Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
46-letni Rafał Nachtygal już po raz drugi ma swoje stoisko na wrocławskim Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu. Uśmiechnięty, chętny do rozmowy, zaraża innych pozytywną energią. Można go spotkać w Rynku, niedaleko choinki, najczęściej na wózku inwalidzkim przy maszynie tnącej drewno. Tworzy napisy, imiona, choinki, bombki, wieszaki, renifery i inne zwierzęta. Zrobienie najprostszych wzorów zajmuje ok. 20 minut, bardziej skomplikowanych nawet 2-3 dni.
W pobliżu zazwyczaj śpi pod kocami na legowisku, w otoczeniu pluszaków, jego pies Toti – prawdziwa gwiazda i ulubieniec jarmarku. Pan Rafał znalazł go w kartonie pod sklepem trzy miesiące przed swoim wypadkiem i przygarnął.
Wypadek, który zmienił jego życie
Rzemieślnik pochodzi z Kościerzyny na Kaszubach. Wcześniej pracował jako elektryk i jeździł na zlecenia w całej Polsce. Pod koniec listopada 1996 roku wracał w nocy z pracy do domu samochodem z kolegą. W Napierkach w woj. warmińsko-mazurskim jego auto zderzyło się z tirem.
- Policja mówi, że zasnąłem za kierownicą, ale ja jestem przekonany, że ten tir zjechał na mój pas – mówi Rafał Nachtygal.
Cudem uniknął śmierci. Trzy razy był reanimowany. Obrażenia okazały się poważne, stracił żebra i lewą nogę. Pasażerowi nic się nie stało.
- Po wypadku miałem trudny czas, byłem zdołowany, nie widziałem, co ze sobą zrobić – opowiada. – Wcześniej, z nudów, w domu tworzyłem czasem jakieś artystyczne rzeczy, jestem samoukiem. Przełomem okazał się filmik, który zobaczyłem w internecie. Pewien człowiek z Krakowa pokazywał na nim, jak maszyną wycinać w sklejce różne rzeczy. To była duża inspiracja - dodaje.
Można pomóc panu Rafałowi
Zaczął szukać podobnego urządzenia. Maszynę do wycinania drewna podarował mu pan Tomasz, przedsiębiorca z Wrocławia. – Dał mi wędkę a nie rybę. Zyskałem nowy zawód i cel – mówi z uśmiechem pan Rafał.
- Mogłem siedzieć w domu i się dołować albo wziąć się do roboty. Wybrałem to drugie. Zacząłem wycinać w drewnie różne rzeczy. I wtedy siostra powiedziała: „Rafał, jedź na rynek, zacznij je sprzedawać”.Rafał Nachtygal
Okazało się też, że wielu ludzi chce mu pomóc. Marzył o wygodnej protezie nogi. W trzy lata udało mu się zebrać 58 tys. zł.
- Mam wypasioną protezę, ale nie noszę jej na co dzień, tylko od święta - np. jak idę na spacer z narzeczoną do lasu. Nie wiedziałem jednak, że tak często trzeba wymieniać w niej części i że są takie drogie – mówi.
Teraz pan Tomasz zbiera na liner protezy. Informację można znaleźć na jego stoisku na Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu, a kupując jakieś wyroby - wesprzeć go.
Rafał Nachtygal: „Niech będzie tak, jak jest”
Pytam pana Rafała, jak mu się pracuje na jarmarku? - Lubię tę pracę, lubię rozmawiać z ludźmi na jarmarku. Przychodzą tu niesamowite osoby, np. ostatnio pewien pan opowiadał mi o projektowaniu szybowców Sokół – odpowiada z uśmiechem Rafał Nachtygal. I dodaje: – Jestem tu właściwie od rana do późnej nocy, śpię w busie na parkingu, bo zainstalowałem sobie ogrzewanie. Jest dobrze.
Czego można mu życzyć w Nowym Roku? Oprócz rzeszy klientów oczywiście.
- Czy ja wiem? – zastanawia się przez chwilę. - Niech będzie tak, jak jest, czyli OK. - odpowiada z uśmiechem.