Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
- Wciąż chcemy czytać powieści
- Fragment powieści „Empuzjon” – czyta Olga Tokarczuk
- Kuracjusze w Sokołowsku dyskutują o losach Europy
- Olga Tokarczuk opowiada o nowej książce
- Olga Tokarczuk o nauce i...ryzyku porzucenia pisania
- Olga Tokarczuk o literaturze i propagandzie
- Noblistka o przyszłości w kontekście wojny w Ukrainie
- Wrocławianie o potkaniu
Wciąż chcemy czytać powieści
– Państwa obecność tutaj jest dowodem na to, że plotki o śmierci literatury są mocno przesadzone – żartował Irek Grin, dyrektor Wrocławskiego Domu Literatury, organizatora spotkania z noblistką witając setki czytelników w Hali Stulecia.
Przypomniał też, że miejsce premiery nowej powieści „Empuzjon” nie zostało wybrane przypadkowo. – Akcja książki toczy się od września do listopada 1913 roku, a w 1913 roku oddano do użytkowania Halę Stulecia i z tych większych miejsc idealnych na spotkanie we Wrocławiu, to jest idealne, aby poczuć atmosferę tamtego czasu – dodał Irek Grin.
Galeria zdjęć
Jolanta Korkuć, redaktor naczelna Wydawnictwa Literackiego, które od 20 lat publikuje książki Olgi Tokarczuk zwróciła uwagę, że w jednym z wywiadów noblistka podzieliła się pytaniem, czy kiedy obok nas trwa dramat wojny, to czas na to, by myśleć o książkach, czy wciąż będziemy czytać powieści.
– W naszym wydawnictwie dwa razy stawialiśmy sobie to pytanie – na wiosnę 2020 i teraz. Czy książki są potrzebne. Państwa obecność w Hali Stulecia jest dowodem – tak, potrzebujemy książek. Modnej teraz literatury faktu, która nam świat objaśnia, tłumaczy, ale myślę, że wielu z nas potrzebuje też opowieści, bo żyjemy historiami, odrywamy się od rzeczywistości. I wiemy, że dobre powieści stawiają pytania. Bez tych pytań byłoby nam trudno. Jestem przekonana, że po lekturze „Empuzjonu” będziemy sobie zadawać pytanie o nasz świat, czy jest możliwość jego zmieniania – mówiła szefowa Wydawnictwa Literackiego.
Na specjalnym stoisku w Hali można było kupić nie tylko najnowszą powieść Olgi Tokarczuk, także zaopatrzyć się w poprzednie jej książki. Kolejka po autografy ustawiła się bezpośrednio po trwającym ponad godzinę spotkaniu.
Fragment powieści „Empuzjon” – czyta Olga Tokarczuk
Kuracjusze w Sokołowsku dyskutują o losach Europy
Akcja książki „Empuzjon” rozpoczyna się jesienią 1913 roku w uzdrowisku Görbersdorf (to dzisiejsze Sokołowsko na Dolnym Śląsku, gdzie w 1855 roku powstało pierwsze na świecie sanatorium leczące gruźlików). Do malowniczego gmachu u podnóża gór przyjeżdża student ze Lwowa, Mieczysław Wojnicz, licząc, że powietrze i miejscowe nowatorskie metody zdziałają w jego przypadku cuda.
Na miejscu poznaje kuracjuszy z Wiednia, Królewca, Breslau i Berlina, którzy mieszkają w Pensjonacie dla Panów i przy nalewce Schwärmerei dyskutują o najbardziej palących kwestiach, czyli widmie wojny nad Europą, problemach monarchii i demokracji, istnieniu demonów.
W rozmowach pojawiają się też wieści z okolic sanatorium, bo mówi się o tragicznych wydarzeniach i wypadkach w górach, które zaczynają fascynować Wojnicza.
Olga Tokarczuk opowiada o nowej książce
Pisarka nie chciała za dużo zdradzać z fabuły nowej powieści, uchyliła jednak rąbka tajemnicy, jakie tematy pojawiły się w książce.
Tytuł powieści – „Empuzjon”
Ta nazwa do mnie przyszła i to drobne cudy, cudziki, które zdarzają się w trakcie pisania. Jak nazwisko bohatera, doktora Semperweißa. A „empuzjon” jest pewną produkcją asocjacyjną umysłu. Słowo „symposion” kojarzymy – to dobrze zakrapiane, piękne uczty, które opisuje Platon, podczas których tworzone były podwaliny naszego myślenia o świecie, uniwersum intelektualne. Spotykali się tam mężczyźni, którzy jedli, pili i wykuwały się dyskusje intelektualne. Kobiety nie miały tam wstępu, mogły co najwyżej bawić filozofów.
O braku kobiet
W książce prawie nie ma kobiet, kobiety nie filozofują. Ponieważ mają mniejszy mózg, są imitacją człowieka – tego się dowiecie z „Empuzjonu”. Wyobraźcie sobie państwo, a zwłaszcza kobiety, że kiedy się ma 12 lat, wchodzi do biblioteki i w świat literatury, który jest pewną zbiorową pamięcią naszego gatunku, dziewczynka zaczyna odczuwać, że coś jest nie tak z literaturą.
Jest powielany obraz świata, w którym kobiety są milczącą połową, imitatorkami, mają przypisane kobiece role, rzadko występują jako podmiot, a jeżeli już występują, to najczęściej zajęte są romansem z drugą osobą – mężczyzną.
Nastolatka nie może potraktować klasycznej literatury jako lustra, nie może się wesprzeć na literaturze. Ja pamiętam moment, kiedy zaczynałam czytać i nie znajdowałam lustra dla budowania własnej tożsamości. Czytamy świat doświadczony przez męskie poczucie, w którym kobiety mają bardzo pod górkę.
W jakimś sensie odegrałam się w tej powieści na Tomaszu Mannie i mówię to z satysfakcją, wspomagałam się „Czarodziejską górą”, ale „Empuzjon” nie jest rewindykacją tamtej książki.
Traktuję moich bohaterów z wielką czułością
– W książce jest gniewna żarliwość, ale jest też śmiech, na kurację trafiają dziwne figury, które traktujesz wieloaspektowo – są straszni, śmieszni, rozczulający, większość to mizogini – zagajał prof. Ryszard Koziołek.
Olga Tokarczuk przekonywała, że odkryciem jest uświadomienie sobie, jak bardzo teksty kultury przesiąknięte są mizoginią.
Teksty sączą truciznę, którą przestałyśmy postrzegać. Książkę pisałam w pandemii, kiedy zatrzymane zostały wszystkie wyjazdy, zaczęłam więc przez bibliotekę i Internet zgłębiać temat. Coś trzeba zrobić z wizją kultury skażonej mizoginią. Ale to także książka zabawna i pisząc miałam dużo przyjemności. Nie dlatego, że próbowałam się naśmiewać z bohaterów, ofiar mizoginii, są fajni, próbują z tym coś zrobić. Traktuję moich bohaterów z wielką czułością.
Przewrotny narrator w „Empuzjonie”
Zawsze kiedy przystępuję do pisania, bardzo długo czekam na głos, który mnie upewni, kto to opowiada, kto obserwuje, gdzie jest to oko, które śledzi całą historię. Od „Domu dziennego, domu nocnego” eksperymentuję z narratorem. W „Empuzjonie” jest jeszcze inne rozwiązanie, bardziej ekscentryczne niż Jenta z „Opowieści Jakubowych”.
Kształtowanie osobowości
– I u Manna i u Ciebie bohater słucha, ale nie daje się uwieść – mówił prof. Ryszard Koziołek.
Olga Tokarczuk przekonywała, że w „Czarodziejskiej górze” Hans Castorp to nie do końca ukształtowana osobowość, człowiek bez właściwości. Z kolei Ryszardowi Wojniczowi z „Empuzjonu” daje siłę nieodkryta własna tożsamość.
Im szybciej zdecydujemy się na przyjęcie tożsamości, tym bardziej będzie powierzchowna. Uwielbiam starszych ludzi, którzy jeszcze nie wiedzą, kim są. Może gdzieś jest wołanie o zachowanie pewnego rodzaju niedojrzałości. Dopóki się nie określamy do końca, dopóty jesteśmy gotowi na rozwój.
Olga Tokarczuk o nauce i...ryzyku porzucenia pisania
Śledzę to, co dzieje się w nauce – biologii, genetyce, fizyce, jest tam mnóstwo inspiracji dla pisarek. Chciałabym, aby powstały miejsca połączenia jednego i drugiego. A nauka odwraca się od artystów, jakbyśmy byli świrami i dlatego ten pomysł na Uniwersytecie Wrocławskim – „Ex-centrum”, gdzie mogłyby się łączyć literatura i nauka.
Zastanawiam się, ile jeszcze nasze książki będą czytane, powstają inne media, inne sposoby przekazywania doświadczenia, o czym pisał Jacek Dukaj w eseju.
Tyle napisałam książek, nastukałam się w klawisze, a może trzeba eksplorować nowe – wyobraź sobie grę „Empuzjon”, tą sferę bezpośredniego doświadczenia w grach, która jest dla mnie czymś oszałamiającym. Coraz częściej zastanawiam się, czy się w to nie włączyć i porzucić pisanie.
Olga Tokarczuk o literaturze i propagandzie
Propaganda proponuje świat biało-czarny, nie ma momentu, aby się zastanowić, co wybrać. Propaganda daje gotowca dla uśpionego umysłu, który nie jest w stanie się obronić przed taką wizją świata. Literatura robi coś zupełnie odwrotnego. Literatura otwiera drzwi, propaganda je zamyka. Od kiedy wybuchła wojna i muszę spać na środkach nasennych, toczyliśmy wielkie boje przy śniadaniu i kolacji o kulturę, która jest użyta do tego celu.
Znam dobrze literaturę rosyjską – można przeprowadzić analizę, ale wydaje mi się, że każdy uważny, czuły czytelnik Czechowa nie da się złapać na propagandę rosyjską. Jako pisarka daleka jestem od tego, aby obwiniać literaturę, oczywiście, jeśli nie jest to literatura propagandowa. Będę do krwi broniła Gogola, Tołstoja, Czechowa.
Noblistka o przyszłości w kontekście wojny w Ukrainie
Ta lepsza przyszłość może się wykuć z zamieszania i tragedii, którą teraz przeżywamy. Kiedy występowała Greta Thunberg, na tle tego chaotycznego świata, jej słowa brzmiały ożywczo, ale to nie był jeszcze ten dzwon. Może doprowadzamy się do takich sytuacji, że bez zmiany dotychczasowego porządku ten świat zginie i może powinniśmy traktować to, czego doświadczamy teraz jako dzwon, który nam bije i zmienić tę najbliższą przyszłość, która nadchodzi. Jeszcze nie wiem jak, ale wyjdziemy z tej wojny inni i jeszcze nie wiemy, co nam zagraża jako gatunkowi.
Wrocławianie o potkaniu
Spotkanie było fantastyczne. Pani Olga potrafi zainteresować wszystkim co mówi. Niesamowite przeżycieEwa
Było poruszonych dużo kwestii bardzo mi bliskich. Przede wszystkim to, że Olga powiedziała o tożsamości płciowej i rozwinęła ten aspekt w książce. Było też takie sięgnięcie do tematów związanych z wojną na Ukrainie, tego jak my powinniśmy się czuć i jak zachować. Jestem bardzo zadowolonyWojciech
Chciałabym podziękować Pani Oldze Tokarczuk, że powiedziała to co u mnie tylko świtało w sercu, w głowie, w moich przeżyciach. Ona jest po prostu takim moim głosemJustyna
Spotkanie było tym, co zawsze jest dla mnie ważne na spotkaniach autorskich - czyli czuła wizja nas, naszych zachowań i dlatego też bardzo lubię literaturę Olgi Tokarczuk. Ona patrzy na świat kompletnie, daje bezpieczeństwo. Mówiła też o wielu sprawach i tematach istotnych dla mnie, czyli o kwestiach równościowych, o braku podziału na płci. To było naprawdę warte uwagi i obecnościKamil