Na płyty nagrobne oraz ludzkie szczątki natrafiono podczas prac przy budowie nowej szklarni w Ogrodzie Botanicznym. Odkryto cztery jamy grobowe z pojedynczymi pochówkami oraz miejsce, w którym zgromadzono szczątki większej liczby osób.
W latach 1806 - 1808 grzebano w tym miejscu żołnierzy napoleońskich zmarłych lub poległych w czasie okupacji Wrocławia. Dlatego nekropolię nazywano „cmentarzem Francuzów”, piszą Marek Burak i Halina Okólska w książce „Cmentarze dawnego Wrocławia”.
Galeria zdjęć
W 1836 r. miejsce funkcjonowało jako cmentarz św. Adalberta (Wojciecha). Służył do pochówków wrocławian. Nekropolię zlikwidowano w 1871 r. Ogród Botaniczny ten teren przejął w latach 30. XX wieku. Cmentarz zlikwidowano, lecz część nagrobków pozostawiono. Nie przeprowadzono również ekshumacji.
Mistrz szewski z Francji
Część Ogrodu Botanicznego, która dawniej pełniła funkcję cmentarza, to zaledwie kilkaset metrów kwadratowych od strony ul. Wyszyńskiego.
Specjaliści trafili na kilka płyt nagrobnych w dobrym stanie i sporo okruchów nagrobków. W tym jedną z inskrypcją w języku francuskim. Należała do Poncego Penoyee, urodzonego w miejscowości Bazeilles koło Sedanie w 1809 r. - dzisiaj to miasto w pobliżu granicy francusko-belgijskiej, zmarłego w Breslau w 1854 r.
– Ponce Penoyee był mistrzem szewskim i miał swój sklep przy Ohlauer Straß 6, czyli na rogu Oławskiej i Szewskiej — opowiada Alan Weiss z inicjatywy Spod ziemi patrzy Breslau. We wrocławskich gazetach z pierwszej połowy XIX wieku znalazł ogłoszenia i reklamy zakładu Penoyee. W jednym anonsował się jako szewc pochodzący z Paryża. – To tylko chwyt reklamowy. Prusy miały kompleks Francji.
Penoyee zmarł w wyniku "puchliny wodnej" i zostawił po sobie żonę.
Kwerenda miejskich kronik i analiza odnalezionych płyt nagrobnych przynosi nadzwyczajne efekty. – Okazuje się, że na tym samym cmentarzu został pochowany Anton Albert, który także był szewcem i w dodatku przejął zakład po Penoyee — opowiada Alan Weiss.
Albert zmarł na anginę w 1861 r. w wieku 38 lat.
Odszyfrować można również pozostałości nagrobka rodzeństwa, półrocznych bliźniaków, które zmarły w odstępie kilku dni i zostały pochowane na cmentarzu w 1866 r.
Odnalezione szczątki badają jeszcze specjaliści, archeolodzy i antropolodzy. Nieregularne ułożenie kości, a w jednym przypadku ich odwrócona pozycja, sugerują, że groby zostały okradzione.
Analiz wymaga również grób, w którym znajdują się szczątki większej liczby osób. Specjaliści podejrzewają, że może to być ossuarium - miejsce, w którym gromadzono pozostałości likwidowanych grobów, lub zbiorowa mogiła.
Jeszcze nie zdecydowano, co się stanie z odnalezionymi tablicami nagrobnymi. Dyrektor Ogrodu Botanicznego chce poczekać na ustalenia archeologów.
Warto, żeby tych kilka wykopanych nagrobków z XIX w., pozostało w miejscu, z którego pochodzą. Mają zachowane w dobrym stanie kunsztowne inskrypcje. Byłyby dodatkową atrakcją Ogrodu Botanicznego, z którym mogą się pięknie komponować. Można by je opisać, jak historię szewca Poncego Penoyee. Krótkie historie mieszkańców dawnego Wrocławia, a przy okazji zachowana byłaby ciągłość historyczna tego miejsca, nie mówiąc o możliwości podziwiania kunsztu śląskich mistrzów kamieniarskich.Alan Weiss, inicjatywa Spod ziemi patrzy Breslau