Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Kaligrafia, definiowana jako sztuka pięknego i wyraźnego pisania, była w czasach peerelu obowiązkowym przedmiotem w szkołach. Dziś natomiast niełatwo wypatrzeć miejsca, w których można uczyć się jej regularnie. Szukaliśmy we Wrocławiu i znaleźliśmy jedno – pracownię Zuzanny Chróścik, która kaligrafię, nieco wbrew słownikowym definicjom, nazywa piękną sztuką wykreślania linii i kształtów tworzących litery.
– Nie piszemy, tylko wykreślamy, rysujemy. Osoba kaligrafująca widzi zależności pomiędzy kształtem, linią, przestrzenią. To bardzo ważne, żeby to zrozumieć już na samym początku – zaznacza Zuza.
Przez Kazimierz na Przedmieście Świdnickie
Po przyjeździe do Wrocławia z Wielkopolski przed kilkoma laty, podobnie jak my niedawno, rozglądała się za warsztatem. Na próżno. Dojeżdżała więc na kursy do Krakowa, gdzie trenowała w szkole na Kazimierzu, prowadzonej przez fundację Sztuka Kaligrafii. – Kieruje także wydawnictwem, dzięki czemu mamy przedruki podręczników z dawnych lat, na przykład z 1927 roku – opowiada Zuzanna.
W Krakowie zamieszkała i skończyła historię sztuki na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II, lecz wróciła do Wrocławia, ponieważ nie podobały jej się zamknięte kręgi krakowskiego środowiska naukowego i artystycznego. Atmosfera wrocławska bardziej jej odpowiada, poza tym dobrze wspomina czas studiów licencjackich na Uniwersytecie Wrocławskim.
Autorską pracownię kaligrafii Scriptfolium, prowadzącą zajęcia cykliczne i jednorazowe, otworzyła na drugim piętrze kamienicy naprzeciwko Renomy (ul. Świdnicka 39). Nastrojowe jest to wnętrze, łatwo się w nim rozgościć. Na ścianach wiszą przykłady twórczości Zuzy, na półkach stoi mnóstwo flakonów z barwnymi tuszami i atramentami, pojemników z przyrządami piśmienniczymi, trochę bibelotów, i stół w centralnej części, przy którym miejsca zajmują uczniowie.
31-letnia ekspertka uznaje, że kaligrafia jest dla wszystkich i każdy może się jej nauczyć, niezależnie od noszonych w sobie pokładów cierpliwości, charakteru pisma czy wieku. Nawet dysgrafia, dysleksja, nadpobudliwość ruchowa lub inne zaburzenia nie wykluczają. Przy stole siadają zarówno uczestnicy o sprecyzowanych preferencjach dotyczących krojów pisma, jak i zupełnie niezaznajomieni z kaligrafią, chcący tylko spróbować, szukający nowego hobby.
– Dużo osób mega się tu relaksuje, ponieważ wykreślanie uspokaja i wycisza – mówi ekspertka. – Kaligrafia, podobnie jak rysowanie, intensywnie pobudza mózg spokojnymi bodźcami. Działa fakturą papieru, kolorem atramentu, rodzajem narzędzia. Powtarzanie konkretnych kształtów działa nieco jak mantra, można poczuć się trochę jak na praktykach zen – przekonuje Zuzanna.
Zbudowane na kołach i kwadratach
W kaligrafii kluczowy jest czas, ale do najprostszych stylów nie potrzeba go wcale wiele. Aby opanować ich podstawy, wystarczy kilka godzin. – Najłatwiejsze są kroje oparte na pismach wczesnośredniowiecznych, zbudowane na prostych kształtach, takich jak koła i kwadraty – wskazuje Zuza. – Do najtrudniejszych, wymagających większej ilości czasu, należy na przykład kursywa angielska. Piękna, pochyła, z subtelnymi przejściami kreski cienkiej w szeroką – opisuje.
Zuzanna specjalizuje się w krojach europejskich. Interesuje się również kaligrafią fantastyczną. – Przykładem jest Tengwar ze Śródziemia Tolkiena, który przypomina pisma wczesnośredniowieczne, czy też Infernal Script z uniwersum gry „Dungeons and Dragons”, nawiązujący swoimi formami do pism gotyckich – wymienia.
Do pierwszych ćwiczeń lepszy jest atrament, ponieważ jego konsystencja jest rzadsza niż tuszu. – Tusz ma więcej substancji zagęszczających i klejących. Gdy nałożymy go na stalówkę, to oczywiście pociągnie nam linię, ale może szybko wyschnąć i zakleić nam narzędzie – tłumaczy specjalistka.
Jej zdaniem najlepsze media są produkowane w Japonii. Używa także koreańskich. Z europejskich najbardziej pasują jej niemieckie, sięga także po polskie. Nie zawsze kaligrafuje atramentem lub tuszem. Czasami farbami, na przykład akwarelowymi, których błyszczące odmiany są szczególnie potrzebne w okresie przedświątecznym.
Treść wzmocniona krojem pisma
Wśród przyrządów: stalówki, pędzle, różnego rodzaju pisaki, mazaki, a także grafiony. Zarówno narzędzia, jak i media, dobiera się do powierzchni przedmiotu, po którym się kreśli. A kaligrafować można w gruncie rzeczy po wszystkim: po drewnie, muszlach, betonie, kamieniach, ceramice, terakocie, kasztanach…
I po papierze, naturalnie. Na stole leży list do kochanych rodziców. Słowa wymyśliły dzieci, kaligraficzny kształt nadała im Zuza. Osobiste, intymne komunikaty bywają wzruszające, niemniej nad kartką nie ma miejsca na łzy. – Muszę gasić emocje, koncentrować się nad formą, nie treścią, żeby niczego nie zepsuć. Najważniejsze, żeby przekaz wzmocnić krojem pisma, który będzie przeze mnie jak najlepiej wykonany warsztatowo – wyjaśnia.
Listy, podobnie jak podziękowania czy życzenia, należą do najczęstszych zleceń. Oprócz nich Zuza przyjmowała zamówienia m.in. na winietki, opisy lub nazwy różnych produktów handlowych, na księgę mieczy, która posłużyła jako katalog w warsztacie gdzieś w jej rodzinnej Wielkopolsce. – Kaligrafowałam także rekwizyty filmowe do historyzującego serialu „Dom pod Dwoma Orłami” – opowiada – którego akcja dzieje się we Wrocławiu. Musiałam zapisać karty kursywą niemiecką, która wtedy występowała w Breslau.
Wykreśliła również zdanie adresowane do naszych czytelników.