Na temat potraw jednogarnkowych można mówić tylko dobrze: są sycące, dzięki bogatej „treści”, i łatwe do przyrządzenia. Jak się człowiek zaprze, to niewiele pieniędzy na nie wyda – albo wcale, jeśli wykorzysta to, co mu się w lodówce na półkach „marnuje”. Główna zaleta takiego jedzonka jest taka, że może je przyrządzić nawet największe kulinarne beztalencie – wyłączając z tej czynności nieletnich, ponieważ „zapałki w ręku dziecka to pożar”.
Ponadto, taką potrawę – mniej lub bardziej płynną – można doprawić wedle upodobań, czyli np. zrobić z niej „piekielne wrota” z mięsiwem w roli głównej albo łagodny warzywny „zagajnik”, podlany gęstą śmietaną. Danie z jednego garnka można również potraktować jako jadło długodystansowe, bo nadające się do odgrzewania – np. gdy pani domu wyjeżdża, zostawiając zrozpaczonych, a do tego leworęcznych kulinarnie domowników na kilka dni, będzie miała pewność, że jej bliscy nie pomrą z głodu.
W domu, w plenerze, na gazie albo nad ogniskiem, czyli:bogracz
Ta potrawa rodem z Węgier, która wzięła swoją nazwę od naczynia, w jakim tradycyjnie jest przyrządzana, czyli rodzaju kociołka umieszczanego nad ogniskiem, w którym pichci się pikantną zupę gulaszową (bográcsgulyás). W takim oryginalnym garnku „bratanki” znad Dunaju mieszają również zupę rybną (halászlé), paprykarz (paprikáskrumpli), mający w składzie ziemniaki i kiełbasę zamiast mięsa, oraz slambuc, który powstaje tylko nad ogniskiem, a kryje w sobie: boczek, ziemniaki, cebulę, paprykę i rodzaj mącznych kluseczek.
Możesz taki zawodowy sprzęt do gulaszu sobie kupić i warzyć pyszności na dworze przez okrągły rok fot. prota.extra.hu
Kociołek do bogracza można sobie kupić, we własnym ogródku rozpalić ognisko i ugotować gulasz palce lizać. Można też zrobić to na gazie – może to mniej „klimatyczne” okoliczności (zapachy potrawy i ogniska zmieszane z powietrzem!), ale i tak należy spodziewać się kulinarnej uczty. Trzeba dodać, że 100 g „normalnego” bogracza to ze 400 kalorii z ogonkiem. Świetnie komponuje się z winem, a bardziej „barbarzyńską komitywę” miewa z zimnym piwem (oczywiście tymi trunkami zapijamy, nie wlewamy do kociołka!). I rzecz ważna wielce – w końcu w łaskach znajdzie się wołowina, bo tylko ona w bograczu powinna zaistnieć. Wiadomo, że jemy jej za mało, więc jest okazja nadrobić zaległości.
Składniki na solidnych 6 porcji:
• ok. 80 dag gulaszowej wołowiny
• 10 dag boczku
• 8-10 dag smalcu
• duża cebula
• 2-3 ząbki czosnku
• 3 różnokolorowe papryki
• 3 pomidory
• ok. kilograma ziemniaków
• 3 łyżeczki słodkiej papryki
• ½ łyżeczki ostrej papryki albo 1 czuszka (lub wszystko naraz jeśli ma być „ogień”)
• 1 łyżka koncentratu pomidorowego
• ½ łyżeczki kminku
• sól, pieprz do smaku
• gorąca woda lub domowy bulion
• na kluseczki (czyli dla wersji slambuc): 1 jajko, 1,5 szkl. mąki
A tak się robi:
– Najpierw w rozgrzanym kociołku wytop boczek. Gdy się zrumieni, dodaj smalec.
– Boczek wyjmij, wrzuć grubo pokrojoną cebulę i przesmaż ją na rumiano
– Wsyp słodką paprykę, wymieszaj i przesmażaj kilka minut.
– Wrzuć pokrojone w kostkę mięso, obsmaż.
– Dodaj kminek, zmiażdżony czosnek, pokrojone pomidory, podlej niewielką ilością wody i duś do chwili, gdy mięso zmięknie (ok. godziny).
– Dodaj pokrojoną w paski paprykę, dopraw solą, pieprzem i duś ponownie ok. godziny, aż mięso całkowicie zmięknie.
– Dorzuć obrane i pokrojone w grubszą kostkę ziemniaki, wlej tyle wody, żeby potrawa pozostała nadal gęsta.
– Gdy ziemniaki będą miękkie, dodaj koncentrat, zagniecione i uformowane w palcach kluseczki (może też być gotowy makaron albo zacierki) dopraw solą i ostrą papryka, ew. wrzuć lekko rozgniecioną czuszkę (dla wersji „piekielnej”).
– Gdy kluseczki pojawią się na powierzchni – danie jest gotowe! (pamiętaj: kluski czy makaron nie są obowiązkowe)
Ze świeżym pieczywem zupa gulaszowa na superostro jest ekstra!fot. Johanna Kollmann/flickr.com
Postarajcie się nie zjeść wszystkiego naraz – bogracz (podobnie jak bigos) nabiera na smaku z każdym podgrzaniem. Niekoniecznie w kociołku.
Małgorzata Wieliczko