pytanie, jak 9-letni Kuba radzi sobie ze sławą, odpowiada ze śmiechem: 

- Palma mu nie odbiła, pozostał sobą. Jest pogodny, przyjazny i pełen pokory jak wcześniej. No i lubi być w centrum uwagi.
Katarzyna Słupska, właścicielka osiołka

- Prawdziwy z niego pedancik i czyścioch. Zawsze wyglądał lepiej od innych osiołków w stadzie, które lubią się wybrudzić – dodaje pan Krzysztof. - Poza tym uwielbia spacery.

Na planie u Jerzego Skolimowskiego

Jak to się stało, że Kuba trafił na plan filmowy? Jego właścicielka odpowiada, że filmowcy szukali po prostu osiołka w jego typie, szarego, pospolitego. Poza tym dolnośląski IO lubi kamery. Nie peszy się, kiedy są w pobliżu.

W filmie możemy zobaczyć kilka ujęć z udziałem Kuby, m.in. w stajni przy „Mariażu” oraz na łące koło domu (zabawa z dziećmi), gdzie dziś w słońcu wygrzewają się osiołki i konie – araby państwa Słupskich. Był też korowód osiołków zmierzający w stronę pobliskiego Złotego Lasu, w którym poszło stado państwa Słupskich.

- Na planie było ogromne zamieszanie, mnóstwo samochodów, statystów, dzieci. Intensywny tydzień. I dużo pracy. Kręcili w różnych lokacjach, u nas w gospodarstwie, na tamie, także w Zagórzu Śląskim – opowiada pani Katarzyna.

Tytułowy IO tęskni w filmie za swoją pierwszą właścicielką Kasandrą (w tej roli Sandra Drzymalska), potrafi kopnąć, jeśli dzieje się coś złego (scena na fermie lisów), ale też cierpi i płacze.

- Kuba świetnie sprawdził się w roli depresyjnego osiołka, chociaż na co dzień wcale taki nie jest. Osły mogą być bardzo smutne, mogą przeżywać stratę, np. innego osła ze stada czy rozłąkę z właścicielem, ale nie widziałam, żeby płakały jak ludzie – wyjaśnia Katarzyna Słupska.

Jak osiołki trafiły do Lubachowa?

- Od lat miałem w głowie to marzenie – przyznaje pan Krzysztof. Jako młody chłopak jeździł w PRL-u z rodzicami na wczasy do Bułgarii i z tego okresu zapamiętał przejażdżki na osiołku. Przez lata wspominał to z dużym sentymentem. Kiedy w 2007 roku pojechał z rodziną w tamte strony na wakacje, w poszukiwaniu osiołków trafili do Rumunii. Dwa lata później pan Krzysztof pojechał tam ponownie i wrócił do domu z… 14 osłami.

- Spodziewałam się, że przywiezie jakieś 3-4 małe osiołki, a przywiózł 14, w tym tylko trzy maluchy. Byłam przerażona. Bałam się ich – opowiada pani Katarzyna.

Początkowo Słupscy niewiele wiedzieli o osłach. Krok po kroku się ich uczyli. Odwiedzali różne hodowle na świecie, czytali na ich temat. Pomógł im też Jarosław Sekuła zwany „zaklinaczem osłów”, autor książki o tych zwierzętach. Szybko okazało się, że osły bardzo różnią się np. od koni.

– Konie to świry, a osioł emanuje spokojem – wyjaśnia Krzysztof, który dziś wspólnie z żoną ma w stadzie 25 osłów, do tego mulicę i 8 koni. – Pomyślałem, że te osiołki to petarda. Poczułem się szczęśliwy – dodaje.

Pani Katarzyna z czasem przełamała strach, zrobiła kursy animaloterapii, onoterapii, której wtedy nikt właściwie w Polsce nie znał. Do tego jeszcze hipoterapii, dogoterapii, alpakoterapii. Temat terapii ze zwierzętami całkowicie ją pochłonął. Dziś sama szkoli przyszłych onoterapetów. Wspólnie z mężem i innymi właścicielami zwierząt założyła Polskie Stowarzyszenie Hodowców Osłów.

Kuba przyjechał do Lubachowa kilka lat temu z Polic razem z kucykiem Heniusiem. Ich właściciel sprezentował zwierzęta państwu Słupskim, bo nie był w stanie się nimi zajmować. - Jesteśmy w przyjaźni, byli właściciele odwiedzają Kubusia i Henia – podkreśla pani Katarzyna.

Będzie Oscar dla filmu „IO”?

Jest chłodno, ale nad Lubachowem wyszło słońce. Stado państwa Słupskich wyleguje się na łące koło pensjonatu. Tej, która zagrała w filmie. Idziemy z osiołkami (Kubą i Luną) na spacer w stronę tamy na Bystrzycy i rozmawiamy o „IO”. Zdaniem pani Katarzyny osiołek idealnie wpisał się w refleksyjny klimat tej opowieści.

- Osioł jest zwierzęciem refleksyjnym. Analizuje. Potrafi nas świetnie „czytać”. I to było widać w „IO”. Postać osiołka została odczarowana. Mam nadzieję, że po tym filmie ten krzywdzący stereotyp - „głupi jak osioł”, „uparty jak osioł” - przejdzie do lamusa. Martwi mnie tylko jedna rzecz - zbyt wiele osób pochopnie podejmuje teraz decyzję o zakupie zwierząt. Wszyscy chcą mieć osła do kochania, a to jest ważna decyzja. Osioł to przyjaciel na całe życie. I trzeba o tym pamiętać.
Katarzyna Słupska, właścicielka osiołka

Będzie Oskar dla „IO”? – pytam na koniec, kiedy podchodzimy do zapory wodnej. – Pewnie, że będzie! - odpowiada bez namysłu pan Krzysztof. Trzymajcie kciuki.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Powrót na portal wroclaw.pl