Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Jarmark Bożonarodzeniowy na stałe wpisał się już w przedświąteczną tradycję Wrocławia. Współczesna odsłona targu nie jest jednak taka stara, sięga bowiem 2008 roku.
„Początkowo skromny (jarmark – red.) rozrósł się z czasem na trzy strony Rynku, część ulicy Świdnickiej i Oławskiej, wchodząc także na plac Solny. Tłumy ludzi, tysiące świateł, najwyższa w mieście choinka, karuzele, bajkowy lasek, kolejka górska, domek na placu Solnym, świąteczny wiatrak, domek pod krasnalem, pieczone kasztany, gofry, oscypki, wędliny, tony ozdób i błyskotek...” – pisze w książce „Jarmark bożonarodzeniowy w dawnym Wrocławiu” Grzegorz Sobel, znawca dolnośląskich tradycji kulinarnych.
Zobacz grafiki i zdjęcia z dawnych jarmarków oraz współczesnych. Kliknij w przycisk:
Jarmark Bożonarodzeniowy w dawnym Wrocławiu
Autor przypomina, że przodkiem współczesnego jarmarku w dawnym Breslau był Kindelmarkt, który przez ponad 300 lat stanowił o tożsamości całego miasta.
„Można powiedzieć – nie było nad Odrą wydarzenia bardziej wrocławskiego - zauważa Grzegorz Sobel. - Wpisany w kalendarz adwentu jak piąta pora roku ubierał Rynek w budy, a te mówiły doniosłym głosem: <<Święta coraz bliżej, czas pomyśleć o prezentach, czas ruszyć na zakupy>>”.
Kindelmarkt, czyli wielkie wydarzenie w mieście
Dawny Kindelmarkt był wielkim wydarzeniem w mieście, a jego tradycja sięga 1566 roku. Warto dodać, że zniknął z Wrocławia na początku XX wieku, potem – przed 1945 r. - jeszcze dwa razy powrócił, a później była długa przerwa. Współczesna tradycja jarmarku, jak już wspominaliśmy, odrodziła się dopiero w 2008 roku.
Początkowo, jak pisze Grzegorz Sobel, kupcy rozpoczynali handel na jarmarku dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem. Później datą otwarcia był 13 grudnia, czyli dzień Świętej Łucji. Co ciekawe, w pierwszych dekadach istnienia jarmarku działał on aż do Trzech Króli, czyli 6 stycznia, a nie tak jak obecnie, do 31 grudnia.
Zobacz też: Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu 2022. Jakie nowości?
Serca piernikowe i słodka zemsta, czyli smaki jarmarku
Symbolem Kindelmarktu były serca piernikowe z wypisanymi lukrem sentencjami i życzeniami. „Lecz szczególnie breslauerski był piernik Lessinga (Lessing Pfefferkuchen)” – pisze autor książki.
Wspomniany wypiek, dziś już zapomniany, był dawniej flagowym smakołykiem korzennym na jarmarku. Grzegorz Sobel opisuje w swojej książce jego historię. A było to tak… Gotthold Ephreim Lessing (1729-1781) - czołowa postać niemieckiego oświecenia, dramaturg i teoretyk literatury, w 1760 r. objął we Wrocławiu stanowisko sekretarza generała von Tauentziena. Zarabiał niemało i z czasem zaczął korzystać z uciech nocnego Wrocławia. Dał się też złapać w szpony hazardu. Lessing wynajmował wówczas prywatną kwaterę przy ul. Świdnickiej u pewnego piernikarza i mocno uprzykrzał życie jemu i jego rodzinie swoimi późnymi powrotami. Tuż przed jarmarkiem w 1761 r. piernikarz postanowił słodko zemścić się na oświeceniowym celebrycie. Wśród pierników, które wypiekał i sprzedawał w jednej z bud w Rynku, znalazł się nowy wzór – niezbyt urodziwa postać Lessinga.
„Piernikowy Lessing był dość dużym ludzikiem z lekko zniekształconymi kończynami, garbaty, przyodziany w wąskie spodnie i przykrótką kamizelkę. Postać uchwycona była z profilu. Ale to nie wszystko! Piernikarz wykorzystał tradycję wypisywania sentencji na piernikowych sercach i przelał na piernikowego Lessinga, co mu na własnym sercu leżało”Grzegorz Sobel
To jest Pan Lessing,
który uwielbia grać i pić,
Przy tym zapomina,
że inni chcą w spokoju żyć.
Podobno pierniki Lessinga miały w kolejnych latach na jarmarku duże wzięcie, a piernikarz odzyskał w domu spokój. Postać Lessinga przetrwała też w sentencjach wypisywanych na piernikach. Oto kilka przykładów, które podaje autor książki:
Lessing jest pisarzem i biboszem,
Spłaca grzechy ciężkim groszem!
Zła karta – jak nic – poniesie cię w pole,
Gdy Lessnig nie gra z tobą przy stole.
Co ciekawe, staraniem firmy Wrocławskie Pierniki i autora książki powstała na podstawie zapisów źródłowych foremka, dzięki której został zrekonstruowany piernik Lessinga. W wolnej interpretacji, bo oryginalny przepis i kształt formy nie są znane.
Miód, zielone orzechy i precle bożonarodzeniowe
Duże wzięcie na jarmarku, podobnie zresztą jak i dzisiaj, miał przed laty miód. Przypisywano mu zresztą magiczne właściwości – miał mieć leczniczą moc i dobry wpływ na płodność. Był też symbolem dobrobytu.
W jarmarcznych budach można było także kupić orzechy. Ich zielona powłoka symbolizowała umęczone ciało Chrystusa, skorupa drzewo krzyża, a sam orzech pokarm dla duszy (słowo). Nie brakowało również jabłek i maku, który był symbolem płodności i dostatku.
Słodkości upowszechniły się na jarmarkach w XVII w. Obok piernikarzy pojawili się też cukiernicy, którzy sprzedawali kandyzowane owoce i drobne, słodkie wyroby na bazie cukru trzcinowego. W ofercie piekarzy rządziły ciasta drożdżowe i nadziewane rodzynkami precle bożonarodzeniowe (Weihnachtsbretzel), które podobnie jak pierniki stały się symbolem świąt.
Pierniki z migdałami i Bauernbissen z koprem włoskim
Grzegorz Sobel cytuje też w swojej książce wspomnienia Augusta Friedricha Krausego (1872–1928), urodzonego we Wrocławiu nauczyciela gimnazjalnego, powieściopisarza i nowelisty, który tak pisał o jarmarku:
„Spektakl zaczynał się dla nas przed budami z piernikami. Słodkie, aromatyczne zapachy, które się z nich ulatniały, zatrzymywały nas na dłużej, aż nie chciało się odchodzić. Oczy nam się do nich świeciły tak pożądliwie, że ktoś z boku mógłby pomyśleć, że co dzień chodzimy głodni. Glazurowane, zdobione migdałami pierniki, obiekt naszego pożądania. Były też marcepanowe prosiaczki w każdym rozmiarze, a także marcepanowe kiełbaski i inne słodkie wędliny. Wszystkie zawsze wyglądały apetycznie. Olbrzymie piernikowe serca, pokryte czerwoną glazurą i białymi dekoracjami, napisami, a często też jakimś rysunkiem”wspomnienia Augusta Friedricha Krausego
Krause wspomina też Bauernbissen, czyli pierniki na bazie melasy cukrowej z dodatkiem kopru włoskiego.
„Nawet dziś mam wrażenie, że wtedy nie było lepszych pierników na świecie, które smakowałyby tak wspaniale. Nie gorzej od pieników norymberskich, pierniczków Elizy, ciasteczek migdałowych czy wszelkich makaroników! Dziś nie smakują tak wybornie jak w dziecięcych latach. Buda z białym szyldem Świeże Bauerbissen jest ledwie dawnym wspomnieniem. A wtedy… Wtedy szło się przez jarmark z tym rarytasem, łamało kawałek po kawałku i chociaż smakował – mawialiśmy – tylko mąką i cukrem, był najwspanialszym wypiekiem…” – pisał August Friedrich Krause.
Turecki miód na jarmarku we wrocławskim Rynku
Nauczyciel i pisarz wspomina też o innym smakołyku z dawnego jarmarku. U wlotu do Sukiennic stał cukiernik w białym fartuchu i czerwonym fezie na głowie. Udawał Turka, bo sprzedawał tzw. miód turecki. „Zawsze patrzyłem na niego z rozmarzonymi oczami, zazdroszcząc wszystkim, którzy odłamywali za 5 fenigów kawałki tego twardego, szarego, klejącego się do palców smakołyku” – pisze Krause, cytowany przez autorka książki „Jarmarki bożonarodzeniowe w dawnym Wrocławiu”.
A Wy jakie smaki wybieracie dziś na jarmarku?
Źródło: „Jarmarki bożonarodzeniowe w dawnym Wrocławiu” Grzegorz Sobel, Księży Młyn Dom Wydawniczy, 2022