Polsko-słowacki team w zabytkowej baszcie
On rodowity wrocławianin z Muchoboru, ona Słowaczka z ośmiotysięcznej Modrej pod Bratysławą. Oboje studiowali slawistykę, a spotkali się w chorwackim Zadarze podczas programu studenckiego Erasmus. Zaiskrzyło i dziś nie tylko są razem, ale prowadzą we Wrocławiu kawiarnię „Łyk”.
Dobrze znają blaski i cienie zawodu baristy, uwielbiają kawę i podróże, często śladami kawiarni speciality, z których czerpią inspiracje i gdzie poznają nowe smaki. Ostatnim nabytkiem jest wietnamska kawa, której napijemy się w niewielkim, ale bardzo przytulnym wnętrzu, w jednej z baszt na moście Pomorskim Południowym.
Cezary Wróblewski i Katerina Zubova stworzyli tu swoje miejsce, gdzie chcą serwować doskonałą kawę, wysublimowaną herbatę, słowackie słodkości i wina.
Kawę i herbatę wypijemy w czarkach z bolesławieckiej ceramiki, ale ozdobionej wzorami ze słowackiej wsi Čičmany (to m.in. baranie rożki i kurze stópki). O pozwolenie na ich użycie Cezary Wróblewski pisał do słowackiego ministerstwa kultury. Na spodzie każdej czarki – inny napis, także po słowacku.
Galeria zdjęć
Kawa, herbata, grzybki – co można wypić w „Łyku”
Kawa jest podstawą. Na razie właściciele korzystają z wrocławskich palarni.
– Jesteśmy lokalni, wspieramy naszych przedsiębiorców, stąd kawę pod przelew mamy od Runty Roaster, marki prowadzonej przez młodego człowieka, który cały czas eksperymentuje i wygrywa konkursy, natomiast na młynku pod ekspres ciśnieniowy korzystamy z kawy z Enklawy, wrocławskiej palarni prowadzonej przez prawdziwego rzemieślnika Jarka – opowiada Cezary Wróblewski.
Galeria zdjęć
Docelowo w „Łyku” będzie jeszcze kawa z rumuńskiej Mabo Roastery, którą prowadzi wicemistrz świata w paleniu kawy. – Na razie u niego degustujemy i wybierzemy najlepszą, która będzie nam pasować, jedna pod espresso, inna pod przelew. W planach jest też kawa ze Słowacji – tłumaczy właściciel kawiarni w baszcie.
Podkreśla, że inne smaki będą dostępne zimą, kiedy poszukiwana jest kawa maślana, śmietanowa, gęsta, kremowa, mająca ciepłą energię, a inne latem, gdy dominują kawy soczyste, owocowe, o wyższej kwasowości.
Galeria zdjęć
Obok kaw wypijemy też herbatę. Właściciel jest tu specem, prowadzi warsztaty z chińskiej ceremonii parzenia herbaty Gong-Fu Cha. – Na razie proponujemy jedną herbatę w tygodniu, będzie sztandarowa i dostosowana do pogody – tłumaczy.
Teraz w ofercie jest japońska herbata o przyjemnym bulionowym smaku, bardzo delikatna przy pierwszy parzeniu. Cezary Wróblewski i Katerina Zubova sprowadzają ją z Japonii przez Yunomi, kolektyw zrzeszający plantatorów, których produkty nie trafiają do szerszej dystrybucji.
Tajemniczo brzmią na tablicy z menu grzybki. Bynajmniej nie halucynogenne, ale ziołowe. – Może brzmią kontrowersyjnie, ale nie ma się czego obawiać, to po prostu cztery rodzaje leczniczych grzybów, m.in. soplówka jeżowata, czy błyskoporek podkorowy. Wszystkie mają działanie prozdrowotne – podkreśla Cezary Wróblewski, który sam, po dziadku, jest zapalonym fanem ziołolecznictwa.
Wino i cola ze Słowacji
Już w marcu w „Łyku” powinny pojawić się pierwsze wina. – Na pewno będą to wina białe, jest ich w Modrej bardzo wiele, a Słowacja ogólnie słynie ze świetnego białego wina, bo klimat jest tam sprzyjający pod uprawę – wyjaśnia Katerina Zubova.
Słowaczka, która świetnie mówi po polsku i zadomowiła się już we Wrocławiu, sama lubi wina półwytrawne, ale zapewnia, że odmian będzie kilka i będą co pewien czas wymieniane. – Marzy nam się też wino z czarnej porzeczki, słodkie, idealne na lato. Nalane z kranu będzie wyśmienite – zapewnia Katerina Zubova.
Cezary Wróblewski zwraca uwagę, że specyfika słowackich win jest odmienna od smaków znanych w Polsce, gdzie pije się zwykle wina portugalskie, hiszpańskie, włoskie, z Nowego Świata. – Słowackie wina mają spory cukier zwyżkowy i – mimo tego, że są wytrawne – na języku pozostaje przyjemna słodycz – opowiada.
O winach słowackich wie sporo, zwłaszcza z regionu Małych Karpat, czyli okolic Modrej. Pracę magisterską na antropologii kulturowej pisał właśnie o wpływie kultury winnej i winorośli na bieg historii i na kulturę materialną oraz niematerialną w tej części Słowacji.
W planach trunków są jeszcze propozycje bez alkoholu, być może słynna Kofola, czyli słowacka coca-cola albo Vinea, dawny czechosłowacki napój gazowany na bazie winogron.
Ciastko po słowacku, czyli punčový rez
Na razie w gablotce ze słodkościami są dwie opcje Marlenki, czeskiego ciastka, tradycyjnie robionego z miodem i orzechami włoskimi albo z czekoladą. Zjemy też sernik truflowy, są ciasta wegańskie bezglutenowe na spodach z migdałów i orzechów tygrysich, brownie bezglutenowe ze słonym karmelem.
Ale właściciele są już dogadani na słowackie desery. Zwłaszcza tzw. punčový rez, czyli pijane od ponczu ciastko, którego warstwy są przekładane dżemem porzeczkowym, stąd wszystko ma ciekawy różowy kolor.
Kawiarnia „Łyk” – godziny otwarcia
Kawiarnię „Łyk” znajdziecie w baszcie przy wjeździe na Mosty Pomorskie przy ul. Nowy Świat 48 we Wrocławiu. Jest otwarta codziennie w godz. 9.00-19.00.
– Na razie chcemy poznać to miejsce, bo każde ma swoją specyfikę, i przystosować się do tego, jak ludzie chodzą do pracy, albo z niej wracają, by napić się kawy i do nas wstąpić – opowiadają Cezary i Katerina.
Galeria zdjęć
W kawiarni nie ma toalety, więc trzeba przejść się np. do zaprzyjaźnionej Sushi Icons przy ks. Witolda 15, po drugiej stronie mostu.
Słyszeliście o nowej, ciekawej kawiarni lub restauracji we Wrocławiu? Dajcie nam znać na adres: redakcja[at]araw.pl. Chętnie o nich napiszemy! Portal www.wroclaw.pl wspiera lokalne biznesy.