Rewolwery nagant (w rosyjskiej wersji językowej – nagan) najpowszechniejsze były w Rosji carskiej, a potem w Związku Radzieckim. Wprawdzie konstruktorem broni był Belg Emile Nagant, lecz to właśnie w Rosji w pierwszej połowie XX wieku tego typ rewolweru wyprodukowano najwięcej - w milionach sztuk.
W Polsce nagant produkowała Fabryka Broni w Radomiu. I taki egzemplarz - z Radomia, rok 1933, wzór 30, trafił niedawno do naszej kolekcji. To bardzo rzadki eksponat. Powstało ich zaledwie około ośmiu tysięcy sztuk. Chociaż w niektórych publikacjach wspomina się, że 11 tysięcy zamówiła w Radomiu także policja jugosłowiańska, lecz są to informacje nie do końca potwierdzone źródłami. Przed II wojną nagant był na wyposażeniu polskiej policji państwowej. Produkowane w Polsce rewolwery były znacznie lepszej jakości niż broń powstająca w Związku Radzieckim, gdzie twierdzono, że ilość jest jakością samą w sobie.Dr Mariusz Cieśla, kierownik Muzeum Militariów we Wrocławiu
Dział broni palnej Muzeum Militariów najczęściej wzbogaca się o nowe eksponaty dzięki współpracy z policją i prokuraturą. Kierownik muzeum w dalszym ciągu na taką owocną współpracę liczy.
Galeria zdjęć
Karabin jak z westernu
Niemniej cennym eksponatem, co radomski nagant, jest belgijski karabinek mauser.
Dr Mariusz Cieśla: - Oczywiście, mamy w kolekcji mausery niemieckie, polskie, hiszpańskie, rumuńskie, czeskie i produkowane dla Portugalii. Chyba łatwiej da się wymienić kraje, w których mauserów nie produkowano. Natomiast ten egzemplarz powstał w zakładach w Manufacture d’Armes de L’Etat w Belgii. Jest wyjątkowy z kilku powodów. Po pierwsze, ma inny kaliber – 7,65 mm, tymczasem typowy dla mausera niemieckiego kaliber to 7,92 mm. A po drugiej: Belgowie wyprodukowali ich stosunkowo niewiele, bo tylko 30 tysięcy sztuk. Dla porównania w Niemczech produkcja mauserów sięgała kilkunastu milionów karabinów.
Bogaty zestaw mauserów w Arsenale to doskonała okazja na wyłowienie różnić w konstrukcji poszczególnych modeli, np. długość, osłonę muszki.
Galeria zdjęć
Nowym rarytasem w kolekcji Muzeum Militariów jest również karabin jednostrzałowy Martini-Henry. Egzemplarz, który można obejrzeć w Arsenale jest bardzo stary - pochodzi z lat 80. XIX wieku. - Używano do niego jeszcze amunicji czarnoprochowej. Karabinki z takim zamkiem były używane miedzy innymi na Dzikim Zachodzie. Dolny mechanizm przeładowywania pozwalał szybko przeładować broń, lecz tylko w postawie stojącej i klęczącej, nie sprawdzał się w pozycji leżącej - opowiada dr Mariusz Cieśla.
Austriacki hełm z emblematem Wrocławia
Poza tym we wrocławskim muzeum można podziwiać największą w Polsce kolekcję hełmów i innych nakryć głowy używanych w armiach na całym świecie. Obok dawnych stalowych hełmów są hełmofony, kaski, pikielhauby, dawne hełmy tropikalne i współczesne tzw. kevlarowe. Spośród prezentowanych warto wyłowić austriacki, stalowy hełm z emblematem Wrocławia.
Cenny zbiór to kolekcja Jacka Kijaka, warszawskiego znawcy wyposażenia wojskowego, który przekazał ją wrocławskiej instytucji w 2000 r.
Mundur jak kolorowy atlas
W Muzeum Militariów nie wolno ominąć sali, w której prezentowane są mundury wojsk polskich z okresu II wojny. W okresie epidemii wystawa została na nowo zaaranżowana.
Dr Mariusz Cieśla: - Prezentujemy umundurowanie żołnierzy od roku 1939, przez mundury Polaków w armiach alianckich, w tym pancerniaków, piechurów, lotników i marynarzy, po mundury żołnierzy, którzy walczyli w jednostkach sformowanych w Związku Radzieckim.
Galeria zdjęć
Spacer po wystawie to nadzwyczajna okazja, by z bliska przyjrzeć się oznaczeniom, dystynkcjom, naszywkom, nakryciom głowy. Tu każdy drobiazg: inicjał, barwa baretki, odznaka, oznaka, mówi o przydziale do jednostki oraz przypisanej funkcji np. na pokładzie bombowca.
Nawet sposób pakowania się był opisany w regulaminie – w Arsenale są walizki używane przez oficerów, oraz płócienne worki, w które pakowali swoje wyposażenie żołnierze niżsi stopniem.