Psy w Bogdaszowicach chorowały i umierały od kilku lat, ale wcześniej nikt nie brał pod uwagę celowego zatrucia, a właściciele zwierząt nie wymieniali się informacjami na ten temat. Wszystko zmieniło się przed tygodniem, gdy jeden z mieszkańców zgłosił się z tą sprawą do sołtyski.
„Uważamy, że ktoś robi to celowo”
„Proszę o zachowanie wzmożonej czujności mieszkańców Bogdaszowic i okolic z uwagi na próbę otrucia psa” – przekazała mieszkańcom sołtyska wsi Weronika Wiertelak. – „Na terenie prywatnej posesji znaleziono niezidentyfikowane, podobne do karmy granulaty. Po wysprzątaniu posesji ponownie ktoś rozrzucił szkodliwa substancje, która uznaliśmy za trującą z uwagi na objawy i dziwne zachowanie psiaka (ślinotok, dyszenie). Gdyby ktoś zauważył substancje u siebie lub dziwne objawy u swojego pupila proszę o kontakt”
Szybko okazało się, że sprawa jest jeszcze poważniejsza niż sądziliśmy: do dziś (wtorek, 18 czerwca) zgłosiło się do mnie już około 20 mieszkańców, których psy także próbował ktoś otruć. 9 zwierząt nie żyje. Najstarsze przypadki są sprzed 3 lat, ostatnie z czerwca tego roku. Jest ich dużo, dlatego uważamy, że ktoś truje psy celowo.Weronika Wiertelak, sołtyska wsi Bogdaszowice
Niektóre psy, np. czekoladowego labradora Orlando, próbowano otruć kilkakrotnie.
- Właściciele podejrzewali jakiś problem zdrowotny, może genetyczny. A to prawdopodobnie zatruta karma - mówi sołtyska. Apeluje do mieszkańców, by każdy taki przypadek zgłaszać policji.
Kylie, 16-miesięczna suczka rasy akita amerykańska, zjadła na szczęście tylko odrobinę, 3, może 4 chrupki, a i tak źle się czuła, miała duszności, toczyła pianę. Strach pomyśleć, co by było, gdyby zjadła więcej.
- Przeczesaliśmy cały teren i znaleźliśmy na naszej posesji dużo więcej tej karmy, nawet pod oknami czyli 15 metrów od granicy działki - mówi pani Iwona.
Konieczne są badania
Mieszkańcy chcą złapać truciciela, ale żeby to zrobić, muszą mieć dowody. Zorganizowali zbiórkę pieniędzy na pobranie i przebadanie próbek. Pieniądze dołożyła też rada sołectwa. Pierwsze próbki zostały już wysłane do Państwowego Instytutu Weterynarii, gdzie zostaną zbadane pod kątem 77 różnych substancji.
Trwają czynności wyjaśniające
Do apelu dołącza podkomisarz Wojciech Jabłoński rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Powinniśmy wiedzieć o każdym takim przypadku. Na razie do komisariatu w Kątach Wrocławskich wpłynęło jedno oficjalne zgłoszenie i kilka powiadomień mailowych, które będziemy uściślać. Czynności wyjaśniające prowadzone w tej sprawie już trwają, poza przyjmowaniem zgłoszeń badamy też sprawę w terenie.Podkomisarz Wojciech Jabłoński rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt (art.35) za doprowadzenie zwierzęcia do śmierci grozi kara do 3 lat więzienia.