Okazuje się, że to Wrocław, a nie Toruń ma dłuższą piernikarską tradycję, bo sięgającą 700 lat wstecz! Teraz będzie ona wskrzeszana.
– Dziś kojarzymy pierniki z Toruniem, ale to wynik konsekwentnej kampanii marketingowej tego miasta trwającej już od XIX wieku. Nasze tradycje są źródłowo starsze niż toruńskie. W historii toruńskich pierników zaś wielokrotnie zdarzało się, że wrocławscy piernikarze jechali do Torunia, ponieważ we Wrocławiu konkurencja była tak duża, a poziom tak wysoki, że szukali nowych rynków zbytu – tłumaczy historyk sztuki Karolina Klimek, właścicielka Piernikarni Śląskiej w Niemczy.
Poznajmy historię wrocławskiego piernika
Przywracaniu historii wrocławskiego piernika służy m.in. wystawa poświęcona naszemu piernikarstwu w Starym Ratuszu. Ekspozycja znajduje się na pierwszym piętrze, w nawie prowadzącej do skarbca. Oglądać można drewniane formy piernikarskie pochodzące z naszego regionu oraz cenne zbiory pochodzące z Muzeum Narodowego we Wrocławiu - zawieszkę-szyld bractwa czeladników piernikarskich z Wrocławia, pieczęć cechu piernikarzy z Wrocławia, tłok pieczętny cechu piekarzy i cukierników ze Świdnicy czy pieczęć cechu piernikarzy z Bolesławca.
Wystawa wprowadza nas w nastrój świąteczny, bo niedługo zapach piernika wypełni nasze domy. A mowa o wrocławskim pierniku, produkcie kojarzonym z korzennym ciastkiem, które zapisało się w naszej tradycji, historii i kulturze. Wrocław i Gdańsk były bowiem pierwszymi polskimi miastami kojarzonymi z piernikarstwem.Radosław Michalski, dyrektor Departamentu Marki Miasta
Poza wrocławianami, historię wrocławskich pierników mogą też poznać obcokrajowcy. - Wrocław, jako miasto turystyczne, przygotował się na tę okoliczność. Jeżeli ktoś będzie chciał posłuchać opisu tej wystawy w języku angielskim może skorzystać z kodów QR umieszczonych na planszach ekspozycyjnych – dodaje Radosław Michalski.
Wystawa dostępna będzie do 7 stycznia w godzinach otwarcia Muzeum Miejskiego w Ratuszu.
Piernik z rybą i sercem wołowym – tak niegdyś jadano
Wystawa w Starym Ratuszu to efekt 10 lat pracy badawczej Karoliny Klimek związanej, z tradycjami rzemiosła piernikarskiego.
– Potocznie myślimy o pierniku jako o słodkim, lukrowanym ciasteczku, ale przez wieki miało różnorodne zastosowanie, smak i wygląd. Niegdyś tradycja piernikarska nie była związana z jedną porą roku, zaś pierniki jedzono w rozmaity sposób – nawet z rybami, czy sercami wołowymi, wcale nie na słodko – wyjaśnia Karolina Klimek.
Galeria zdjęć
Historyk sztuki, która regularnie tworzy własne pierniki zwraca uwagę na to, że piernik zawsze był złożonym produktem, mocno związanym z naszym regionem.
– Produkt był złożony, bo ktoś musiał przygotować mąkę, skądś trzeba było pozyskać miód, ktoś inny rzeźbił formy piernikarskie, wreszcie sam piernikarz wytwarzał produkt – wyjaśnia.
Czy Wrocław ma szansę wypromować piernik?
– Oczywiście, bo to autentyczna tradycja tego miasta. Badałam temat i przez wieki piernik funkcjonował nie tylko w przestrzeni kulinarnej, ale i w kulturze, obyczajach. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby powrócić do tradycji, przywrócić pewne smaki i je rozwijać – potwierdza Karolina Klimek.
Dodaje, że nowa forma piernikarska dla Wrocławia powstała kilka lat temu - wyrzeźbił ją czeski mistrz, ale i w Polsce rodzi się nowe pokolenie, a zainteresowanie piernikarstwem jest duże. Wśród artystów jest m.in. mieszkający obecnie we Wrocławiu Tomasz Karamon z Barda (autor form piernikarskich i przepięknej książki „Co widziała Matka B.” o rodzinnym miasteczku).
Piernikowa celebrytka z XVIII wieku
Karolina Klimek przypomina fantastyczną historię poświęconą piernikarskim formom, dla których inspiracją bywały nie tylko rośliny i zwierzęta, ale też...autentyczne postaci mieszkańców miasta.
Jedną z nich była żyjąca w XVIII wieku Johanna, w innych źródłach Joanna Grabowska, lokalna celebrytka.
– Mimo iż nie posiadała ani rodziny, ani pieniędzy, potrafiła swoją żywiołowością i świetnym charakterem zjednywać sobie ludzi. Codziennie robiła obchód po głównych gospodach i zajazdach Wrocławia, powszechnie ją znano, a kiedy zmarła w 1753 roku na jej pogrzeb przyszła połowa miasta – opowiada Karolina Klimek.
Właśnie wtedy jeden z piernikarzy, który zaobserwował autentyczny żal wrocławian po Johannie stwierdził, że to dobry sposób na zarobek i zlecił wykonanie formy piernikarskiej o kształcie zmarłej mieszkanki miasta. Pierniki stały się tak popularne, że pozostały w ofercie jego zakładu przez kolejne lata.