Nagrobek Marianny Nietsch znaleziono na niewielkim cmentarzu przy ul. Krzyckiej. Od wielu miesięcy nad uporządkowaniem nieczynnej od lat nekropolii pracują społecznie entuzjaści historii Wrocławia skrzyknięci przez liderów inicjatywy „Spod ziemi patrzy Breslau”. Nagrobek został posklejany, wyczyszczony i spionizowany. Zwykle kolejnym krokiem jest kwerenda we wrocławskich archiwach w poszukiwaniu informacji na temat właścicielki / właściciela nagrobka.
Marianna zmarła mając zaledwie 16 lat w lipcu 1919 roku. Nie udało mi się znaleźć informacji na jej temat w źródłach, z których najczęściej korzystamy. Za to Piotr Lis, zaprzyjaźniony z nami znawca historii miasta, autor kolejnego tomu z cyklu Kamienice, który lubi takie wyzwania, trafił na artykuły ze Schelsische Zeitung, gdzie wspominana jest Marianna Nietsch. I na 99 procent chodzi o tę samą osobę.Alan Weiss, Spod ziemi patrzy Breslau
Miłość, pieniądze i rewolwer
Informacje z prasowych notatek układają się w romantyczno-kryminalną historię. Marianna zaginęła 24 lipca 1919 r. Jej ciało znaleziono na początku sierpnia w zbożu na Partynicach. Dziewczyna pracowała jako maszynistka i stenotypistka w kancelarii notarialnej. W tej samej firmie pracował również 24-letni Artur Schröter. Śledczy ustalili, że Marianna i Artur mieli romans.
Jeszcze w sierpniu Schröter został aresztowany za defraudację 10 tys. marek, które powinien przekazać swojemu pracodawcy. Pieniądze przehulał w Berlinie, Hamburgu i Kilonii.
- W trakcie policyjnego śledztwa Schröter przyznał, że zastrzelił – jak mówił, przygnębioną i zmęczoną życiem Mariannę, na jej własną prośbę. Współpracownicy biura mieli potwierdzić, że Nietsch wielokrotnie mówiła o zamiarze odebrania sobie życia – opowiada Alan Weiss.
Wyrok dla weterana
Lecz w kwietniu 1920 r. – już przed sądem, Schröter przedstawił inną wersję wydarzeń. Stwierdził, że Marianna sama się zastrzeliła z jego rewolweru. Sąd – biorąc pod uwagę jego udział w wojnie, skazał go na sześć lat więzienia, prokurator – za defraudację i morderstwo żądał ośmiu lat pozbawienia wolności.
Potrzebny miłośnik historii z koparką
Nekropolia u zbiegu dzisiejszych ulic Krzyckiej i Polarnej ma nieco ponad pół hektara. Cmentarz powstał na przełomie XIX i XX wieku, grzebano tu wiernych ewangelickiej parafii Zbawiciela i św. Jana. Po II wojnie był miejscem pochówku Polaków, którzy przybyli do Wrocławia, na wielu pomnikach jako miejsce urodzenia wskazany jest np. Lwów. Ostatnie pogrzeby miały miejsce w 1958 r.
Galeria zdjęć
Od maja grupa pasjonatów, mieszkańców okolicy i przyjaciół porządkuje teren. Usunęli śmieci, oczyszczają i pionizują poprzewracane zarośnięte nagrobki. W tylnej części cmentarza jest porośnięty chwastami stos steli. Do ich odsłonięcia i poukładania potrzeba ciężkiego sprzętu.
Alan Weiss: - Przydałaby się koparka, bo rękoma płyt nie wydobędziemy, a na wynajęcie operatora i sprzętu nie mamy pieniędzy. Na cmentarz wrócimy znowu wiosną.