Wszyscy w Polsce wiedzą, że we wrocławskim zoo mamy 6 tygrysów sumatrzańskich, w tym 4 małe i 2 dorosłe. Wrocławianie dobrze znają też nasze 2 sędziwe słonice, Birmę i Toto, 2 młode lwice, Wanję i Malkię, 1 seniorkę Okavango i młodego lwa Togo, a także żółwia morskiego Stefana, który okazał się żółwicą. Ale co np. z rybami, które stanowią ponad połowę zwierząt, mieszkających w naszym ogrodzie? A z bezkręgowcami? Ptakami? Mrówkami?
Ryby, ptaki, bezkręgowce itd. też trzeba policzyć i chcielibyśmy z tym zdążyć przed końcem roku.Jakub Kordas, z-ca dyrektora naczelnego, skupiający się głównie na rybach, ale także m.in. na gadach, płazach i bezkręgowcach
Zwierzęta gatunków najcenniejszych z punktu widzenia hodowli zachowawczej są liczone w zasadzie codziennie, niezależnie od rozmiarów. Codziennie ocenia się także dobrostan wszystkich mieszkańców zoo: to, w jakiej są formie, czy mają apetyt itd. Dobrą okazją jest pora karmienia. Np. płaszczki wpływają wtedy na znajdującą się tuż pod powierzchnią wody pochylnię, gdzie widać je jak na dłoni. Ale oprócz tego raz w roku liczy się mieszkańców zoo dodatkowo.
– Potrzebujemy precyzyjnych danych z wielu powodów, np. by po to, by wiedzieć, ile pokarmu zamówić w ramach przetargu dla zwierząt poszczególnych gatunków, jak zaplanować hodowlę, jak ją rozwijać, biorąc pod uwagę dostępną powierzchnię - tłumaczy Jakub Kordas. – Danych dotyczących liczebności gatunków używamy też do celów edukacyjnych, a jako certyfikowany ogród, członek Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA) regularnie składamy raporty.
Tekla, Brawurka, Harry i inni
Ile jest ryb w naszym ogrodzie?
Szacujemy, że zarówno w Afrykarium jak i w starym pawilonie Akwarium mamy łącznie ok 6 tys. 700, może 6 tys. 800 ryb, ale dokładniej będziemy to wiedzieć przed końcem roku. Wśród nich są takie, które da się policzyć bez trudu, jak i te, które są bardzo małe i pływają całymi ławicami.Jakub Kordas
Z dużymi rybami nie ma żadnego problemu, bo trudno je przeoczyć. Największe płaszczki mają wraz z ogonem do 3,5 m długości, a rekiny do 2 m!
Niektóre ryby, tak jak samica orlenia cętkowanego Tekla, mają imiona.
– Nasza Tekla nie bez powodu nazywa się tak jak pajęczyca z kreskówki „Pszczółka Maja”. Ma ogromny apetyt i za jedzenie jest w stanie zrobić wszystko, co bardzo ułatwia nam pracę. Teraz jest w ciąży i czeka na rozwiązanie w wydzielonej części zbiornika – mówi Jakub Kordas.
Ściąga dla opiekunów
Na zapleczu dostępnym tylko dla pracowników zoo wiszą zdjęcia wielu innych ryb wraz z podpowiedziami, jak można je od siebie odróżnić. Na przykład orleń Harry (imię jest mylące, to samica!) ma znamię jak Harry Potter, a rekinica Brawurka czarną plamkę pod płetwą grzbietową. W ich przypadku nie ma z liczeniem najmniejszego problemu.
A jak się liczy te mniejsze ryby? Nie ma rady: trzeba po prostu stanąć przy szybie i rachować je po kolei, osobnik po osobniku.
Na wszystko są sposoby
Jeszcze inaczej jest z bezimiennym drobiazgiem, który jest w ciągłym ruchu i pływa całymi ławicami, np. z razborami z Azji Południowo-Wschodniej, które mają mniej niż centymetr i trzymają się w stadzie. Ale i na to opiekunowie mają swoje sposoby.
– Sypiemy im pokarm, robimy zdjęcie, a potem liczymy poszczególne osobniki. Z kolei w przypadku muszlowców, a więc ryb, które mieszkają w opuszczonych muszlach, liczymy ich schronienia. Obserwujemy je cały czas, więc wiemy, czy są wśród nich pustostany – tłumaczy Jakub Kordas.
Jakich ryb jest najwięcej?
– Sporo mamy tzw. ryb towarzyszących, czyli takich jak tilapie, które mieszkają z manatami albo hipopotamami, co przynosi obopólne korzyści: hipopotamy leżą sobie jak w SPA, a one delikatnie oskubują im naskórek i obie strony są z takiego układu zadowolone. Obecność ryb towarzyszących wpływa też na klarowność wody – mówi Jakub Kordas.
Fish&chips
Wspomniana już Tekla, podobnie jak niektóre inne ryby cennych gatunków objętych programami hodowlanymi, ma wszczepiony chip, czyli miniaturowy układ scalony z zakodowanymi numerem, który pozwala zidentyfikować osobnika. Ale to nie jest tak, że chipuje się każdego gupika.
Mrówki, pszczoły, szarańcza
Wielkie liczenie obejmuje też ptaki (liczy się każdego osobnika, najłatwiej zrobić to podczas karmienia), a także mrówki, pszczoły, szarańcze czy chrząszcze. W tym przypadku nie liczy się jednak każdego osobnika, a całe kolonie.