Miasto pokryło koszty transportu przedmiotów z Nowego Jorku, a zostaną zaprezentowane zwiedzającym w przyszłym roku na dużej wystawie poświęconej Poelzigowi.
Wrocławski prezent z Nowego Jorku
Sprawę mebli zainicjował telefon, jaki Jerzy Ilkosz, dyrektor Muzeum Architektury otrzymał od profesor Hany Červinkovej, byłej szefowej Hali Stulecia, rektor Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, a obecnie profesor irlandzkiego Maynooth University. – Poinformowała mnie, że jest szansa przejęcia mebli projektu Hansa Poelziga, w zasadzie jedynych znanych mi mebli, które zachowały się do dzisiaj – mówi Jerzy Ilkosz.
Radość była wielka, dyrektor zastanawiał się jednak, na jakiej zasadzie będzie można wejść w posiadanie mebli, czy trzeba będzie je kupić. Okazało się, że Wrocław może otrzymać je w darze, ale spadkobiercy Fritza Sterna – jego syn Frederick i córka Katherine – nie wiedzieli komu sprezentować zabytkowe przedmioty. Pomogła profesor Hana Červinkova tłumacząc, że najlepszym miejscem będzie Muzeum Architektury. – Doskonale wiedziała, że mamy najlepsze, obok Berlina, zbiory tego architekta i po krótkiej korespondencji z rodziną Sternów bezproblemowo przekazano nam meble – opowiada Jerzy Ilkosz.
Olbrzymi koszt transportu z Nowego Jorku pokryło miasto. – Jesteśmy szczęśliwi, że takie pamiątki wracają, tak jak już wróciły książki Fritza Sterna, ponieważ 3200 woluminów zasiliło zbiory Biblioteki Uniwersyteckiej – przypomina Jerzy Pietraszek, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego.
Czytajcie więcej: Księgozbiór Fritza Sterna w Bibliotece Uniwersyteckiej
Meble, nie bez pewnych perturbacji z terminami (ze względu na epidemię koronawirusa) pod koniec sierpnia dotarły do Wrocławia. – Na razie musimy je opracować i poddać konserwacji, choć jak na ponad 100 lat historii i dwukrotne przepłynięcie Atlantyku są w świetnym stanie – podkreśla Jolanta Gromadzka, zastępca dyrektora Muzeum Architektury ds. kolekcji.
– Wygraliśmy też swoistą konkurencję z Muzeum Architektury we Frankfurcie, które także pragnęło mieć w kolekcji meble Poelziga. W minionych latach zdarzało nam się wypożyczać od nich meble np. na wystawę o Ernście Mayu, co było i trudne i drogie. Teraz będziemy mieli ogromną satysfakcję, jeśli meble Poelziga pojadą kiedyś na wystawę do Niemiec – uśmiecha się Jolanta Gromadzka.
W umowie z rodziną Sternów jest zapis, że meble nie trafią do magazynu. Przynajmniej raz na dwa lata będzie je można zobaczyć. – Na pewno planujemy zaprezentowanie ich na przyszłorocznej wystawie, która przypomni historię projektanta Hansa Poelziga i obu rodzin, które posiadały meble – Briegerów i Sternów – dodaje wicedyrektor Muzeum Architektury.
A Jerzy Pietraszek przypomina, że emocjonalny stosunek Fritza Sterna i jego rodziny do Wrocławia (historyk specjalizujący się w badaniu przyczyn nazizmu otrzymał w 2002 roku doktorat honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego) odegrał kluczową rolę w decyzji o przekazaniu mebli. – Profesor Fritz Stern był wielkim przyjacielem Wrocławia, utrzymywał kontakty z miastem przez całe lata. Po jego śmierci z inicjatywy prezydenta Rafała Dutkiewicza we Wrocławiu i w Berlinie odsłonięto w październiku 2018 roku dwa popiersia Fritza Sterna – zaznacza dyrektor Wydziału Kultury UM.
Przeczytajcie więcej: O popiersiach i biografii Fritza Sterna
Rodzinne pamiątki
Dyrektor Jerzy Ilkosz za swego rodzaju cud uważa fakt, iż dwie wspomniane rodziny wyemigrowały z Wrocławia, uciekając przed prześladowaniami. Wraz rodziną Sternów w 1938 roku do Nowego Jorku popłynęła część mebli (niektórych, jak olbrzymiego stołu do jadalni, nie zabrano ze względu na rozmiary) i dzięki temu ocalały niepowtarzalne projekty Hansa Poelziga, jednego z najbardziej znanych architektów wrocławskich, twórcy Pawilonu Czterech Kopuł i Pergoli. Nie ocalały meble, jakie Poelzig zaplanował do własnego domu (nieistniejącego, przy obecnej ul. Chopina), czy meble dla wzorcowego domu wykonane na wystawę w 1904 roku.
Hans Poelzig, człowiek renesansu
Urodzony w Berlinie architekt przybył do Wrocławia jako trzydziestolatek, na przełomie XIX i XX wieku aby objąć posadę nauczyciela rysunku architektonicznego i warsztatu stolarstwa w Królewskiej Szkole Sztuki i Rzemiosła Artystycznego. Karierę robił błyskawiczną, bo już w 1903 roku został dyrektorem tej szkoły i wdrożył reformę akademii sztuki (na którą szkoła została przemianowana w 1911 roku) na zasadach, jakie w latach 20. Walter Gropius wprowadzał w Bauhausie w Weimarze, a później w Dessau. Stąd wrocławska akademia jest często określana przez badaczy jako „Bauhaus przed Bauhausem”.
Sam Poelzig należał nie tylko do najwybitniejszych architektów Wrocławia, ale także Niemiec i Europy. Był znakomitym nauczycielem, nowatorskim projektantem architektury. – Jego biurowiec przy Ofiar Oświęcimskich o konstrukcji żelbetowo-szkieletowej to wzór tego typu budynków na całym świecie – podkreśla Jerzy Ilkosz.
Architekt był też animatorem życia kulturalnego i artystycznego, związany był z kręgiem wokół rodziny Neisserów, spotykał Gustava Mahlera, Richarda Straussa. Był malarzem, a także scenografem (stworzył scenografię do filmu „Golem”, zaś jego uczniowie do legendarnego „Metropolis” Fritza Langa).
Meble dla profesora medycyny Oskara Briegera
Meble, które zostały przekazane do Wrocławia, zaprojektował w 1905 roku dla profesora medycyny Oskara Briegera. Do rodziny Sternów trafiły, gdy córka profesora Briegera, Käthe wyszła za mąż za lekarza Rudolfa Sterna, ojca Fritza Sterna. W wianie znalazły się właśnie meble, które w 1938 roku zabrano do Nowego Jorku uciekając z Wrocławia przed prześladowaniami obywateli żydowskiego pochodzenia.
Do Wrocławia przekazano komplet mebli do salonu oraz do pokoju dziennego, gabinetu. W pierwszym zestawie jest m.in. stół, krzesła, wygodna kanapa, wszystkie z wyjątkowym obiciem. – Prawdopodobnie oryginalnym, bo jest poszlaka, która pozwala przypuszczać, że tkanina została zaprojektowana przez Hansa Poelziga i zamówiona w Wiedniu – wyjaśnia Jolanta Gromadzka dodając, że po wojnie Fritz Stern zamówił do salonu firanki, które miały ten sam wzór, ale się nie zachowały.
Oprócz mebli Poelziga Muzeum Architektury weszło w posiadanie przedmiotów, które meblom towarzyszyły, jak żyrandol z salonu wykonany 1905 roku w warsztacie Otto Prutschera w Wiedniu.
Z kolei w wyposażeniu pokoju dziennego jest m.in. szafa na książki, wygodna kanapa. Są też dodatkowo cztery krzesła do jadalni, ale bez stołu, który prawdopodobnie nie dotarł do Nowego Yorku. – Z korespondencji wynika, że ktoś powiedział, iż był to stół na 24 osoby, więc trudno go było wywieźć i pewnie dokonał żywota w ruinach Festung Breslau – opowiada Jolanta Gromadzka.
W jakim stylu są meble zaprojektowane przez Hansa Poelziga? – Daleko od tradycyjnych form, ale jeszcze nie modernistyczne, zdradzające natomiast ogromną wrażliwość Poelziga na tradycję, formy historyczne i na to, co można wykonać z konkretnego drewna – tłumaczy zastępca dyrektora Muzeum Architektury.
Galeria mebli w Muzeum Architektury
Meble Hansa Poelziga są okazją, by zaprezentować w instytucji jeszcze inne skarby, jakie znajdują się we wrocławskiej kolekcji. – Chcielibyśmy zrobić stałą galerię mebli, zwłaszcza że mamy sofę Le Corbusiera, meble Alvara Aalto, Kishō Kurokawy i pragniemy pokazać, że we Wrocławiu istnieją takie światowe nazwiska i artefakty – mówi Jerzy Ilkosz.