Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Gigant handlowy zwieńczony dominującą nad tą częścią Rynku podświetlaną, szklaną kulą – to zapierało dech w piersiach!
Niegdyś Dom Towarowy braci Barasch, dziś Feniks
Sklep Baraschów to obecny Feniks. Gmach usytuowany jest od wschodniej strony Rynku, na działkach o numerach 31 i 33. Tuż obok, pod numerem 30 znajdowała się najstarsza siedziba wrocławskiej rady miejskiej. Był to dom przewodniczącego rady. Gdy wzniesiono kolejną siedzibę wrocławskiego samorządu, miejsce to przez przez długi czas nazywano „Starym Ratuszem”. Tę pierzeję rynku nazywano „Stroną Zielonej Trzciny” lub „Stroną Zielonej Rury”, tam bowiem była usytuowana Studnia Zielonej Rury.
Bracia Arthur i Georg Baraschowie nie urodzili się we Wrocławiu, ale szybko zaaklimatyzowali się w mieście nad Odrą. Przełom XIX i XX wieku to okres, w którym wiele żydowskich rodzin w pełni asymilowało się w miejskim środowisku. W wielu przypadkach oznaczało to także porzucenie wiary przodków, a nawet zmianę nazwiska na brzmiące bardziej niemiecko.
Kupcy wywodzący się z tego środowiska nie ograniczali już swej działalności do dzielnic żydowskich. We Wrocławiu powstało wówczas wiele domów handlowych należących do żydowskich mieszkańców. Obok domu towarowego braci Baraschów trzeba tu wymienić:
- dom handlowy Rudolfa Petersdorffa (obecnie Kameleon), zaprojektowany przez architekta światowej klasy Ericha Mendelsohna,
- dom handlowy Wertheima (obecnie Renoma),
- dom handlowy Juliusa Schottländera przy ul. Świdnickiej 32,
- Pasaż Niepolda
- oraz Pasaż Pokoyhof.
Proces asymilacji Żydów został brutalnie przerwany przez Niemców po dojściu Hitlera do władzy.
Łuk tryumfalny na fasadzie
W momencie otwarcia był to nie tylko jeden z najnowocześniejszych, największych, ale też jeden najpiękniejszych domów handlowych Europy. Właściciele dokładali wszelkich starań, aby Warenhaus Gebrüder Barasch wzbudzał zachwyt pod każdym względem.
Georg Schneider, architekt z Monachium, przedłożył do wyboru kilka koncepcji potężnego gmachu, usytuowanego między Rynkiem, ul. Kurzy Targ i ul. Szewską. Zleceniodawcy wybrali projekt, w którego fasadę od strony Rynku został wpisany ogromny, przeszklony łuk tryumfalny.
Wieżę zamykającą tę elewację od strony Kurzego Targu wieńczył olbrzymi szklany globus z sylwetkami kontynentów ułożonymi z luster. Podświetlany w nocy stanowił imponującą dominantę w tej części miasta.
Od strony ul. Szewskiej znalazł się ogród zimowy, czyli oranżeria, w której w ponure chłodne dni klienci domu handlowego mogli zrelaksować się wśród egzotycznych roślin. Niemniej imponujący był przeszklony dziedziniec wewnętrzny. Pomyślano oczywiście o kawiarni.
Czytając te opisy niejeden zastanawia się, czy to nie była rozrzutność i pysznienie się bogactwem. Tymczasem każda inwestycja związana z promocją firmy opłaciła się stokrotnie. Dziś takie działania określamy mianem marketingu, a przełom XIX i XX wieku był czasem, gdy rodziła się nowoczesna reklama.
Handel w perfekcyjnym wydaniu
Po przejściu pod łukiem tryumfalnym zachwycony klient stawał pośrodku przeszklonego dziedzińca z iście pałacowymi schodami, ozdobionymi kutymi ręcznie kratami. W bogato zdobionym, secesyjnym wnętrzu dominowała ceramiczna płaskorzeźba Płodności, wysoka niemal na całą kondygnację. Po obu stronach alegorycznej kompozycji umieszczono olbrzymie kryształowe lustra, optycznie powiększające i tak obszerne wnętrze.
Schodami przywodzącymi na myśl królewską rezydencją kupujący mógł dostać się na wyższe kondygnacje sklepu. Tam można było do woli krążyć po krużgankach, poszukując upragnionych butów, sukienki czy kapelusza. Komfortu dopełniały cztery nowoczesne, elektryczne windy.
Oferta handlowa domu Baraschów była zabójcza dla konkurencji. Właściciele sąsiednich sklepów widząc co się święci, protestowali przeciw tak ogromnej inwestycji już w trakcie jej powstawania. Okazało się, że ich obawy były w pełni uzasadnione. Wielka powierzchnia sprawiała, że asortyment był dostępny we wszelkich fasonach i rozmiarach. Przy takiej skali sprzedaży zarabiano nie na cenie pojedynczego towaru, lecz na ogromnym obrocie.
Klient był traktowany po królewsku. Jeśli nie miał ochoty dźwigać zakupów do domu, mógł skorzystać ze sklepowej oferty dostarczenia ich pod wskazany adres. Panie, które postanowiły podzielić się wrażeniami z udanych łowów, mogły wjechać windą na najwyższą kondygnację, aby jeszcze raz omówić sprawy przy kawie i ciasteczku.
A kawiarnia była zaciszna ze znakomitą dyskretną obsługą. Żadne tam bistro, po którym ludzie biegają w poszukiwaniu wolnego miejsca, a potem w pośpiechu pochłaniają cokolwiek. Tak było – nie zmyślam!
Gdy ktoś miał ochotę odsapnąć chwilę wśród zieleni, wcale nie musiał wychodzić na zewnątrz. Wystarczyło wejść do ogrodu zimowego od strony ul. Szewskiej, aby w najmroźniejszy dzień odetchnąć wśród egotycznej zieleni.
Ikona Wrocławia
Wspomniany szklany globus przyciągał spojrzenia wszystkich przechodniów w Rynku. Był ikoną, znakiem rozpoznawczym „Gebrüder Barasch Warenhaus”. Podświetlony po zmroku elektrycznymi żarówkami, stanowił atrakcję i fantastyczną reklamę. Dźwigany przez cztery sfinksy miał sześć i pół metra średnicy. Prawdziwy kolos!
Zmiany, zmiany zmiany
Gigantyczne okno, tworzące łuk tryumfalny, okazało się niepraktyczne. Wielu wrocławian zachwyca się zachowaną na fotografiach secesyjną fasadą obiektu. Jednak potoki światła słonecznego wpadające do wnętrza były nie tylko uciążliwe dla pracowników, ale powodowały płowienie tkanin.
Co więcej bogactwo secesyjnych form budziło oskarżenia o pretensjonalność. Pozbawieni fantazji zwolennicy czystej formy skłonili braci Baraschów do modernizacji obiektu w duchu funkcjonalizmu. Przebudowano wspaniałą fasadę dzieląc witrynę na mniejsze części. Na pewno znalazłby się sposób, aby tego uniknąć. Zdemontowano piękny globus! Chcąc powiększyć powierzchnie handlowe podzielono wewnętrzny dziedziniec na piętra. Zlikwidowano drzwi obrotowe, którymi od ulicy Kurzy Targ można było sobie wejść bezpośrednio na wspomniany dziedziniec.
Co prawda pojawiły się wówczas w tym wnętrzu pierwsze we Wrocławiu ruchome schody, jednak to niska rekompensata dla zwolenników życia i zakupów w pięknych, pałacowych wnętrzach. Jak wystawny był wystrój wnętrz możemy sobie wyobrazić patrząc na zachowaną w oryginalnej formie elewację od strony Kurzego Targu, gdzie wciąż pysznią się złote mozaiki. Komu przeszkadzają przepych i luksus, z którego w dodatku mogą korzystać wszyscy?
Aryzacja Domu Handlowego Baraschów
W Niemczech nadchodziły tragiczne czasy dla Żydów. Bracia zostali zmuszeni w roku 1936 do sprzedaży swojego domu handlowego. Przechodząc w niemiecki ręce sklep został, jak to się wówczas określało, „zaryzowany”. Georg Barasch zdołał opuścić „gościnne” Niemcy. Wyemigrował do Ameryki Południowej. Zmarł w Quito, jego potomkowie ponoć żyją tam nadal.
Mniej szczęścia miał Arthur Barasch, mimo iż był bohaterem wojennym. W czasie pierwszej wojny światowej został odznaczony Krzyżem Żelaznym. Mimo swoich zasług dla Niemiec został zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau w roku 1942.
Czy kula nad Rynkiem znów zaświeci?
Dziś w Spółdzielczym Domu Handlowym Feniks nie czujemy się jak w arystokratycznej rezydencji. Brak parkingu sprawia, że kupujący już nie odwiedzają rynkowego domu handlowego tak chętnie. Może pojawi się wizjonerski pomysł, który ożywi to wspaniałe miejsce. Taka koncepcja w stylu Baraschów? Co jakiś czas pojawiają się wieści, że globus zostanie zrekonstruowany i znów zaświeci nad domem handlowym. Czy rozświetli przyszłość przed Feniksem? Pozostaje czekać.