Europejska Olimpiada Informatyczna Dziewcząt (wbrew nazwie biorą w niej udział także reprezentacje spoza Europy, np. z Japonii, USA, Meksyku, Peru, Brazylii i Tunezji) to jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń dla młodych talentów informatycznych. W tegorocznej edycji, która odbyła się w Lund w Szwecji, wystartowało 186 zawodniczek reprezentujących 52 kraje. A wśród nich Paulina, świeżo upieczona trzecioklasistka z „czternastki”.
W Szwecji, podobnie jak wcześniej w Turcji, musiałaś zmierzyć się z mnóstwem świetnie przygotowanych zawodniczek z różnych stron świata. Byłaś bardzo zestresowana?
Paulina Żeleźnik: O dziwo nie. Byłam na Olimpiadzie już po raz drugi i tym razem podeszłam do zawodów z ekscytacją, bo czekałam na nie cały rok, ale też z wiarą we własne możliwości, bo przez ten rok ciężko pracowałam, żeby wypaść na nich dobrze. Czułam, że dam radę. No i dałam.
Przywiozłaś do Polski złoty medal. Jakie to uczucie?
Wspaniałe! Dobrze poszło także pozostałym dziewczynom z polskiej reprezentacji: Sylwia Sapkowska z Białegostoku także wywalczyła złoto, Zofia Krok ze Szczecina srebro, a Maria Cichosz, moja koleżanka ze szkoły – brąz.
Jak wygląda taka olimpiada?
W ciągu dwóch dni rozwiązywałyśmy po cztery zadania i miałyśmy na to pięć godzin. Nie można było z nikim się konsultować ani korzystać z żadnej innej pomocy.
A można było liczyć na jakieś wspomagacze? Choćby kawę?
Przygotowano dla nas tylko wegańskie żelki owocowe (śmiech).
Jakie zadania miałyście do rozwiązania?
Trudno o tym opowiedzieć w kilku słowach, ale ogólnie rzecz biorąc zadania polegały na liczeniu i pisaniu programów. Skonstruowano je tak, że nie wystarczała sama wiedza na temat programowania i algorytmów. Trzeba było uruchomić wyobraźnię, myśleć „out of the box” (czyli niestandardowo – przyp. red), wpaść na odpowiedni pomysł. Tego się nie da wykuć.
Byłaś zmęczona? Zawody trwały dłużej niż pisemny egzamin maturalny…
Oj tak. To pięć godzin siedzenia przy komputerze i intensywnego myślenia, a do tego ogromne emocje. A nazajutrz od nowa.
Czy taka olimpiada to tylko rywalizacja?
Absolutnie nie! Atmosfera była fantastyczna i właśnie to lubię w zawodach tego typu najbardziej. Medal i miejsce w rankingu są ważne, ale to właśnie możliwość poznania dziewczyn z różnych stron świata i klimat są tym, co zostaje w pamięci najdłużej. Organizatorzy zapewnili nam mnóstwo atrakcji, ale też zadbałyśmy o nie na własną rękę. Poznawałyśmy się, gadałyśmy, grałyśmy w karty i planszówki, jeździłyśmy na rowerach, wymieniałyśmy się prezentami, objadałyśmy szwajcarską czekoladą itd. No i przede wszystkim śpiewałyśmy, bo w tym roku największym hitem było karaoke (śmiech). „Barbie girl” śpiewało razem z sześć reprezentacji!
Pamiętasz kiedy informatyka pojawiła się w twoim życiu?
W szóstej klasie podstawówki, bo wcześniej skupiałam się na matematyce, którą zresztą uwielbiam do dziś. Zaczęło się od tego, że tata podesłał mi link do strony Ligi Niezwykłych Umysłów z kursami informatycznymi online. Wciągnęło mnie to, więc zaczęłam brać udział w sparingach informatycznych na Uniwersytecie Wrocławskim organizowanych przez doktora Karola Pokorskiego - to były takie minikonkursy z wykładami. Podstawówkę kończyłam w klasie pod patronatem Uniwersytetu Wrocławskiego. Już w 8 klasie startowałam w Olimpiadzie Informatycznej dla licealistów i weszłam do finału, co dawało mi jeszcze przed rozpoczęciem liceum wolny wstęp na dowolne studia informatyczne w Polsce.
A jakie cechy trzeba mieć, żeby dać sobie radę w zawodach takiej rangi jak te w Szwecji?
Zdecydowanie cierpliwość, bo to dużo pracy. Dostanie się na olimpiadę w Lund zajęło mi trzy lata, a wcześniej dwa lata starałam się o to, by zostać finalistką olimpiady w Polsce. No i nie wolno się poddawać.
Jesteś uczennicą znanego z wysokiego poziomu XIV LO. Jakim cudem łączysz naukę przygotowaniami do zawodów?
Mam dużo nieobecności, bo często wyjeżdżam na zawody, obozy naukowe i zgrupowania kadry narodowej, a poza tym startuję też w konkursach matematycznych. Na szczęście mogę liczyć na wsparcie pani dyrektor i wyrozumiałość nauczycieli. Gdy tylko mogę, staram się błyskawicznie nadrabiać zaległości.
Czym się interesujesz poza informatyką?
Mnóstwem rzeczy. Na przykład gram na ukulele.
A wiesz już, co chcesz robić w przyszłości?
Wybieram się na indywidualne studia informatyczno-matematyczne na Uniwersytecie Wrocławskim. A później? To się dopiero zobaczy, ale na pewno chciałabym również przygotowywać młodych ludzi do podobnych zawodów, zarażać swoją pasją. A przede wszystkim chciałabym sprawiać, by w siebie wierzyli.