12 lipca 1997 roku do Wrocławia dotarła fala kulminacyjna i pod wodą znalazło się prawie 40 proc. naszego miasta.
Świat stanął na głowie
Powódź Tysiąclecia sprawiła, że świat stanął na głowie i działy się rzeczy przedziwne: przez zalaną ulicę Piłsudskiego mężczyzna w spychaczu przewoził w łyżce swojego pojazdu kobiety w kolorowych letnich sukienkach, mieszkańcy Kozanowa wyprowadzali psy na łącznikach między blokami, w wielu punktach miasta na dachach odbywały się grille, bo nie było prądu i trzeba było coś zrobić z mięsem z niedziałających lodówek.
Prawie pół miliona worków z piaskiem
Wrocławianie walczyli o każdy skrawek miasta: całymi godzinami napełniali worki z piaskiem (według szacunków Urzędu Miejskiego Wrocławia było ich od 300 do 480 tys.) i układali je tak, żeby choć trochę ograniczyć wodzie dostęp. W niektórych miejscach, np. na Biskupinie, to się udało. W innych woda wygrała.
Jak ci się powodzi? Nie przelewa mi się
Atmosfera była niesamowita: z miejsca wszyscy mówili sobie na „ty”, pomagali w najróżniejszych sprawach, choć wcześniej się nie znali. No i dowcipkowali. Na pytanie „Jak ci się powodzi?”, odpowiadało się „Nie przelewa mi się”.
Obrazy z tamtych czasów
Każdy, kto był wtedy we Wrocławiu, ma w głowie tysiące obrazów: helikoptery nad miastem, ciężarówki dowożące worki, opróżnione do dna piaskownice, zalane auta, zmienione nie do poznania ulice i place. Dzięki autorom fotografii, które prezentujemy w naszej galerii, a którzy dokumentowali to, co wtedy się działo, możemy to wszystko zobaczyć.
Autorami zdjęć są Tadeusz Szwed, Włodzimierz Kałdowski i Jerzy Katarzyński, a zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Historycznego, jednego z oddziałów Muzeum Miejskiego Wrocławia. Część z nich nie była dotąd nigdzie publikowana. Czy będzie je można obejrzeć kiedyś na wystawie czasowej? Niewykluczone, bo przecież powódź w 1997 roku to ważne wydarzenie w historii Wrocławia.Mateusz Magda z Muzeum Historycznego we Wrocławiu