wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

1°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 22:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Specjalistka od dywanów. Zaglądamy do wyjątkowego zakładu

W Krakowie na Brackiej Grzegorz Turnau zwijał mokre dywany. We Wrocławiu na Jugosłowiańskiej Wiesława Agnieszka Świder naprawia perskie, tureckie i inne. Często ratuje tkaniny o dużej wartości sentymentalnej i materialnej. W całej Polsce fachowców jej pokroju można policzyć na palcach jeden ręki, natomiast we Wrocławiu jest jedyna.

Reklama

Jedwabne dywany z Turcji osiągają ceny wyższe (za metr kwadratowy) niż najdroższe mieszkania we Wrocławiu. Gdybyście mieli tak drogocenną rzecz w domu, a ona by się zniszczyła, pewnie przynieślibyście ją do naprawy, zamiast wyrzucać i kupować nową.

Gdzie jak nie w Persji

Szlachetne dywany mają podstawę z cienkiej przędzy i są tkane bardzo gęsto, metodą wiązania, nie przewlekania. Wspomniane tureckie są klasy najwyższej, lecz jeszcze lepsze są perskie. Persja to kraj, którego nazwa została zamieniona na Iran. W tym kraju wrocławianka Wiesława Świder, zajmująca się ręczną renowacją tkanin użytkowych i dekoracyjnych, spędziła w zeszłym roku miesiąc, każdego dnia pobierając nauki u mistrza Rezy Nikedela.

Mieszkałam z jego rodziną w domku na wsi, gdzie ma pracownię. Codziennie robiliśmy w niej coś nowego. Nie wiem, jak wytrzymywałam siedzenie po turecku przed dwanaście godzin dziennie. Czasami wyjeżdżaliśmy do głównych miast, żeby zobaczyć warsztaty jego znajomych. Jest wysoko postawionym nauczycielem, szanowanym nie tylko w Iranie.
Wiesława Agnieszka Świder, właścicielka zakładu Klinika Dywanów na ul. Jugosłowiańskiej 65 c na Różance

Zanim pojechała do pracowni mistrza, musiała zapracować na jego zaproszenie i uznanie. Przez trzy lata wykonywała na odległość zadania czeladnicze, które jej zadawał. Przysyłał kawałki dywanów, narzędzia, ona odsyłała. Zaspokoiła jego wymagania.

— Pamiętam, jak trzęsły mi się ręce, gdy inny mistrz, wtedy 69-letni, pozwolił mi porobić przy dywanie pięć na sześć metrów, który tkał na zamówienie do Australii. Z wełny z jedwabiem na jedwabiu – wspomina Wiesława.

Jej kurs w Iranie zakończył się egzaminem. Zdała go, co daje jej możliwość wyjechania na kolejny etap szkolenia. Wyruszy, gdy uspokoi się sytuacja na Bliskim Wschodzie.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: W Klinice Dywanów Wiesławy Agnieszki Świder Tomasz Hołod
W Klinice Dywanów Wiesławy Agnieszki Świder

Rośliny i pigmenty z Indii

Mistrza w Iranie znalazła przez osoby w Stanach Zjednoczonych, u których poznawała tajniki farbowania. Tkactwa natomiast, rzemiosła niezbędnego do naprawiania dywanów, uczyła się przed kilkoma laty w Polsce: w miasteczku galicyjskim ze skansenem pod jej rodzinnym Nowym Sączem, w Bielsku-Białej, Janowie Podlaskim, Woli Sękowej na Uniwersytecie Ludowym Rzemiosła Artystycznego i we Wrocławiu u profesor Ewy Poradowskiej-Werszler z Galerii Tkacka Na Jatkach.

Podstawy wyniosła z domu, w którym pełno było igieł i nici, ponieważ jej babcia szyła i cerowała. Oprócz tego zajmowała się ziołami. Rośliny w tkactwie wykorzystuje się do zabawiania przędzy. — Trzeba je właściwie przygotować i zaparzyć. Do wywaru w określonej temperaturze wkładamy wełnę, przedtem oczyszczoną, przygotowaną i uprzędzioną, i delikatnie podgrzewamy. Wiedząc, jaki kolor chcemy uzyskać, wyciągamy w odpowiednim momencie — tłumaczy Wiesława.

Metod farbowania jest więcej. Naturalne przebiegają z użyciem wyciągów z łupin cebuli, jak do jajek wielkanocnych, bzu, brzozy, piołunu, nawłoci, buraków… — Można barwić w zasadzie wszystkim, tylko kolor nie jest intensywny — opowiada rzemieślniczka.

Bardziej nasycone uzyskuje się rozpuszczając w wodzie pigmenty sztuczne. Wiesława sprowadza je najczęściej z Indii, ponieważ tam jest duży wybór i ceny są niskie. Z podstawowych – żółtego, czerwonego i niebieskiego – miesza kolory rozmaite.

Barwną przędzą wypełnia dziury lub inne zniszczenia. Czasami używa tylko cieczy i strzykawki albo spryskiwacza, by pozbyć się plamy, uzupełnić ubytek kolorystyczny. Część zbrudzeń usuwa środkami chemicznymi. — Mam ich cały arsenał. Studia na wydziale chemii teraz przydają się w mojej pracy – przyznaje. — Trudne plamy wywabiam także z wykładzin i tapicerek — dodaje.

Pamiątki rodzinne i z dalekich krajów

Tak jak Osioł w „Shreku” – który gada, lata, pełny serwis – tak Wiesława w Klinice Dywanów potrafi wiele: odwzorować wzór, dosztukować frędzle, przeszczepić kawałek z jednego dywanu do drugiego. Naprawia i odnawia także gobeliny (tkanina jednostronna, udekorowana najczęściej zaokrąglonymi deseniami) i kilimy (dwustronna tkanina artystyczna lub użytkowa, najczęściej we wzory kanciaste).

Ludzie ogromnie się cieszą. Później przesyłają mi zdjęcia leżących w domu dywanów, które im naprawiłam. Od niektórych dostaję prezenty. Na przykład ten wiszący na ścianie jest od klienta, któremu wcześniej uratowałam kilka sztuk. Po renowacji będzie na sprzedaż.
Wiesława Agnieszka Świder

Zadowolenie właścicieli jest w pełni uzasadnione, ponieważ przynoszą albo przysyłają, z innych miast, a nawet krajów, pamiątki z dalekich podróży, krajoznawczych lub poślubnych, dywany przekazywane w rodzinie z pokolenia na pokolenie albo po prostu kupione w polskim sklepie, ale sprowadzone z zagranicy.

Z biegiem czasu degradują się wszystkie, zarówno leżące na podłodze, jak i wiszące na ścianie. Niezależnie czy perskie, tureckie, a tym bardziej marokańskie – o niskiej jakości wykonania i przędzy – jak również afgańskie czy pakistańskie.

Niszczeją od starości, od środków chemicznych do czyszczenia, od odkurzaczy (bezpieczniej trzepać i wietrzyć!), rozlanych płynów, zmian temperatury, wilgotności i zanieczyszczeń wpadających do pomieszczeń z podwórka. Szkodą im mole, jak również zwierzęta domowe — Kocham je, bo dają mi bardzo dużo pracy — stwierdza żartobliwie Wiesława.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: W Klinice Dywanów Wiesławy Agnieszki Świder Tomasz Hołod
W Klinice Dywanów Wiesławy Agnieszki Świder

Królewna Śnieżka i piękne rzemiosło

A propos zwierząt. Wysokiej jakości runo na przędzę mają kozy kaszmirskie, wywodzące się z Tybetu i hodowane w różnych krajach na Bliskim Wschodzie i innych w Azji. Innym wyróżniającym się przykładem są owce żyjące na północy Iranu.

Stosowanie surowców zależy od ich dostępności. Najczęściej używanym włóknem do tej pory jest wełna. Najbardziej pożądana jest od zwierząt mających piękne, długie, błyszczące runo. Obecnie popularna jest z owiec merynosowych.
Wiesława Agnieszka Świder
  

A te z Podhala? — To zupełnie inna przędza ze względu na klimat i warunki, w jakich żyją owce w Polsce. Ich wełnista sierść jest bardziej szorstka, ale dobrze się farbuje — odpowiada rzemieślniczka. — Do starych dywanów sprowadzam przędzę z byłej Persji, a jeśli chodzi o naprawę czy tkanie w obecnych czasach, to najlepsza jest z Nowej Zelandii — stwierdza, i dodaje, że przędzę w gruncie rzeczy można zrobić z sierści pochodzącej od dowolnego zwierzęcia na przykład od konia, psa, królika czy wielbłąda.

Klinika Dywanów to wyjątkowe miejsce na mapie Wrocławia. Agnieszka Świder twierdzi, że nie ma drugiego takiego w mieście. — W Polsce podobne warsztaty znam tylko dwa – oznajmia. Dla niej przędzenie i tkanie to piękne rzemiosło, łączące ludzi na całym świecie.

Jak nie uwierzyć rzemieślniczce, która o swoim fachu wie niemal wszystko i opowiada o nim z pasją, w zakładzie trzyma kukłę-wiedźmę, a oprócz tego od czasu do czasu przebiera się za Królewnę Śnieżkę, by uczyć dzieci przędzenia i tkania.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Powrót na portal wroclaw.pl