Pani Basia zawsze coś robiła kreatywnego: w dzieciństwie tańczyła w balecie, grała w kabarecie szkolnym, brała udział w konkursach recytatorskich, a na studiach zapisała się do Zespołu Pieśni i Tańca we Wrocławiu.
Artystka ekonomistka
Mimo że większość życia zawodowego pracowała w banku (ukończyła ekonomię przemysłu na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu), to nawet tam mogła wykazać się swoim talentem do tworzenia. – Braliśmy udział w konkursach międzywydziałowych, do których wymyślałam programy na wyjazdy integracyjne, zajmowałam się choreografią i reżyserią. Nie tylko dobrze się bawiliśmy, ale i wygrywaliśmy! – wspomina.
W wolnym czasie brała udział w wielu teleturniejach. Kilka udało się wygrać: „Daję słowo”, „Koło fortuny”, a drugie miejsce zajęła w rodzinnym teleturnieju „As, dama, walet”. – Było to około 30 lat temu. Zgłosiliśmy się do „As, dama, walet”. Każdy miał przygotować w 30 minut program z zadanymi słowami, np. trzeba było stworzyć wiersz czy piosenkę – opowiada Barbara Iwanowska.
Rodzina Iwanowskich dotarła aż do finału. A w przygotowaniach pomógł im nieżyjący już warszawski aktor Marian Glinka. – Moja mama była bileterką przez 30 lat w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. To dzięki niej udało mi się dotrzeć do pana Mariana, który nam pomógł – wyjaśnia. – Zapytał się mnie: czego pani oczekuje ode mnie? A ja: – A skąd ja mam wiedzieć, co pan potrafi? Roześmiał się i odpowiedział: – Coś tam umiem, a resztę będziemy improwizować – śmieje się pani Basia.
Grunt to dobry pomysł
To od niego czerpała wiedzę sceniczną, a także korzystała z wielu uwag przy tworzeniu opowiadania jej autorstwa, które potem było przedstawiane przez rodzinę jako zadanie konkursowe. Do dziś wspomina miło tę przygodę, zwłaszcza spotkanie z panem Marianem.
Właśnie wtedy pomyślałam sobie, że mogę tworzyć takie programy. Pokazał mi, że grunt to pomysł, a resztę się wykombinuje. Od tego czasu nie odkładam pióra. Pisałam różne scenariusze na urodziny, śluby.Barbara Iwanowska
Przygoda z piórem
Na tym się jednak nie skończyło. Bo wrocławianka ma też na swoim koncie wydanych pięć autorskich zbiorów wierszy: „Od śmiechu do łez, z rymami i bez”, „Tak czy inaczej”, „Łyżka dziegciu w beczce miodu”, „Trzy po trzy” i „Odbicia”. Jest laureatką wielu konkursów literackich, zarówno w kategorii poezji, jak i prozy, m.in. I miejsce w kategorii Poezja i Proza w konkursie ATA (Namysłów 2014), III miejsce w konkursie literackim „Wspomnienia” w kategorii Proza (2012). Od 2003 roku jest związana z wrocławskim Salonikiem Trzech Muz – pięciokrotna zwyciężczyni Salonikowego Konkursu na Najpiękniejszy Wiersz Miłosny (Walentynkowa Mistrzyni Pióra 2004, 2005, 2009, 2014, 2015).
Swojej twórczości nie określa mianem poezja, uważa się raczej za opowiadaczkę tego, co tu i teraz, a jej pisanie to takie „westchnienia i chachy Bachy”. Grono fanów jednak ma! Można było się o tym przekonać w kwietniu podczas spotkania autorskiego, które zostało zorganizowane w Przestrzeni Trzeciego Wieku – Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego przy pl. Solidarności.
Pojawiło się na nim ponad 100 osób, były nawet tańce i śpiewy, bo autorka zawsze dba o oprawę muzyczną. – Dobrze, że nie nazwałam tego wieczorku literackim tylko autorskim, bo jako autorka mogę wszystko – śmieje się. – Jestem bardzo energiczna, jak „dmuchnie” adrenalina, to w trzy noce mogę napisać kolejny tomik i zrobić znów taki wieczorek, bo było wspaniale, dziękuję wszystkim za udział i pomoc w tym wydarzeniu – dodaje.
Wieczorów autorskich ma za sobą wiele, organizowane były nie tylko we Wrocławiu, ale i w Kołobrzegu, Krynicy-Zdroju, Kudowie-Zdroju czy Ciechocinku. Prowadzi nawet księgę pamiątkową z wpisami gości.
Z miłości do filmu
Nie tylko pisaniem pani Basia żyje. Gdy przeszła na emeryturę, zaczęła „romansować” z małym ekranem. Zapisała się do kilku agencji i co jakiś czas można zobaczyć ją w serialach telewizyjnych, np. „Lombard. Życie pod zastaw”, „Trudne sprawy”. – Sama nie zrezygnuję. Dopiero jak mnie wyrzucą – śmieje się. – Już tak mam, że jak coś zacznę, to potem szkoda mi zrezygnować.
Razem z 10-letnią Julią zagrała też w filmie promocyjnym „Generacja Wrocław”, zachęcały do odwiedzenia różnych miejsc, w których można odpocząć aktywnie jako senior – i o tym mówiła pani Basia, i jako junior – to przedstawiała Julka.
Napisała także tekst i melodie do konkursu „Hymn seniora”, zajęła II miejsce. Przez 12 lat była również ławnikiem w Sądzie Okręgowym. – Zawsze chciałam, bo mój tato nim był – mówi.
– Najważniejsza jest dla mnie rodzina, ale potrzebuję też przestrzeni dla siebie. Staram się tworzyć harmonogram dnia, żeby nie tracić czasu. O 5 rano wstaję, do godz. 7-8 ugotuję obiad i mam cały dzień dla siebie. Ale o godz. 21 już mnie z domu nie wyciągną, no chyba że na bal…