O szczepieniu dzieci mówi się dużo. O dorosłych – znacznie rzadziej. A przecież osoby dojrzałe chyba nie zyskały odporności na wszystkie choroby raz na zawsze?
Ludzie zapominają, że szczepienie, przechorowanie danej choroby zakaźnej, wytwarza co prawda odporność, ale jest niewiele chorób, które dają tę odporność do końca życia. Część z tych chorób w przypadku osób dorosłych, np. krztusiec wymaga doszczepienia co 10 lat.
Zaleca się wówczas szczepionkę trójskładnikową, która uodparnia również przeciw błonicy i tężcowi - co jest szczególnie ważne w przypadku tych, którzy lubią aktywnie spędzać czas wolny, co wiąże się z większym ryzykiem urazów.
Przeżywamy właśnie koszmarny wzrost zachorowań na krztusiec. Dlaczego? Bo zapomnieliśmy o tym, że po zaszczepieniu się w życiu dziecięcym (standardowo), to uodpornienie „usypia się”, dlatego trzeba je przypomnieć poprzez podanie następnej dawki szczepionki.
To bardzo ważne, bo jeśli mamy w tej chwili gwałtowny wzrost liczby przypadków tej choroby u dzieci (w tej chwili sąsiednie Czechy przeżywają największą od 60 lat epidemię krztuśca), które są niezaszczepione z powodu oporu rodziców, to te dzieciaki są narażane na infekcje ze strony dorosłych, którzy zapominają o tym, że kaszląc, kichając, przenoszą to bardzo łatwo.
Stąd zakażenia wśród dzieci jeszcze niezaszczepionych, szczególnie tych najmłodszych do 7. tygodnia życia. Dlatego zaleca się szczepienie kobiet w ciąży między 27. a 36. tygodniem ciąży, co powoduje, że dziecko rodzi się wyposażone w przeciwciała przeciw krztuścowi.
W tym roku UE sygnalizuje znaczny wzrost zachorowań na krztusiec w całej Europie. Dramatycznym przykładem kłopotów z tą chorobą jest komunikat, który otrzymałem niedawno, że mamy już jeden przypadek śmierci dziecka z powodu krztuśca. Maluch zaraził się od... swoich dziadków. Problem polega na tym, że nasz układ odpornościowy zawiera tzw. komórki pamięci. One pamiętają każdą dawkę szczepionki, każde przechorowanie. W sytuacji, kiedy nie ma ekspozycji na te drobnoustroje, odporność ulega uśpieniu.
Organizm nie marnuje energii na utrzymanie obrony przed czymś, co nie jest w danej chwili groźne?
Dzieje się tak tym bardziej, że ciągle mamy nowe ekspozycje, nowe patogeny – choćby wirusa grypy, który cały czas stanowi dla nas poważny problem, bo pojawiają się coraz to nowsze warianty wirusa grypy typu A, typu B.
Już w 2005 roku WHO ostrzegało przed możliwością wybuchu pandemii wywołanej wirusem H5N1 – śmiercionośnym, który może zmutować tak, że będzie się łatwo rozprzestrzeniać wśród ludzi. Warto też przypomnieć, że prof. Lidia Brydak z PZH włączyła grypę do systemu modelowania przyszłych zagrożeń.
Nie mamy świadomości, że grypa sezonowa to nie jest zwykłe przeziębienie, tylko ciężka choroba, która często prowadzi do dramatycznych powikłań – włącznie z bardzo poważnym uszkodzeniem układu krążenia, w efekcie którego do ratowania życia człowieka jest potrzebny przeszczep serca. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę i przez to są problemy.
Jakie inne choroby wymagają doszczepienia się w dorosłym życiu?
Musimy pamiętać o błonicy. Wiele problemów z nią przeżywaliśmy szczególnie na początku lat 90. XX wieku, kiedy otworzyły się granice. Wskutek kontaktów międzynarodowych wielu Polaków zakażało się nią, nie będąc zaszczepionymi, czyli nie przyjęli dawki wspomagającej.
Takiego przypomnienia wymaga też na pewno choroba Heinego-Medina, czyli polio, która szczególnie groźna jest dla osób podróżujących po Azji, szczególnie po Pakistanie. Osobom starszym (szczególnie powyżej 60. roku życia) epidemiolodzy zalecają zaszczepienie się przeciwko półpaścowi, który powoduje przewlekłe neuralgie.
Kolejnym takim zagrożeniem jest LSV (wirus syncytium nabłonka oddechowego), przeciwko któremu zupełnie niedawno wyprodukowano szczepionkę, która chroni przed ciężką niewydolnością oddechową.
A czy zapomniane nieco polio może być groźne dla człowieka dorosłego zaszczepionego w wieku dziecięcym?
Naturalnie! To choroba przenosząca się przez brudne ręce, więc ją bardzo łatwo „złapać”. Jeśli ktoś dużo podróżuje, musi mieć świadomość, że wyjeżdża w strony, które są tzw. endemicznymi terenami, na przykład dla tyfusu brzusznego są to Indie.
Poza tym zapomnieliśmy o wirusowym zapaleniu wątroby typu A (zwanym też żółtaczką pokarmową), ponieważ też jest to zakażenie brudnych rąk. Ta choroba też może wywołać wiele przykrych niespodzianek tak u dorosłych, jak i u dzieci.
Zwykle nie pamiętamy również o żółtej gorączce (żółtej febrze), która jest chorobą tropikalną. Miejmy świadomość, że w tej chwili ze względu na zmiany klimatyczne ona czyha u bram Europy. Badanie przeprowadzone w Szwajcarii, a dokładniej wśród osób mieszkających blisko lotniska w Zurichu, wykazało, że ci ludzie mają przeciwciała, chociaż nie wyjeżdżali na tereny zagrożone tą chorobą.
A ilu ludzi pamięta, że jadąc do Afryki, do obu Ameryk, a nawet do Europy Południowej nad Morze Śródziemne powinniśmy się zaszczepić przeciwko wściekliźnie? Rejon północnej Afryki to są tereny, gdzie jest nadal sporo bezdomnych psów niezaszczepionych, które niestety przy ugryzieniu mogą nas zakazić wścieklizną. A w Polsce praktycznie już o niej zapomnieliśmy.
Czy człowiek może się zaszczepić przeciwko wściekliźnie?
Może – jeśli ktoś planuje podróże w tamte rejony, musi się liczyć z tym, że gdzieś zdarzy się wypadek i takie zakażone zwierzę go zaatakuje. Nie można z góry założyć, że się tego uniknie.
Jest też kolejna u nas zapomniana, a bardzo groźna choroba – cholera. W Zatoce Neapolitańskiej ten patogen (bakteria) bytował przez dłuższy czas. W tej chwili sprawa jest teoretycznie opanowana, ale to też choroba, która się szerzy przez przewód pokarmowy, a więc np. przez kontakt z wodą niepewnego pochodzenia.
Ale na tym nie koniec takich zagrożeń – mamy jeszcze pneumokoki i meningokoki. Nie można sobie pozwolić na to, byśmy zapominali o inwazyjnej chorobie meningokokowej, która szczególnie w podróży może się przytrafić.
Dla przykładu w Arabii Saudyjskiej wszystkim osobom pielgrzymującym do Mekki nakazuje się szczepienie przeciwko meningokokom, dlatego że w dużym skupisku ludzkim w tamtym regionie jest tzw. strefa endemiczna dla tych bakterii. To choroba, która szerzy się bardzo inwazyjnie i kończy się nie tylko zapaleniem mózgu, ale może też prowadzić do śmierci.
Z kolei pneumokoki zagrażają układowi oddechowemu i też mogą wywołać zapalenie mózgu. One się szerzą drogą powietrzną, kropelkową. Musimy mieć tę świadomość – szczególnie osoby, które są z osłabioną odpornością, np. po przeszczepach narządów.
Taki zabieg nie wyklucza podróżowania, ale trzeba się solidnie zabezpieczyć. Dotyczy to też wszystkich osób zakażonych wirusem HIV (niestarannie leczonych), chorych na nowotwory leczone chemioterapeutycznie lub po terapiach, które bardzo ograniczają reakcje odpornościowe. W takich sytuacjach wystarcza znacznie mniejsza ilość tego patogenu, by ulec zakażeniu.
A kto myśli o wirusowym kleszczowym zapaleniu mózgu? Bardzo dobrze, że w tej chwili zaleca się szczepienie przeciw temu wszystkim, którzy się wybierają na urlopy w regiony zalesione, szczególnie we wschodniej Polsce. Niestety, przeciwko boreliozie na razie nie ma szczepionki, ale można chronić się za sprawą właściwego ubioru.
Boreliozę można skutecznie leczyć, ale z kolei nie ma skutecznej terapii przy wirusowym zapaleniu mózgu...
To prawda. Ci wszyscy, którzy wylatują na tereny dalekowschodnie, jak: Japonia, Korea Południowa, Tajlandia (i dalsze), muszą też mieć na uwadze japońskie zapaleniu mózgu. To też jest zapalenie, o którym się nie myśli, nie pamięta, nawet ze względu na nazwę.
Ta choroba jest groźna szczególnie w rejonach, gdzie mamy do czynienia z dużym zagęszczeniem ludności. Pamiętam moje pobyty w Japonii: w metrze odstępy między ludźmi to praktycznie fikcja, a w takich warunkach łatwo o złapanie jakiejś groźnej infekcji.
Jeśli więc zamierzamy się gdzieś przemieszczać, trzeba się dowiedzieć, co tam jest groźne i przeciwko czemu się zaszczepić. No i nie wolno nam ignorować chorób teoretycznie opanowanych. Na które z nich powinniśmy się pana zdaniem doszczepić?
Zdecydowanie zalecam dawkę przypominającą szczepienia przeciw: wirusowemu zapaleniu wątroby typu A, pneumokokom i meningokokom. Wszystkie osoby dorosłe mieszkające w Polsce powinny również się doszczepić w zakresie krztuśca, różyczki - szczególnie kobiety, które planują ciążę dlatego, że różyczka w ciąży niestety grozi możliwością uszkodzenia płodu - i odry.
Ale chyba nie da się tego wszystkiego na raz przyjąć, bo to by zdezorientowało i osłabiło układ odpornościowy?
Układ odpornościowy selekcjonuje umiejętność i zdolność uruchamiania reakcji odpornościowych w zależności od stopnia ekspozycji. Możemy mu zaufać – on będzie spokojnie hierarchizował, przeciwko którym z patogenów trzeba szybciej wytworzyć odporność, uwzględniając potencjalnie największe zagrożenia.
Pamiętajmy, że szczepienia są taką zdobyczą naukową i epidemiologiczną, której się nie da przecenić! Dla mnie to prawdziwy dramat, że powstały ruchy antyszczepionkowe. Tam wszyscy się skupiają na tym, że są jakieś powikłania.
Oczywiście, że one są, bo nie ma takich działań medycznych, które nie wiązałyby się z jakimiś powikłaniami. Szczepienia powodują powikłania, które zależą od wielu czynników – głównie osobniczych. Ale trzeba je odróżnić od nadreaktywności immunologicznej wyrażającej się objawami często przypominającymi chorobę – one są tylko odczynem aktywności odpornościowej. Dowodzi to, że układ odpornościowy zareagował optymalnie na szczepienie. Ten układ jest integralnym elementem inteligencji człowieka umożliwiającym hierarchizowanie rodzaju zagrożeń i ustalania priorytetów reakcji ochronnych.
Ale dajmy mu szansę i najpierw zaszczepmy się, a potem doszczepiajmy zgodnie z zaleceniami specjalistów!