„To jest właśnie torebka i jak każda kobieta wie, można w niej trzymać wszystko: od butelki dla dziecka, przez czek za ochronę, po prezent dla nowej przyjaciółki. Cokolwiek znajdziesz w środku, jest tylko jedna rzecz, której możesz być pewien. Każda torebka mówi coś o kobiecie, do której należy, nawet jeśli ona sama nie zdaje sobie z tego sprawy” – lepiej niż Mary Alice Young z „Gotowych na wszystko” nie można wyrazić tego, czym dla nas, kobiet, są torby, torebki i torebeczki. Te trzy krótkie zdania to zarazem wyraz naszego uwielbienia dla tych przedmiotów „codziennej troski”, bez których nie ośmielamy się nawet wyjść z domu!
My handbag is my castleA gdy już jesteśmy za progiem, nasze myśli mkną przez wnętrze torebki w poszukiwaniu ewentualnych luk w jej zawartości. Która z nas nie zna tego obezwładniającego „strachu”, gdy się okazuje, że zapomniałyśmy zapakować tego czy tamtego... Ja od razu czuję się w zła na siebie, a zaczynający się właśnie dzień niemal skazuję na porażkę.Wiem, że tylko druga kobieta potrafi zrozumieć, o czym mówię. Bo tylko kobieta ma przeświadczenie, że pełna „niezbędnych rzeczy” torebka równa się: coś osobistego, intymnego i bezpiecznego. To namiastka domowego gospodarstwa, z którym jesteśmy tak mocno związane i za którego zarządzanie odpowiadamy.
Galanteryjny kurs zarządzaniaDlatego gdy wybieramy najlepsze dla siebie te atrybuty kobiecości – zwłaszcza do codziennego, miejskiego użytku – sprawdzamy, ile w nich „przestrzeni biurowej” – na wszystko, co związane z praca zawodową, ile „przestrzeni łazienkowej” – na kosmetyki, ile „kuchennej” – na drobne przekąski i w końcu ile jest „miejsca pierwszej pomocy” – na tabletki przeciwbólowe, plastry, maści, krople… Dodajemy do tego fason, materiał, kolor i – często decydującą o zakupie – cenę. Gdy wypadkowa tych wszystkich „cech gatunkowych” nas zadowoli, a przy tym poczujemy, że kupując właśnie tę torebkę, mamy szansę na wyróżnienie się z tłumu, finalizujemy handlową transakcję.
Niepowetowana strata, ale do odrobieniaTorebka, skrywająca całą naszą intymność – sekrety domowe, zawodowe, a i uczuciowe – to „niema przyjaciółka i powiernica”. Gdy jej nagle zabraknie, odczuwamy to bardzo boleśnie. Utrata torebki to przecież nagłe, drastyczne rozstanie z tym, do czego jesteśmy tak bardzo przywiązane. Odtworzenie jej zawartości, która tak jak poprzednia jest przesiąknięta indywidualnością każdej z nas, trwa nieraz dość długo. A w niejednym przypadku nie daje się uzyskać stanu „sprzed”. Czasami jednak wychodzi to nam na dobre, a i od męskich ignorantów można też nieraz usłyszeć coś miłego, w rodzaju: „Nareszcie pozbyłaś się tego koszmarnego torbiszcza” albo bardziej finezyjnie, w stylu: „Do twarzy ci z tą torebką”…
W co zapakujesz się w tym sezonieW sklepach nie powinno zabraknąć żadnego ze znanych nam modeli torebek. Jak zwykle jednak najpraktyczniejsze, do codziennego użytku, to te w rozmiarze XXL. Paleta barw jest w zasadzie nieograniczona. To cudowne, że można wyrwać się z objęć nieśmiertelnej czerni i głębokiego brązu.
Hitem tej jesieni mogą okazać się usztywniane torebki z małym uchwytem, które opcjonalnie można nosić z długim paskiem na ramię. Dla dbających o jakość i długość użytkowania oczywiście idealne będą torby skórzane. W tym miejscu chcę jednak namawiać do zaprzyjaźnienia się ze skórami sztucznymi – które często są równie wytrzymałe jak te ze skór naturalnych, a przy tym zaświadczą o ekologicznej świadomości ich właścicielek.
Za coś fantastycznie oryginalnego będą uchodziły futrzane kolorowe torebki, nierzadko łączące kilka rodzajów materiałów – skóry, zamszu, materiału. Jako dodatek do jesiennego stroju – grubych wełnach swetrów i płaszczy, a także odzieży skórzanej, będą doskonałe.
„Worki” to jednej z bardziej cenionych przez nas fasonów – i dla młodszych, i dla starszych pań. To właśnie w nich dobrze przechowuje się nasze „pół domu”, czemu sprzyja ich zdolność do „odkształcania się” w zależności od przenoszonych w nich przedmiotów.
Nowością tego sezonu – do noszenia na co dzień – są kopertówki w rozmiarze L. Pojemne, wygodne, no i stylowe. Najlepiej, aby korespondowały kolorystycznie ze strojem. Nosimy na długim pasku przewieszone „na krzyż” albo na małej zawieszce na nadgarstku.
Jeżeli chcemy połączyć codzienną elegancję z lekką nonszalancją, doskonałe będą kuferki. Styl vintage ciągle jest na fali, a właśnie takie torebki są jednym z jego sztandarowych atrybutów, a także symbolem przepychu. Czasami wystylizowane na granicy kiczu – ze zwierzęcymi deseniami, z futrzanymi i biżuteryjnymi dodatkami – zaświadczą o poczuciu humoru i luzie ich właścicielek.
Do jesiennych przebojów trzeba jeszcze dorzucić torebki na łańcuszku – złotym bądź srebrnym. Niezależnie od tego, czy wieczorowe czy duże, do codziennego noszenia. Tu sporo modeli wykonanych jest nadto w stylu retro – na przykład z dodatkiem kokard lub „secesyjnych” delikatnych aplikacji.
Jeżeli jednak będziecie miały kłopot z tym, co wybrać, żeby było na czasie, pamiętajcie, że w sensie koloru wszystkie bije na głowę czerwień. Klasyczna czerwona torebka – niczym „mała czarna” i czarne szpilki – nigdy nie wychodzi z mody.
Małgorzata Wieliczko