Z tego tekstu dowiesz się:
|
Hania urodziła się z bardzo rzadką wadą tchawicy
Dziewczynka urodziła się z poważnym zwężeniem tchawicy (a także innymi zmianami anatomicznymi tego narządu), które sprawiały, że nie była w stanie normalnie oddychać.
Przed operacją świst było słychać nawet z drugiego pokoju, więc przez pierwsze dwie, trzy noce po zabiegu nachylaliśmy się nad nią, żeby usłyszeć, czy oddycha. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że nasza córeczka może to robić tak cicho.Grzegorz Markowicz, tata Hani
Rodzina Markowiczów przyjechała do Wrocławia aż spod Szczecina. Dziewczynka, jej mama, Wioletta Markowicz i tata, czyli pan Grzegorz, spędzili w USK przy Borowskiej 24 dni pełne emocji i stresu.
Teraz już mogą odetchnąć: dziecko przeszło dziś kontrolną bronchoskopię, wszystko goi się jak należy i lada moment pacjentka wyjdzie ze szpitala.
– Dziękuję lekarzom, że dali Hani szansę na normalne życie. Dzięki nim będzie mogła oddychać pełną piersią, bez ciągłego zmęczenia spowodowanego problemami z zaczerpnięciem powietrza – mówi pan Grzegorz.
Prof. Patkowski z USK: „Byliśmy jak saperzy”
Operacja była konieczna, bo sytuacja Hani z każdym dniem stawała się trudniejsza. Była także niezwykle skomplikowana i obarczona ogromnym ryzykiem, bo – jak powiedział nam prof. dr hab. Dariusz Patkowski, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej USK – nie było tu miejsca na błąd.
Tchawica Hani była zwężona na odcinku 5 cm, a to bardzo dużo. Podczas jej rekonstrukcji byliśmy jak saperzy: gdy już rozpoczęliśmy zabieg, nie mieliśmy drogi powrotu, bo gdyby coś poszło nie tak, nie moglibyśmy przeszczepić dziecku nowego narządu. Można to zrobić z sercem, wątrobą, nerką, ale nie z tchawicą.Prof. dr hab. Dariusz Patkowski, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej USK
Główny problem polegał na tym, że na czas zabiegu trzeba było wyłączyć oddychanie (w tym czasie za dziecko oddychała specjalna maszyna i wymagało to otworzenia klatki piersiowej), a chirurdzy mieli niewiele czasu i tylko jedną szansę na zrobienie wszystkiego, co zaplanowali.
Prof. Patricio Jose Varela Balbontin z Chile i zespół świetnych specjalistów w USK
Wszystkie współpracujące ze sobą zespoły – chirurdzy dziecięcy, kardiochirurdzy i anestezjolodzy – musiały się doskonale zgrać. Przygotowania do zabiegu trwały kilka miesięcy i zaangażowało się w nie kilkadziesiąt osób.
Lekarze dokształcali się w innych ośrodkach, trenowali w świecie wirtualnym i na modelu wydrukowanym w technologii 3D. Połączyli siły także z ekspertami z Chile. Prof. Patricio Jose Varela Balbontin, chirurg dziecięcy, profesor Universidad de Chile, ceniony w świecie specjalista w zakresie wad rozwojowych klatki piersiowej i chirurgii tchawicy u dzieci, przyjechał do Wrocławia, by osobiście uczestniczyć w zabiegu.
To nie pierwsza pionierska operacja w tym szpitalu
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu często przeprowadza się pionierskie zabiegi, np. ostatnio naprawiono pacjentowi serce przez "dziurkę od klucza".
- Przeprowadzamy tu zabiegi, których nie podejmuje się nikt inny. To dlatego, że mamy tu wspaniałych specjalistów z wielu dziedzin, którzy nie tylko mają wyjątkowe umiejętności, ale także wciąż się rozwijają i potrafią ze sobą współpracować.Dr Marcin Drozd, dyrektor USK
Dr Marcin Drozd dodaje: – Zabieg, który został przeprowadzony u Hani, to przykład najwyższego poziomu medycyny zespołowej i dowód, że interdyscyplinarność i doświadczenie naszych specjalistów mogą realnie zmieniać rokowania w najtrudniejszych przypadkach.