Krzysztof Kucharski był człowiekiem wielu pasji.
Był utalentowanym dziennikarzem, który pisał lekko, nie tylko na tematy kulturalne. Był mistrzem słowa, który chętnie dzielił się swoją wiedzą z młodszymi kolegami i koleżankami.
Teatr, film, książki i... kuchenne rewolucje według Krzysztofa Kucharskiego
Kochał teatr – przez szereg lat był krytykiem teatralnym: recenzował spektakle teatralne nie tylko z Wrocławia i Dolnego Śląska, ale i jeździł po Polsce, żeby zobaczyć coś ciekawego na teatralnych deskach. Ale pisał też o filmach, książkach…
Drugą jego miłością, oprócz teatru, była kuchnia. Przez całe lata doprowadzał do szaleństwa kubki smakowe czytelników pisząc „Kucharski Brulion Kucharskiego” – jego przepisy były arcyciekawe i bardzo smaczne. I nie ograniczał się tylko do teorii – był praktykującym kucharzem, a nadwyżki tego, co akurat ugotował w domu, przynosił kolegom z pracy w prezencie (np. słoiki bigosu, koniecznie bez przecieru pomidorowego, na winie).
A. I kolekcjonował książki kucharskie. Półki w redakcji i jego mieszkaniu uginały się od nich...
Genialny obserwator otaczającego świata
Jego felietony, które można było przeczytać co tydzień w piątkowym Magazynie Gazety Wrocławskiej pokazywały, że był genialnym obserwatorem życia codziennego, ludzkich zachowań i jak wspaniale potrafił ująć w słowa otaczającą nas rzeczywistość.
Był też smakoszem życia, fotografem, fanem sportu, dramatopisarzem, jurorem różnych festiwali i wielką duszą towarzystwa - swoimi opowieściami potrafił „rozkręcić” nawet najbardziej nudną imprezę…
W 2004 roku otrzymał tytuł Dziennikarza Roku przyznawany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy RP.
W środę (21 września), na Cmentarzu Grabiszyńskim, pożegnał go tłum znajomych i przyjaciół.