wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

21°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 15:10

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Powstał znakomity komiks o Edycie Stein, świętej z Wrocławia (ROZMOWA Z AUTOREM)
Kliknij, aby powiększyć
Fragment komiksu. Na zdjęciu w kółku - Juliusz Woźny, autor komiksu materiały prasowe
Fragment komiksu. Na zdjęciu w kółku - Juliusz Woźny, autor komiksu

Edyta Stein to jedna z najbardziej znanych wrocławianek. Urodziła się w rodzinie żydowskiej, później przeszła na katolicyzm i wstąpiła do zakonu karmelitańskiego. W czasie wojny została wywieziona do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau i zamordowana. Została kanonizowana w roku 1991. Właśnie ukazał się komiks opowiadający o jej życiu. Przeczytajcie rozmowę autorem komiksu, Juliuszem Woźnym.

Reklama

Skąd pomysł, żeby zrobić komiks o Edycie Stein? 

Rok 2022 był we Wrocławiu poświęcony Edycie Stein – jednej z najważniejszych postaci w historii naszego miasta. Wybitna uczona, wywodząca się ze środowiska miejscowych Żydów, w roku 1922 decyduje się by przyjąć katolicyzm. Sto lat temu, w wieku 31 lat, zatem jako osoba dojrzała, przeżywa nawrócenie - iluminację, dokonuje wyboru, który całkowicie zmienia jej życie. Czyż nie jest to fascynujące?

Arcyciekawy życiorys. No i była wrocławianką…

Powiedzieć, że miała ciekawe życie, to nic nie powiedzieć. Praktycznie każdy element jej życiorysu jest tematem do fascynującego śledztwa, podobnie jest, jeśli chodzi o pozostałych członków jej rodziny. Nie wszyscy wiedzą, że przed przybyciem do Wrocławia Steinowie mieszkali w Lublińcu, w sąsiedztwie rodziny Lammersów.

Otóż młody Hans Heinrich Lammers był człowiekiem, który w okresie władzy Hitlera przygotował „prawne uzasadnienie” ostatecznego rozwiązania „kwestii niemieckiej”. Zatem członkowie obu rodzin mijali się w sieniach domu, a starsza siostra Edyty, Rosa być może bawiła się na tym samym podwórku, co starszy od niej o cztery lata Hans. W jednym domu mieszkali kat i jego ofiara, gdyż Róża została zagazowana w Auschwitz razem z Edytą, w ramach „ostatecznego rozwiązania”.

Edyta urodziła się już po przeprowadzce Steinów do Wrocławia. Nasze miasto pełne jest śladów jej obecności. Na przykład załatwiając z Różą sprawunki na polecenie matki miała zwyczaj wstępować do kawiarni w  Kamienicy pod Srebrnym Hełmem przy ul. Kuźniczej. Kawiarni nie ma, ale kamienica przetrwała oblężenie Festung Breslau, jest jednym z najpiękniejszych gmachów przy Kuźniczej.

Wędrując dalej Kuźniczą dojdziemy do Kościoła Uniwersyteckiego. To była pierwsza katolicka świątynia, której próg przekroczyła przyszła święta. Zrobiła to z przekornej ciekawości – prawowiernym Żydom nie wolno odwiedzać kościołów. Była wówczas studentką o ateistycznym światopoglądzie. Wspaniałe barokowe wnętrze zrobiło na niej ogromne wrażenie. Może to wtedy zostało zasiane pierwsze ziarno, które w efekcie doprowadziło do późniejszych przemian?

Co było najtrudniejsze w tworzeniu komiksu?

Komiks to praktycznie kilkadziesiąt migawek z życia bohatera. Mam nadzieję, że stosując tak znaczne skróty nie zbanalizowałem zagadnień, które chciałem przedstawić. Zależało mi zwłaszcza na pokazaniu czym było w życiu Edyty przyjęcie katolicyzmu, jak wpłynęło to na jej relacje z rodziną, a zwłaszcza z matką.

Augusta Stein była pobożną Żydówką, o bardzo mocnym charakterze. Edyta miała dwa lata, gdy zmarł jej ojciec Zygfryd Stein, pozostawiając rodzinę w trudnej sytuacji finansowej. Augusta przejęła chylącą się ku upadkowi rodzinną firmę i osiągnęła spektakularny sukces. Stać ją było na kupienie pięknej kamienicy przy ul. Nowowiejskiej 38.

Edyta miała także bardzo mocną osobowość – dialog między tymi dwiema kobietami to najobszerniej pokazane zagadnienie w całym komiksie. Pamiętajmy, że dokonując konwersji na katolicyzm Edyta wykluczyła się ze społeczności żydowskiej. Odmówiono za nią modlitwę za zmarłych i zgodnie z zasadami religii powinna być traktowana jak osoba nieżyjąca. Nie powinna mieć wstępu do żydowskiego domu, nie mogłaby usiąść w nim przy jednym stole.

Oczywiście rodzina Steinów była w znacznym stopniu zasymilowana, matka nadal gościła pod swoim dachem krnąbrną córkę, ale decyzja Edyty była dla niej jednym z najbardziej bolesnych ciosów w jej trudnym życiu.

Ciekawym przedsięwzięciem było poszukiwanie ikonografii – wizerunków miejsc i budowli, w których rozegrały się przedstawione w komiksie sytuacje. Miałem możliwość zobaczenia twarzy ludzi, których Edyta spotkała na swej drodze życiowej.

Jesteś autorem scenariusza, ale nie robiłeś rysunków? Dlaczego – przecież świetnie malujesz…

Dzięki za uznanie. Moje pierwsze trzy komiksy narysowałem samodzielnie. Była to jednak benedyktyńska praca. Nie opanowałem warsztatu grafika komputerowego, zatem wszystkie rysunki robiłem ręcznie - jak mnich w średniowiecznym skryptorium.

Dopiero potem bardziej biegły w sprawach komputerowych kolega – Paweł Biskupski składał poszczególne strony i dorabiał „dymki”. Dlatego od czwartego komiksu rysowaniem zajął się mój zięć – Martin Venter. Moim zdaniem efekty są znakomite. Choć było to źródłem zabawnych sytuacji. Na przykład w scenie chrztu Edyty przekazałem rysownikowi, że ksiądz musi mieć ornat przedsoborowy. Martin jest wyznania kalwińskiego, więc niewiele z tego zrozumiał - trzeba było zrobić mały wykład o zmianach w Kościele Katolickim.

To nie jest pierwszy komiks historyczny, który stworzyłeś… 

Dawno, dawno temu marzyło mi się, że będę tworzył filmy historyczne, najchętniej animowane. Niestety, kilka prób zdobycia pieniędzy na tak ambitne przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem. Zatem autostradą pędzą szybkie samochody, a ja skromnie poganiam mojego osiołka poboczem. Ale to już mój trzynasty komiks i okazuje się, że nawet miłośnicy opowieści graficznych już gdzieś tam odnotowali moją działalność.

Większość twoich komiksów jest związana z historią Wrocławia.

Najbardziej dumny jestem w komiksu o błogosławionym Czesławie zatytułowanym „1241” sam go narysowałem i stworzyłem scenariusz. To była fantastyczna przygoda. Nie będę ukrywał, że czułem się jak demiurg, który władał całym stworzonym przez siebie światem. Wspaniałe uczucie!

Wiele radości sprawiło mi tworzenie publikacji o Merianie Cooperze („Gwiaździsta eskadra”), dzielnym Amerykaninie, który walczył po naszej stronie w wojnie polsko-bolszewickiej. Po powrocie do ojczyzny napisał scenariusz i wyreżyserował pierwszego w dziejach kinematografii „King Konga”. No i proszę – także w jego życiorysie znalazł się wątek wrocławski. Cooper podczas walk na froncie zachodnim został strącony przez niemieckiego pilota. Przeżył, ale miał rozległe poparzenia. Leczono go z nich jako jeńca w jednym z wrocławskich szpitali.

Pracujesz nad kolejnym komiksem? 

Na razie muszę odsapnąć. Ale pomysłów mam wiele. Marzy mi się wielki komiks o Jeanie de la Valette, obrońcy Malty przed agresją wojsk tureckich w XVI wieku. O tym wydarzeniu Wolter, który jak wiemy nie był entuzjastą katolicyzmu, stwierdził: „Nie ma nic słynniejszego niż obrona Malty”. To niesamowita historia. Wyobraźmy sobie bitwy, w których nieliczni, zakuci w stal joannici z dwuręcznymi mieczami stają naprzeciw tysięcy janczarów. Wynik starcia? 500 zabitych janczarów i 80 obrońców wyspy. Co za sceny batalistyczne! 

Rozmawiał Robert Migdał

Kim jest Juliusz Woźny?

Wrocławianin z wyboru, historyk sztuki, dziennikarz, rzecznik prasowy, malarz artysta. Pisze o sztuce i historii Wrocławia i Dolnego Śląska. Autor i współautor kilku komiksów – między innymi „Pierścień generała Hallera”, „Gwiaździsta eskadra”, „Wyrok”, „Odwet”, „1241” i „Orędzie”. Wszystkie one opowiadają o historii Polski, ze szczególnym uwzględnieniem perspektywy wrocławskiej.

Jego teksty o historii Wrocławia możecie też przeczytać na wroclaw.pl

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl