wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

22°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 11:05

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Rozmawiamy o wyjątkowości i historii Trzonolinowca
Kliknij, aby powiększyć
Trzonolinowiec, w kółeczku Michał Duda, dyrektor Muzeum Architektury we Wrocławiu fot. Redakcja www.wroclaw.pl / Maciej Kulczyński
Trzonolinowiec, w kółeczku Michał Duda, dyrektor Muzeum Architektury we Wrocławiu

Osią pionową jest trzon, do którego podwieszono na stalowych linach stropy poszczególnych poziomów. Montowano je wcześniej na ziemi, a następnie unoszono za pomocą hydraulicznych podnośników. Taką konstrukcję uznano za nowatorską i eksperymentalną. O architektonicznym ewenemencie, a swego czasu najbardziej rozśpiewanym budynku w mieście, rozmawiamy z Michałem Dudą, dyrektorem Muzeum Architektury we Wrocławiu.

Reklama

Jak ocenia pan decyzję wojewódzkiego konserwatora o wpisaniu Trzonolinowca do rejestru zabytków?

Michał Duda, dyrektor Muzeum Architektury we Wrocławiu: – Myślę, że to jedyna słuszna decyzja. Tak charakterystyczny budynek zasługuje na ochronę, którą daje wpis do rejestru, zwłaszcza że spełnia wszystkie podstawowe kryteria kwalifikujące go do miana zabytku: posiada wartości artystyczne, naukowe i historyczne.

Trzonolinowiec z założenia był eksperymentem, jakich w powojennej Polsce wcale nie było tak wiele. Zaskakujące jest to, że jego twórcom udało się przeforsować pomysł na dom mieszkalny wznoszony z zastosowaniem podnośników, budowany de facto od góry, oparty na konstrukcji stalowych lin połączonych z trzonem. To był bardzo odważny projekt i dziś powinien być dla miasta tak samo ważny, jak był sześćdziesiąt lat temu.

Wartości naukowe i historyczne są niepodważalne. Można zastanawiać się natomiast nad artystyczną. Budynek takową posiada? Panu się podoba?

– Wartości artystycznej nie ocenia się przez pryzmat tego, co się komuś podoba. Trzonolinowiec jest wyrazem estetycznych upodobań swojej epoki. Dziś nadal doceniamy przede wszystkim formę budynku wynikającą z jego funkcji: pasmowe okna doskonale doświetlające wnętrza, logikę konstrukcji, dbałość o elementy małej architektury i detale, na przykład tarasy wyposażone w kwietniki. To wszystko składa się na jego wartość artystyczną. Z architektonicznego punktu widzenia to nadal bardzo atrakcyjny budynek.

Budowa zakończyła się w 1967 roku według projektu Jacka Burzyńskiego. Autorem konstrukcji jest Andrzej Skorupa. To uznane nazwiska w historii polskiej architektury?

– Oczywiście. Obaj twórcy są zresztą kojarzeni głównie właśnie z tym obiektem. Niestety, Jacek Burzyński zmarł tragicznie niedługo po zaprojektowaniu Trzonolinowca, więc ten wspaniały duet architekt – konstruktor rozpadł się przedwcześnie. Warto też przypomnieć postać Jerzego Tenidowskiego – gdyby to właśnie on nie zaproponował hydraulicznych podnośników do podnoszenia potężnych płyt stropowych, realizacja budynku nie byłaby możliwa. Architektura jest zawsze grą zespołową.

To jest architektoniczne zjawisko na szerszą skalę niż wrocławska?

– Absolutnie tak. Na świecie powstało kilka lub kilkanaście budynków o konstrukcji trzonolinowej, ale wszystkie, które znam, to obiekty biurowe. Najbardziej zbliżony pod względem formy znajduje się w Vancouver w Kanadzie, ale podobne obiekty pojawiły się również w Londynie, a nawet w Katowicach. Możemy zatem mówić o wrocławskim ewenemencie. Początkowo miał być to eksperyment na większą skalę: plan urbanistyczny Wrocławia z lat sześćdziesiątych zakładał, że wzdłuż ulicy Dworcowej powstaną przynajmniej trzy mieszkalne budynki trzonolinowe. Ostatecznie wycofano się z tego projektu, ponieważ skala trudności procesu budowlanego przewyższała możliwości technologiczne dojrzałego peerelu. Szkoda, bo można zakładać, że korzystając z doświadczenia przy wznoszeniu Trzonolinowca, z kolejnymi realizacjami poszłoby łatwiej.

Z drugiej strony, dzięki temu, jest dziś jedyny w swoim rodzaju.

– Tak, jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Nie tylko z architektonicznego punktu widzenia, bo z jego historią wiążą się również ciekawe historie ludzi. W latach siedemdziesiątych budynek przeszedł pod zarząd miejskiego wydziału kultury, który chętnie przydzielał te mieszkania artystom. Byli wśród nich muzycy, aktorzy, soliści operowi... Dzięki nim Trzonolinowiec był przez chwilę najbardziej rozśpiewanym budynkiem w mieście!

Od ostatniej przebudowy mija 50 lat. Pół wieku to dla takiego budynku dużo czasu?

– Bardzo dużo. Niestety Trzonolinowiec, mimo swej wyjątkowości, nie miał szczęścia do dobrych zarządców, którzy należycie troszczyliby się o jego bieżące utrzymanie. Wieloletnie zaniedbania złożyły się na obecną sytuację – budynek stanął przed perspektywą kompleksowego, długotrwałego i kosztownego remontu, który dotknie szczególnie jego mieszkańców.

Ta sytuacja może mieć jednak swoją pozytywną stronę. Możliwe, że Trzonolinowiec nie zostałby tak szybko wpisany do rejestru zabytków, gdyby nie zdecydowane głosy mieszkańców bloku, i w ogóle wrocławian, przeciw planom jego rozbiórki, co zostało zasugerowane w pierwszej, całkowicie nierzetelnej ekspertyzie dotyczącej stanu technicznego. Dzięki temu Trzonolinowiec na pewno nie podzieli smutnego losu wielu wartościowych obiektów powojennej architektury, które zniknęły z pejzażu Wrocławia.

Poprzednia gruntowna przebudowała miała miejsce zaledwie siedem lat po zakończeniu budowy. Co było jej przyczyną?

– Przyczyną były błędy technologiczne, co jest niestety całkiem naturalne, biorąc pod uwagę, że Trzonolinowiec był architektonicznym eksperymentem. Okazało się, że dostawca zapewnił liny o nieco większej elastyczności, niż było to zakładane przez projektantów. W wyniku tej zmiany budynek stał się za bardzo podatny na ruchy powietrza. Pojawił się więc pomysł usztywnienia lin poprzez zalanie ich betonem, ale aby to zrobić, niezbędna była rozbiórka znacznej części obiektu. Skutkiem tej przebudowy Trzonolinowiec stracił wiele ze swoich walorów estetycznych – na przykład pojawiły się podziały międzyokienne, które zakłóciły wcześniejsze przeszklenia elewacji. Mimo tych zmian, to nadal budynek wyjątkowy w skali Europy.

Z Michałem Dudą, dyrektorem Muzeum Architektury we Wrocławiu, rozmawiał Błażej Organisty.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl