wroclaw.pl strona główna Zielony Wrocław – środowisko we Wrocławiu Zielony Wrocław - strona główna

Infolinia 71 777 7777

26°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 16:55

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Zielony Wrocław
  3. Aktualności
  4. Za nami najcieplejszy wrzesień w historii pomiarów. Klimatologa wcale to nie cieszy
Siedzący ludzie pod Halą Stulecia podczas letniego kina odbywającego się po zachodzie słońca Tomasz Hołod
Siedzący ludzie pod Halą Stulecia podczas letniego kina odbywającego się po zachodzie słońca

Tegoroczny wrzesień okazał się być najcieplejszym wrześniem od ponad 150 lat, a już na początku października padł rekord temperatury dla tego miesiąca w Polsce. Najwyższą temperaturę odnotowano w Legnicy. Termometry pokazały tam ponad 29 stopni Celsjusza. Zapytaliśmy o to klimatologa prof. dr hab. Mirosława Miętusa z IMGW. Nie cieszy go ten rekord. To, co powiedział, jest tylko dla osób o mocnych nerwach.

Reklama

Magda Pasiewicz: Ciepło nam było ostatnio. Czy to najcieplejszy wrzesień w historii? 

Mirosław Miętus: Jeżeli chodzi o obecny wrzesień jest to najcieplejszy wrzesień od początku pomiarów prowadzonych w okresie powojennym w Polsce w ogóle, a zakładam, że i będzie najcieplejszym w historii pomiarów instrumentalnych, jakie się na ziemiach polskich wprowadzi.

Średnia temperatura tegorocznego września we Wrocławiu to aż 17,8 stopni, podczas gdy norma wieloletnia, czyli średnia trzydziestoletnia dla okresu 1991-2021 jest na poziomie 14,1 stopnia, czyli jest o 3,6 stopnia cieplejszy niż wynosiła do tej pory norma klimatyczna. 

To znaczy, że średnia temperatura znacznie wzrosła na przestrzeni ostatnich 30 lat?

Widać, że w okresie ostatnich 30 lat temperatura bardzo silnie wzrasta. To po tym własnie widać tendencję globalnego ocieplenia, które również w Polsce jest widoczne. Każdy może to zobaczyć. Jak wzrasta temperatura i jakie zachodzą zmiany na przestrzeni lat, można obserwować na stronie klimat.imgw.pl. Znajdują się tam wykresy i dane również temperatury we Wrocławiu od 1851 roku. 

W bieżącym roku jeszcze w kwietniu i maju padał śnieg. Czy pory roku przesuwają się?

To zbyt daleko idące wnioski. Trend widoczny jest w oparciu o dane całoroczne rozkładające się na przestrzeni dziesięcioleci. Wieloletnie analizy trendu pokazują ogólny wzrost temperatury i mimo, że w poszczególnych latach, wiosna czy lato mogą być powyżej tej linii trendu albo poniżej, to trend wieloletni i tak jest wzrostowy. Nie oznacza to więc, że każda wiosna będzie cieplejsza.

Ale widzimy, że tendencja wzrostowa temperatury podczas zimy w Polsce się sprawdza. Ten okres jest cieplejszy o średnio o 3-4 stopnie. Natomiast lato wydłużyło się o około 3 tygodnie, a zimy nieco się skróciły. Trzeba przy tym pamiętać, że wrzesień zdecydowanie należy do okresu meteorologicznej jesieni na półkuli północnej.

A co z cyklami Ziemi, kiedy naturalnie występują zlodowacenia i ocieplenia. Polska była pokryta w większości lodem te miliony lat temu... 

Wie pani, to nie chodzi o to, żeby ustalać, czy było cieplej. Tylko o to czy człowiek na to wpływa. Najprawdopodobniej, kiedy nie miał tak dużego wpływu na klimat, Ziemia była przed milionami, czy setkami tysięcy lat zdominowana przez inne istoty, czego dowody są wciąż odkrywane. Środowisko naturalne oczywiście istotnie się z każdą zmianą klimatyczną przekształca, dostosowuje się do warunków klimatycznych. Na Antarktydzie również znajdujemy różnego rodzaju organizmy, co świadczy, że także tam było życie.

Co w takim razie w obecnych zmianach klimatu jest innego?

Miarą tego, jak groźne jest współczesne ocieplenie, jest to, że obecnie na ziemi żyje 8 mld ludzi. A obszar, na którym ci ludzie mogą żyć bezpiecznie, właśnie ze względu na zagrożenia klimatyczne, gwałtownie się kurczy. Zaczynają znikać obszary lądowe, które nie są narażone na silne sztormy, huragany, czy wezbrania powodziowe.

A to musimy pamiętać, że dwie trzecie populacji globalnej żyje w strefie przybrzeżnej, czyli pasie linii brzegowej o szerokości około dwóch godzin jazdy samochodem od granicy lądu, to około 200 kilometrów. Czyli zagrożenie globalnym ociepleniem jest poważne. Jeśli lodowce będą się topić, a tak dzieję się od ostatnich dziesięcioleci, to ta woda przyjmowana będzie do mórz i oceanów, które podnosząc się, będą zalewać miasta na brzegach.

Wzrost temperatury wpływa również na zmiany charakterystyk opadowych - ograniczają produkcję rolniczą, a więc zagrożą bezpieczeństwu żywieniowemu dla poszczególnych regionów. Ludzie nie szukają nowego miejsca zamieszkania, więc zaczynają ingerować w najbliższą okolicę.

Teren do komfortowego życia istotnie się skurczy

Przestaniemy mieć wygodne miejsce do życia?

Problem jest taki, że zmiana klimatu może doprowadzić do tego, i doprowadzi do tego nawet w skali tego stulecia, że obszar, na którym ludzie mogą żyć bezpiecznie, dość istotnie się skurczy. Zmieni się gwałtownie gęstość zaludnienia i pojawią się problemy. Niedobory żywności, niedobory wody. Na pewno będzie pogarszać się jakość życia.

Produkcja będzie się odbywała w warunkach fatalnych. Albo będziemy mieli bardzo wysokie temperatury i suchy rok, albo będą wysokie temperatury i nadmiar opadów. W jednym i drugim przypadku, takie warunki nie sprzyjają rozwojowi gospodarki.

A tak cieszymy się z ciepłych dni...

Niestety, tempo zmian jest bardzo szybkie. Dzisiaj mówimy o widocznych i znacznych zmianach w przeciągu stu pięćdziesięciu lat, kiedy klimat się ocieplił. Ten efekt nie jest naturalny, bo gdyby był naturalny, musiałby kiedyś wcześniej wystąpić. Rekonstruktorzy zgadzają się w tym, że poprzednie zmiany klimatu były rozciągnięte w znacznie dłuższym czasie.

Podczas takich symulacji średniej temperatury powietrza na całej kuli ziemskiej w oparciu o dane tylko naturalnej emisji dwutlenku węgla, gdy porównamy ten model naturalnej zmienności z pomiarami rzeczywistymi to są dramatyczne rozbieżności. A kiedy uruchomimy ten sam model zmienności temperatury, ale dołożone zostaną dane o wzroście CO2 w atmosferze, to efekt tej symulacji będzie zbliżony do obecnych pomiarów rzeczywistych.

W ten sposób wykazuje się wpływ działalności człowieka na klimat. Gdyby nie było człowieka, czy rozwój cywilizacji nie byłby tak duży, to atmosfera byłaby taka, jak zaledwie 150 lat temu. 

Jak to możliwe, że nasze wydychane powietrze szkodzi planecie i nam?

Jeżeli zwiększamy ilość koncentracji dwutlenku węgla i innych gazów, to powoduje, że większa część tego promieniowania zwrotnego ziemi jest zatrzymywana w atmosferze. Tworzy się więc taka ciepła kołderka wokół Ziemii. Mamy też inne gazy, które są dużo bardziej niebezpieczne. Na przykład metan, który zatrzymuje kilka tysięcy razy więcej ciepła. Mamy jeszcze sporo innych, które wytworzyliśmy, aby ułatwić sobie życie. Takim niebezpiecznym gazem jest SF6, utrzymujący się w atmosferze nawet 3200 lat. 

Niestety to nie wydychane powietrze, a spalanie ropy, węgla kamiennego czy brunatnego wypuszcza do atmosfery, jak również cała masa innych gazów tworzy efekt cieplarniany. W samochodach właśnie po to zostały wprowadzone w dowodach rejestracyjnych informacje o spalaniu danego pojazdu, a w miastach strefy czystego transportu by niwelować efekt cieplarniany w największych metropoliach.

Co jest największym źródłem emisji?

Energetyka, transport, wysokoenergetyczne branże przemysłowe, przemysł okrętowy, także gospodarka komunalna jest źródłem dużej emisji gazów cieplarnianych. Tutaj mam pewien paradoks. Bo hodowla bydła też emituje bardzo duże ilości gazów podobnie jak uprawa ryżu, a zdaje się nam być bliżej natury.

Trudno jest już ten proces odwrócić. Jeśli nawet udałoby się zaprojektować nieemisyjne systemy transportu, dostarczania energii elektrycznej, upraw, produkcji, to przekształcenie i produkcja tych systemów będzie wymagała kolejnej emisji gazów do atmosfery, które przecież nie znikną szybko. 

Czyli wprowadzenie stref czystego transportu albo energetyki wiatrowej lub z paneli fotowoltaicznych, czy innego OZE nie poprawi sytuacji?

Na razie mamy wszystko tak urządzone, że ta emisja gdzieś jest, czy w mieście czy poza nim. W każdym kraju energię elektryczną pobiera się różnie. Niektórzy korzystają bardziej z wiatru, inni z elektrowni wodnych czy jądrowych. My mamy w Polsce głównie węgiel, co oznacza najgorsze źródło energii. Z jednej strony trują nas spaliny samochodów, z drugiej - sposób ogrzewania mieszkań i wytwarzanie energii.

A strefy czystego transportu?

Strefy czystego transportu w dużych miastach na pewno poprawiają jakość powietrza w miejskiej przestrzeni, bo samochód elektryczny nie wydziela spalin, jest cichszy, ale jeżeli nawet większość pojazdów jest na prąd, a sposób jego pozyskania jest nieekologiczny, to ta emisja nie znika. Jest tylko przeniesiona gdzie indziej.

A proszę pamiętać, że dotychczasowi odbiorcy energii też muszą ją otrzymać. W Polsce nie będzie to rozwiązanie skuteczne i nie ograniczy emisji gazów cieplarnianych do póki energia będzie pochodzić z paliw kopalnych. Ogólnie rzecz biorąc, zużywamy niepotrzebnie ogromne ilości energii elektrycznej.

W jaki sposób?

Nie gra się już w gry planszowe, nie spędza tyle czasu na świeżym powietrzu jak kiedyś. Zamiast tego gra się na komputerze, konsolach, ogląda filmy, nie czyta książek, a wiedza dzisiaj pochodzi z internetu, który poza naszym własnym komputerem zużywa mnóstwo energii na utrzymanie serwerów. Gdyby każdy ograniczył zużywanie energii elektrycznej na codzień, w zwykłych czynnościach, na pewno przyniosło by to globalną korzyść. 

Czy jest sens inwestować w OZE?

Panele fotowoltaiczne nie zapewnią bezpieczeństwa energetycznego. Trzeba zastanowić się przede wszystkich czy to wystarczy na pokrycie zapotrzebowania dla mieszkańców. Mamy w Polsce strefę ograniczonego dostępu do światła słonecznego, więc w przypadku jego braku, tę energię potrzebujemy mieć z innego źródła. Dochodzi do tego też niska żywotność krzemowych paneli fotowoltaicznych i trudność przy utylizacji tych paneli. Podobnie jest z turbinami wiatrowymi. To trochę jest tak, że wielkie przemysły fundują nam kolejne nowe iluzje. 

Jak można rozwiązać rosnące zapotrzebowanie na energię, żeby jej wytwarzanie nie szkodziło nam?

Ja osobiście uważam, że energia pochodzenia z elektrowni jądrowej , jest obecnie jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Jest to zdecydowanie czystsza energia.

Na pewno odnawialne źródło energii jest ciekawym i pożytecznym zasobem energii, który należy wykorzystywać. Natomiast nie będzie to nic, co zapewni nam stabilny dostęp do energii elektrycznej. No chyba, że wybudowalibyśmy takie farmy paneli na przykład w Afryce, w rejonach, gdzie zachmurzenie jest niewielkie, co zapewnia stały poziom produkowanej energii. Wtedy tak pozyskaną energię można transportować na duże odległości, ale to wymaga również zbudowania potężnej infrastruktury.

A wiatr? Wodór?

Analizy w skali kontynentu europejskiego pokazały, że jak przestaje wiać wiatr, to w większości Europy. Czyli energetyka wiatrowa też wtedy nie produkuje zbyt dużo, jest więc nie stabilna. Taka solarna, będzie bardziej wydajna w miejscach słonecznych. Zwłaszcza latem na południu Europy, czy wspomnianej Afryce. Są też podejścia, aby próbować zamieniać ten nadmiar energii z OZE w wodór. A jeśli nie ma tej energii z OZE, to spalać wodór i z tego produkować energię. 

Co możemy zrobić dla poprawy własnej okolicy? Sadzić rośliny, retencjonować wodę, ograniczyć zakupy?

Musimy pamiętać, że jak mówi się poważnie o nowym systemie gospodarowania, to nie możemy słuchać drapieżnych koncernów, które za wszelką cenę produkują, namawiają nas na nowy produkt, wmawiają, że jest nam koniecznie potrzebny. Nie musimy mieć co dwa lata nowego telefonu, nowego telewizora, nowej lodówki czy nowego samochodu.

Nie musimy kupować co roku 10 koszul, 5 par spodni itd. Ja wiem, że to trudne. Wiele osób tego nie rozumie. Produkuje się tego wszystkiego za dużo. Później to wszystko jest na dosłownie chwilowy użytek i trafia do śmieci. To odbywa się z wydatkiem energetyczny, a więc efekt cieplarniany każdorazowo się pogłębia.

Pani pyta o sadzenie roślin. Możemy je sadzić. Oczywiście rośliny w jakimś stopniu pochłaniają zanieczyszczenia i i tworzą tlen. Ale efektywne są tylko w ograniczonym wieku. Ani młode nie pochłaniają dobrze zanieczyszczeń, ani stare tego dobrze nie robią. 

Nie wygląda to obiecująco...

Tak, jak się klimat zmienia to również wpływa to na florę. Ja to widzę po własnym ogrodzie. Chciałbym go uzupełnić o niedobór wody, które wynika z braku opadów. Ale jak ja będę podlewał i wszyscy sąsiedzi, to poziom wody, z którego jesteśmy zaopatrywani spada i zaczyna jej brakować.

Trzymamy się teraz w takim zamkniętym kole, dlatego że bardzo mocno poruszyliśmy równowagę środowiskową. Gdziekolwiek ruszymy, staramy się mocno eksploatować zasoby naturalne i pojawiają się deficyty. Zresztą sam klimat jest zasobem naturalnym, który cywilizacyjnie wyczerpujemy.  Warunki klimatyczne będą coraz bardziej ograniczały nasz rozwój i problemy będą się tylko pogłębiać. 

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Powrót na portal wroclaw.pl