Zasiadamy w rodzinnym gronie, delektujemy się świątecznymi potrawami, ściskamy się, celebrujemy i radujemy. Odpakowujemy prezenty i cieszymy się z nich szczerze lub… niekoniecznie. Kilka dni później przychodzi czas na życzenia i zobowiązania noworoczne.
Jakie podarki zrobiły na nich największe wrażenie, które z sylwestrowych słów zamieniły się w brylant? Zapytaliśmy o to wrocławian. Od dziś „zeznania” składają kolejni bohaterowie…
Bodo Kox – filmowy twórca niezależny, happener, scenarzysta, aktor. Wystąpił w wielu popularnych filmach offowych, min. w „Bolączce sobotniej nocy” i w „Krwi z nosa”. Ale przede wszystkim Bodo Kox to reżyser – ma na koncie wiele filmów krótkometrażowych i jest uznawany za niekwestionowaną gwiazdę polskiego offu. W tym roku zadebiutował z powodzeniem w głównym nurcie: na duże ekrany wszedł magiczny film ze scenariuszem i reżyserią Bodo – „Dziewczyna z szafy”:
– Pamiętam, gdy byłem mały, rozpakowałem prezent, a w pudełku był żywy, biały króliczek. Byliśmy wtedy bardzo biedni i wiedziałem, że to są moje nowe czapka i rękawiczki... Taki żart... Szczerze mówiąc, to nie pamiętam jakiegoś „wow”, zawsze jest miło, jak ktoś o tobie pamięta, ale ja zwyczajnie nie lubię za bardzo świąt, więc dostaję zaskakujące prezenty w ciągu roku. A co do celebrowania Nowego Roku, to myślę, że „Dziewczyna z szafy” jest w jakimś stopniu spełnieniem któregoś tam postanowienia noworocznego. Bo generalnie skupiam się na swojej pracy i za każdym razem, wysoko na liście postanowień czy życzeń, są nowe projekty.
wysłuchała BCh