wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

12°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 03:40

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Rozwścieczony tłum ruszył na ratusz z toporami. Dostojników wyrzucono przez okno (WROCŁAWSKIE HITSTORIE)

Rozwścieczony tłum ruszył na ratusz z toporami. Dostojników wyrzucono przez okno (WROCŁAWSKIE HITSTORIE)

Juliusz Woźny ,

Kliknij, aby powiększyć
Grafika ukazująca wydarzenia we Wrocławiu w roku 1418 fot. archiwum autora
Grafika ukazująca wydarzenia we Wrocławiu w roku 1418

Burmistrza Mikołaja Freyberga oraz trzech ławników wyrzucono przez okna. Była to pierwsza w królestwie czeskim defenestracja. Kolejna dobyła się w Pradze rok później. Czechom najwyraźniej spodobało się wyrzucanie dostojników przez okna, bo w ich stolicy odbyły się jeszcze trzy defenestracje (wyrzucenie przez okno). O wydarzeniach z lata 1418 roku pisze Juliusz Woźny.

Reklama

W roku 1413 na Śląsku nastała klęska głodu, a w jej wyniku wybuchła zaraza. Zmarło wielu mieszkańców Wrocławia, zmarła też część rajców. Co dla jednych jest tragedią, dla innych może być okazją. Wrocławscy rajcy, którzy mieli szczęście i przeżyli kolejne klęski, postanowili dokooptować do rady, jakbyśmy to dzisiaj określili, „krewnych i znajomych królika”.

Król czeski, Wacław Luksemburski, zakazał patrycjatowi samodzielnych decyzji przy mianowaniu składu rady. Wbrew woli króla rada została wyłoniona, mimo że król słał kolejne pisma, zakazujące tych poczynań. Większość mieszczan nie kryła obaw, że król w odwecie obciąży miasto karami finansowymi, a budżet miasta, po trudnym okresie głodu i zarazy, był w katastrofalnym stanie. Gdy władca spełnił groźby, aby zadośćuczynić królewskim roszczeniem, rajcy podnieśli podatki. Dla wielu rzemieślników nowe daniny okazały się rujnujące. Ich rodziny znalazły się na granicy nędzy. Ludzie mieli świadomość, że za ich dramatyczną sytuacją ponoszą winę rajcy Wrocławia.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Przez te okna wyrzucono rajców na rynkowy plac. Z pewnością nie miały one jeszcze wtedy krat fot. Juliusz Woźny
Przez te okna wyrzucono rajców na rynkowy plac. Z pewnością nie miały one jeszcze wtedy krat

Spisek tkaczy, rzeźników i pospólstwa przeciw radze miejskiej

W niedzielę 17 lipca 1418 roku w kościele św. Klemensa na Nowym Mieście doszło do spotkania rozjuszonych zmianami wrocławian. Świątynia ta była nazywana „kościołem Polaków i rybaków”, znajdowała się przy ówczesnej ulicy Polskiej. I to tam zawiązano spisek tkaczy, rzeźników i pospólstwa przeciw radze miejskiej.

W poniedziałek, 18 lipca 1418 roku buntownicy weszli na rynek od strony ul. Oławskiej. Ponoć najpierw wstąpili do Piwnicy Świdnickiej, gdzie pokrzepili się kufelkiem piwa dla kurażu. Na sygnał pasterskiego rogu tłum liczący od 100 do  200 rozgniewanych plebejuszy ruszył na wrocławski ratusz. Kronikarze zanotowali, że wśród nich była jedna kobieta.

Topory, tasaki, widły i drągi...

Uzbrojeni byli w narzędzia, którymi pracowali – rzeźnicy w topory i tasaki, pozostali w drągi lub widły. Tłum pod wodzą bednarza Jakuba Kreuzberga wdarł się do ratusza. Przerażeni rajcy zabarykadowali się w sali, w której zazwyczaj odbywały się obrady. Tłuszcza szturmowała drzwi do sali. I tu trzeba zaznaczyć, że rajcy mieli pewną szansę. Otóż dwoje drzwi prowadzących do pomieszczenia było pokrytych solidną blachą. Buntownicy mieli problem z ich sforsowaniem. W serca oblężonych wstąpiła otucha.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Drzwi z kaplicy ratuszowej na I piętrze. Tędy spiskowcy wdarli się do Sali Rady Juliusz Woźny
Drzwi z kaplicy ratuszowej na I piętrze. Tędy spiskowcy wdarli się do Sali Rady

Niestety, okazało się, że wśród szturmujących znalazł się ktoś, kto wiedział o tajnym przejściu z kaplicy ratuszowej, znajdującej się piętro wyżej. Trzecie drzwi do sali rajców były drewniane. Wśród atakujących byli rzeźnicy z toporami. Wyobraźmy sobie grozę, która ogarnęła patrycjuszy nasłuchujących odgłosów rąbania belek i desek wrót tajnego przejścia. Do dziś zachowały się dwa elementy oryginalnych drzwi ze śladami toporów. Później zostały one wmontowane w nowe drzwi, po to aby rajcy pamiętali czym grozi nadmierne podnoszenie podatków.

Wyrzucali ludzi przez okna

Drzwi zostały rozbite, wściekli rzemieślnicy i biedota miejska wtargnęli się do wnętrza. Najmłodszy z rajców, Jan Megerlin przedarł się przez tłum. Zdołał dopaść drzwi wieży ratuszowej i popędził na górę. Niestety, szturmujący deptali mu po piętach, a jeden z nich, jak się okazało - jego kuzyn, szewc Georg Rattburg, wypchnął nieboraka przez okno. Wieża nie była tak wysoka, jak dziś i pechowiec może miałby szanse, ale... na dole czekał tłum z pikami uniesionymi w górę... Megerlin zginął na miejscu. Równie dramatyczne sceny rozgrywały się w sali rady.

Burmistrza Mikołaja Freyberga oraz trzech ławników wyrzucono przez okna. Była to pierwsza w królestwie czeskim defenestracja. Kolejna dobyła się w Pradze rok później. Czechom najwyraźniej spodobało się wyrzucanie dostojników przez okna, bo w ich stolicy odbyły się jeszcze trzy defenestracje.

Ścięto cztery osoby pod pręgierzem

Żądny zemsty tłum powlókł rajców pod pręgierz, gdzie bez sądu wszystkich czterech ścięto. Uwaga, uwaga – ścięto ich mieczem ceremonialnym, podarowanym miastu przez Karola Luksemburczyka. Miecz taki kładziono na stole sędziowskim podczas procesu jako symbol  sprawiedliwości. Użycie go jako miecza katowskiego było straszliwą obrazą.

Część historyków uważa, że rozruchy nie były tak do końca spontaniczne, a w ogniu buntu swój półgęsek próbowały upiec patrycjuszowskie rodziny Dompingów i Neisserów. Wskazywałby na to fakt, że bunt nie rozlał się po całym mieście, nie zaatakowano domów wspomnianych patrycjuszy. Wygląda więc na to, że wspomniane rody kontrolowały sytuację.

Proces buntowników. Przywódców zamieszek skazano na śmierć

Władzę po bracie Wacławie przejął Zygmunt Luksemburski. Przybył do Wrocławia w styczniu 1420 roku,  przyjął hołd, po czym wyznaczył nową 8-osobową radę miasta. Rychło rozpoczął się proces buntowników. Przywódców zamieszek skazano na śmierć. Egzekucję wykonano na 21 lub 23 z nich (źródła różnie podają te dwie liczby). Ich majątki przejął skarb królewski. Obcięte głowy skazańców ugotowano w smole, a następnie, zatknięte na piki, zostały one  umieszczone na miejskich murach. Ciała nieszczęśników pochowano pod ścieżką, prowadzącą przez cmentarz przy elżbietańskiej farze.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Ślady, które pozostawiły topory buntowników na starych belkach drzwi fot. Juliusz Woźny
Ślady, które pozostawiły topory buntowników na starych belkach drzwi

Gdy dziś zmierzamy w stronę południowego wejścia do kościoła symbolicznie depczemy po grobach buntowników. Taka była wola króla Zygmunta Luksemburskiego, który w ten sposób dokonał zemsty za sprofanowanie miecza, podarowanego miastu przez jego ojca.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl