Widok starych wozów budził sensację wśród przechodniów i kierowców mijanych po drodze. Pogoda zapewniła dodatkową atrakcję: każdy z uczestników parady mógł się przekonać, że odwodnienie wiaduktu sprawuje się bardzo dobrze. W momencie dotarcia na obiekt, lunął deszcz. I to z tych nie byle jakich.
Zapobiegliwi, którzy zabrali parasole, mogli pochodzić po obiekcie. Pozostali tylko w czasie krótkiej przerwy między jedną a drugą ulewą.
Autobusy liniowe zaczną kursować TAT-em
Parada została zorganizowana w przeddzień otwarcia kolejnej części trasy autobusowo-tramwajowej (TAT) na Nowy Dwór. W sobotę (22lipca) od rana ruszą tędy liniowe autobusy. Więcej o zmianach z tym związanych w poniższym linku.
Impreza zaczęła się na pl. Wolności. Tam stały zaparkowane autobusy. Od najnowocześniejszego "elektryka", Mercedesa-Benz eCitaro (takie, z tym, że przegubowe, zamówiło MPK), przez obecne na naszych drogach Mercedesy Citaro 2, po rarytasy odrestaurowane przez MPK i KSTM. Był Jelcz "ogórek", choć większe zainteresowanie budził "ogórek" kabriolet, czyli Fredruś. Pięknie prezentował się Ikarus oraz Jelcze.
Największym zainteresowaniem cieszył się właśnie Fredruś. Chętni na przejażdżkę nim zajęli miejsca kilkadziesiąt minut przed odjazdem. Zdaje się, że na wiadukcie mocno zweryfikowali swój entuzjazm do kabrioleta.
Najdroższy odcinek TAT
Trasa na Nowy Dwór to prawie siedem kilometrów nowych torów, trakcji, ale też przystanki, chodniki i ścieżki rowerowe oraz mnóstwo nowej zieleni. Największym inżynierskim przedsięwzięciem jest 160-metrowy wiadukt nad torami kolejowymi. Trasa ma swój początek na pl. Orląt Lwowskich, a kończy się pętlą Wrocław Nowy Dwór (P+R) przy ul. Rogowskiej. Będzie można się tam przesiąść do pociągu na przystanku kolejowym Wrocław Nowy Dwór, albo do samochodu, bowiem powstaje przy niej parking Park & Ride. TAT kosztował niemal 390 mln zł. 40 mln zł pochłonął sam wiadukt.
Będzie go można od soboty podziwiać z okien autobusu, a od 3 września również z okien tramwajów. Dziś była jedyna okazja, aby przyjrzeć mu się z bliska i przejść po nim. Nie będzie na nim bowiem ani ruchu pieszego, ani rowerowego.
To nie jest zwykły wiadukt
Wiadukt był wyzwaniem zarówno dla inżynierów, jak i budowniczych. Biegnie bowiem po łuku w poziomie i pionie. Specjalnie dla tego obiektu firma wykonująca łączenie grzebieniowe musiała zaprojektować specjalne kompensatory. Nigdzie na świecie drugich takich nie ma. Rzecz w tym, że konstrukcja pracuje, przesuwa się, a tory nie mogą się przecież "rozjeżdżać". Projektowanie i wykonanie było bardzo wymagającym zadaniem.
- Przy żadnym obiekcie budowanym na świecie nie było tak dużych przemieszczeń poprzecznych, jak na tym wiadukcie - opowiada Wojciech Kaim, kierownik projektów w spółce Wrocławskie Inwestycje, która nadzorowała budowę TAT.
Wiadukt na TAT jest wyjątkowy jeszcze pod innym względem. To najbardziej stromy podjazd dla tramwajów w mieście. Ale podczas prób obciążeniowych tramwaje radziły sobie, wjechały dzielnie na obiekt.